Ludzka stonoga
Tytuł oryginalny: Human Centipede (First Sequence), The
Reżyseria: Tom Six
Obsada: Dieter Laser, Akihiro Kitamura, Ashley C. Williams, Ashlynn Yennie
Scenariusz: Tom Six
Kraj pochodzenia: Holandia, Wielka Brytania
Rok powstania: 2009

Szaleni naukowcy rozgościli się w kinie już u jego zarania. Wystarczy wspomnieć doktora Frankensteina i jego eksperyment z ożywieniem człowieka. Doświadczenie mające na celu przynieść ludzkości ukojenie i być może życie wieczne, ale jego efektem końcowy był niestety znany wszystkim potwór. Dobre zamiary nie wystarczyły. Bohater „Ludzkiej stonogi” nie ma nawet dobrych zamiarów. Jego celem jest tylko i wyłącznie zaspokojenie swoich chorych ambicji, bez oglądania się na koszty.
Doktor Heiter jest uznanym chirurgiem, którego specjalnością jest rozdzielanie bliźniaków syjamskich. Jednak jego pasją nie jest dzielenie, a wręcz przeciwnie - łączenie. Fascynuje go idea, połączenia kilku żywych organizmów w jeden przewód pokarmowy. W pierwszej fazie eksperymentu połączył swoje psy, ale obiekt badań niestety po jakimś czasie zmarł. Teraz niespodziewanie do jego domu, nocą, pukają dwie zagubione i samotne zagraniczne turystki. Jak nasz bohater mógłby nie skorzystać z takiej okazji? Do kompletu brakuje mu tylko jednej osoby. Wkrótce do kobiet dołącza pewien Japończyk, a nasz naukowiec może przystąpić do pracy. Trzy osoby połączone w jeden przewód pokarmowy. Czy może być coś bardziej niesmacznego?
No właśnie. „Ludzka stonoga” zasłynęła, jako film obrzydliwy. Wszak trzeba przyznać, że pomysł na połączenie trzech osób w taki sposób, by tylko pierwsza mogła normalnie się odżywiać, a reszta chcąc nie chcą była zmuszana do spożywania pokarmu już przetrawionego, nie brzmi zbyt przyjemnie. Takie przedstawienie sytuacji u niejednego widza pobudzi wyobraźnię i to wystarczy, by filmu nie oglądać. Tymczasem okazuje się, że na ekranie próżno szukać scen prowokujących nasz posiłek do powrotu. Owszem, mamy osoby przyszyte ustami do odbytu, ale wszystko zasłaniają bandaże. Trafia się scena wydalania, ale te same opatrunki wszystko ukrywają. To wszystko daje pole do popisu wyobraźni widza, a ta jak wiadomo jest niezastąpiona w takich sytuacjach.
Co do samego filmu, to ogląda się go nawet nie najgorzej. Jak już się zaakceptuje pomysł wyjściowy, który nie da się ukryć jest dość głupi, ale w końcu szaleni naukowcy mają swoje prawa, pozostaje nam produkcja charakteryzująca się dość interesującą akcją i nie do końca przemyślanym scenariuszem. Pomysł był, ale fabuła w kilku momentach mocno kuleje, a zachowanie bohaterek w momencie, gdy w środku lasu psuje im się samochód (tak, nie mogło tego zabraknąć), woła o pomstę do nieba. No, ale jakoś musiały trafić w ręce doktora Heitera. Zresztą to nie jedyne głupie i sztampowe zagrania w tym obrazie.
Zaskoczeniem był dla mnie poziom aktorstwa. O ile grające tutaj aktorki, początkowo mnie irytowały, to po powstaniu tytułowego potworka i zmuszeniu ich do poruszania się na klęczkach i graniu głównie mimiką twarzy, mocno zyskały. Taka sytuacja zmusiła je do nieco innego sposobu wyrażania uczuć, niż zwykłe gadanie, co jak widać wyszło im na dobre. Jednak główną uwagę przyciąga tutaj Dieter Laser, wcielający się w mistrza ceremonii. To on tak naprawdę ciągnie cały ten film, a sposób jego gry jest dość charakterystyczny. Na tyle, by być może nie zginąć w natłoku innych tego typu bohaterów.
„Ludzka stonoga” nie jest horrorem, który trzeba znać, jednak jest to jeden z głośniejszych filmów 2009 roku i właściwe można po niego sięgnąć. Sam pomysł jest na tyle dziwny by produkcja zdobyła swoich zwolenników, a efekt końcowy da się oglądać i zdecydowanie nie jest tak obrzydliwy, jak chcieliby niektórzy. Większości się nie spodoba, ale trzeba się przekonać samemu.
Zdjęcia do filmu, zaczerpnięte zostały z serwisu www.filmweb.pl
Doktor Heiter jest uznanym chirurgiem, którego specjalnością jest rozdzielanie bliźniaków syjamskich. Jednak jego pasją nie jest dzielenie, a wręcz przeciwnie - łączenie. Fascynuje go idea, połączenia kilku żywych organizmów w jeden przewód pokarmowy. W pierwszej fazie eksperymentu połączył swoje psy, ale obiekt badań niestety po jakimś czasie zmarł. Teraz niespodziewanie do jego domu, nocą, pukają dwie zagubione i samotne zagraniczne turystki. Jak nasz bohater mógłby nie skorzystać z takiej okazji? Do kompletu brakuje mu tylko jednej osoby. Wkrótce do kobiet dołącza pewien Japończyk, a nasz naukowiec może przystąpić do pracy. Trzy osoby połączone w jeden przewód pokarmowy. Czy może być coś bardziej niesmacznego?
No właśnie. „Ludzka stonoga” zasłynęła, jako film obrzydliwy. Wszak trzeba przyznać, że pomysł na połączenie trzech osób w taki sposób, by tylko pierwsza mogła normalnie się odżywiać, a reszta chcąc nie chcą była zmuszana do spożywania pokarmu już przetrawionego, nie brzmi zbyt przyjemnie. Takie przedstawienie sytuacji u niejednego widza pobudzi wyobraźnię i to wystarczy, by filmu nie oglądać. Tymczasem okazuje się, że na ekranie próżno szukać scen prowokujących nasz posiłek do powrotu. Owszem, mamy osoby przyszyte ustami do odbytu, ale wszystko zasłaniają bandaże. Trafia się scena wydalania, ale te same opatrunki wszystko ukrywają. To wszystko daje pole do popisu wyobraźni widza, a ta jak wiadomo jest niezastąpiona w takich sytuacjach.
Co do samego filmu, to ogląda się go nawet nie najgorzej. Jak już się zaakceptuje pomysł wyjściowy, który nie da się ukryć jest dość głupi, ale w końcu szaleni naukowcy mają swoje prawa, pozostaje nam produkcja charakteryzująca się dość interesującą akcją i nie do końca przemyślanym scenariuszem. Pomysł był, ale fabuła w kilku momentach mocno kuleje, a zachowanie bohaterek w momencie, gdy w środku lasu psuje im się samochód (tak, nie mogło tego zabraknąć), woła o pomstę do nieba. No, ale jakoś musiały trafić w ręce doktora Heitera. Zresztą to nie jedyne głupie i sztampowe zagrania w tym obrazie.
Zaskoczeniem był dla mnie poziom aktorstwa. O ile grające tutaj aktorki, początkowo mnie irytowały, to po powstaniu tytułowego potworka i zmuszeniu ich do poruszania się na klęczkach i graniu głównie mimiką twarzy, mocno zyskały. Taka sytuacja zmusiła je do nieco innego sposobu wyrażania uczuć, niż zwykłe gadanie, co jak widać wyszło im na dobre. Jednak główną uwagę przyciąga tutaj Dieter Laser, wcielający się w mistrza ceremonii. To on tak naprawdę ciągnie cały ten film, a sposób jego gry jest dość charakterystyczny. Na tyle, by być może nie zginąć w natłoku innych tego typu bohaterów.
„Ludzka stonoga” nie jest horrorem, który trzeba znać, jednak jest to jeden z głośniejszych filmów 2009 roku i właściwe można po niego sięgnąć. Sam pomysł jest na tyle dziwny by produkcja zdobyła swoich zwolenników, a efekt końcowy da się oglądać i zdecydowanie nie jest tak obrzydliwy, jak chcieliby niektórzy. Większości się nie spodoba, ale trzeba się przekonać samemu.
Zdjęcia do filmu, zaczerpnięte zostały z serwisu www.filmweb.pl