Porąbani
Tytuł oryginalny: Tucker & Dale vs Evil
Reżyseria: Eli Craig
Obsada: Alan Tudyk, Tyler Labine, Katrina Bowden, Jesse Moss, Christie Laing
Scenariusz: Eli Craig, Morgan Jurgenson
Kraj pochodzenia: Kanada, USA
Rok powstania: 2010

Ileż to już razy oglądaliśmy zmagania amerykańskiej młodzieży z żądnymi krwi zwyrodnialcami, zamieszkującymi prowincjonalne tereny Stanów Zjednoczonych? Trudno to zliczyć, ale „Porąbani”, choć na pierwszy rzut oka wpisują się w tę konwencję, to po bliższym poznaniu udowadniają, że wcale tak nie jest. Owszem, młodzież ginie tutaj krwawo, ale powody ich śmierci są trochę mniej standardowe, niż można by przypuszczać.
Tucker i Dale zamierzają odpocząć na łonie natury. Opuszczona chata gdzieś w głębi lasu, dużo piwa i wędkowanie w spokoju. Niestety, ich sielankę zagłusza grupa studentów. Choć nasi nierozgarnięcie bohaterowie starają się nie wchodzić im w drogę, pech chce, że zostają uznani przez hałaśliwą młodzież, za wieśniackich morderców.
Połączenie komedii i horroru rzadko się udaje i nie będę ukrywał, że w przypadku omawianego filmu, na pierwszy plan zdecydowanie wysuwają się elementy humorystyczne. Grozy jest tutaj nie wiele, choć fani gore znajdą kilka scen dla siebie. Tytułowi bohaterowie przez swoją wrodzoną nieporadność oraz dziwne zbiegi okoliczności wplątują się w aferę, z której nie wszyscy ujdą z życiem. W efekcie prowadzi do to kilku kuriozalnych sytuacji, które doprowadzą do paru widowiskowych śmierci.
Choć momentami jest krwawo to przez humorystyczne zabarwienie całości, te sceny nie wydają się tak mocne. W ogóle nie ma się tutaj czego bać, a to, co w innym filmie byłoby obrzydliwe, tutaj jest śmieszne. I to jest chyba największa zaleta tej produkcji. Przed seansem trzeba zdać sobie sprawę, że mamy tutaj do czynienia z pastiszem. Groteskowy i najczęściej niewysokich lotów humor oraz fabuła, która nie grzeszy szczególnymi zwrotami akcji, inteligencją ani jakimiś spektakularnymi wydarzeniami, nie wszystkim przypadnie do gustu, ale „Porąbanych” ogląda się dobrze.
Duża w tym zasługa bohaterów, których mimo woli można polubić. Fabuła może nie wciąga jakoś szczególnie, ale to, co rozgrywa się na ekranie pozwala na dotrwanie do końca bez szczególnego wysiłku. Na końcu kryje się pewna tajemnica, która rzuca inne światło na niektóre wydarzenia, ale nie jest to coś, co może odmienić obraz całości. Wszystko wykonane jest na standardowym dla amerykańskich komedii poziomie, więc nie ma do czego się przyczepić, a że sensu w tym nie za wiele, zdążyliśmy się już przyzwyczaić.
Jeśli podejdziecie do omawianego filmu jak do komedii z elementami grozy, powinniście bawić się dobrze. Natomiast, jeśli ktoś spodziewa się odwrotnych proporcji może się zawieść. Niemniej kilka trupów tutaj pada i trochę gore się znajdzie. Spokojnie można sięgnąć podczas wieczorku ze znajomymi.
Tucker i Dale zamierzają odpocząć na łonie natury. Opuszczona chata gdzieś w głębi lasu, dużo piwa i wędkowanie w spokoju. Niestety, ich sielankę zagłusza grupa studentów. Choć nasi nierozgarnięcie bohaterowie starają się nie wchodzić im w drogę, pech chce, że zostają uznani przez hałaśliwą młodzież, za wieśniackich morderców.
Połączenie komedii i horroru rzadko się udaje i nie będę ukrywał, że w przypadku omawianego filmu, na pierwszy plan zdecydowanie wysuwają się elementy humorystyczne. Grozy jest tutaj nie wiele, choć fani gore znajdą kilka scen dla siebie. Tytułowi bohaterowie przez swoją wrodzoną nieporadność oraz dziwne zbiegi okoliczności wplątują się w aferę, z której nie wszyscy ujdą z życiem. W efekcie prowadzi do to kilku kuriozalnych sytuacji, które doprowadzą do paru widowiskowych śmierci.
Choć momentami jest krwawo to przez humorystyczne zabarwienie całości, te sceny nie wydają się tak mocne. W ogóle nie ma się tutaj czego bać, a to, co w innym filmie byłoby obrzydliwe, tutaj jest śmieszne. I to jest chyba największa zaleta tej produkcji. Przed seansem trzeba zdać sobie sprawę, że mamy tutaj do czynienia z pastiszem. Groteskowy i najczęściej niewysokich lotów humor oraz fabuła, która nie grzeszy szczególnymi zwrotami akcji, inteligencją ani jakimiś spektakularnymi wydarzeniami, nie wszystkim przypadnie do gustu, ale „Porąbanych” ogląda się dobrze.
Duża w tym zasługa bohaterów, których mimo woli można polubić. Fabuła może nie wciąga jakoś szczególnie, ale to, co rozgrywa się na ekranie pozwala na dotrwanie do końca bez szczególnego wysiłku. Na końcu kryje się pewna tajemnica, która rzuca inne światło na niektóre wydarzenia, ale nie jest to coś, co może odmienić obraz całości. Wszystko wykonane jest na standardowym dla amerykańskich komedii poziomie, więc nie ma do czego się przyczepić, a że sensu w tym nie za wiele, zdążyliśmy się już przyzwyczaić.
Jeśli podejdziecie do omawianego filmu jak do komedii z elementami grozy, powinniście bawić się dobrze. Natomiast, jeśli ktoś spodziewa się odwrotnych proporcji może się zawieść. Niemniej kilka trupów tutaj pada i trochę gore się znajdzie. Spokojnie można sięgnąć podczas wieczorku ze znajomymi.