Reportaż
Tytuł oryginalny: Reportaż
Reżyseria: Huber Bąk
Obsada: Michał Bąk, Dariusz Grzebuła
Scenariusz: Huber Bąk
Kraj pochodzenia: Polska
Rok powstania: 2013

Niemcy podczas II Wojny Światowej przeprowadzili nie jeden eksperyment, który do dziś potrafi zjeżyć włosy na głowie. Tajne laboratoria, kult nadczłowieka i przekraczanie norm moralnych jak i etycznych idealnie pasują do horroru. Nie brakuje tutaj również tajemnic, z których wiele nigdy nie zostało wyjaśnionych. A czy dziś, mogły pozostać po nich jakieś ślady? Rzućmy okiem na pewien „Reportaż”.
Mężczyzna podczas spaceru po lesie, obok pewnych ruin, znajduje porzuconą kamerę. Dookoła nie widać żywego ducha, ale zarejestrowane nagranie zdradza mające tu miejsce wydarzenia. Najwyraźniej, porzucone poniemieckie budynki kryją swoje tajemnice, o których przekonał się na własnej skórze reporter, kręcący o nich dokument.
„Reportaż” to polska krótkometrażówka. Film mieści się w siedmiu minutach, a opowiedziana w nim historia jest dosyć klasyczna, ale zrealizowana całkiem interesująco. Całość rozpoczyna się od komiksowych kadrów, wspominających o wojennych eksperymentach. Utrzymane w szarej kolorystyce rysunki, całkiem dobrze wprowadzają w film i stanowią niezły początek. Potem zaczyna się właściwa akcja, która podzielona zostałą niejako na dwie części. Pierwsza to wydarzenia dziejące się w tej chwili, kiedy to bohater odnajduje kamerę. Druga, to nagrany jakiś czas wcześniej dokument. Różnią się one sposobem realizacji, co w przypadku reportażu skutkuje np. szumem w głośnikach i rwanym montażem, co zaliczam zresztą na plus.
Technicznie jest dobrze. Obraz klarowny, kadrowanie w porządku, montaż nie przeszkadza, a cięcia, o jakich wspomniałem wyżej, dodają tylko klimatu. Klimatyczne są także widoki, zarówno ruin będących sednem tej historii, jak i ośnieżonego lasu będącego miejscem akcji. Całość mocno kojarzyła mi się z „Blair Witch Project”, ale wyczuwałem także tutaj pewną nutkę pastiszu. Czy zamierzoną? Nie wiem.
Aktorsko nie było tu za wiele do odegrania, ale występujący tutaj aktorzy w liczbie dwóch, wypadają nieźle. Z zastrzeżeniem, że odtwórca postaci reportera wypadł dość… hm… zabawnie. Tak to chyba dobre określenie. Widząc go w pierwszej scenie na twarzy wykwitł mi uśmiech. I nie był to grymas politowania, a efekt jakiejś takiej sympatyczności tego bohatera, ale z drugiej strony, to właśnie on wprowadza do całości nutkę wspomnianego już pastiszu.
Generalnie na „Reportaż” warto poświęcić te kilka minut. Nie jest to jakaś zaskakująca historia, powiedziałbym nawet, że dosyć pospolita, ale zrealizowana bardzo poprawnie. Jej największą wadą jest długość i brak jakiegoś mocniejszego tupnięcia. Kończy się za szybko, przez co sprawia wrażenie przydługiego zwiastuna pełnometrażowej produkcji. Może kiedyś twórcy pójdą za ciosem i dostarczą nam rozwinięcie swojego pomysłu. Czego sobie i wam życzę, a jeśli będziecie mieli okazję rzucić okiem na recenzowany tutaj film, nie wahajcie się.
Mężczyzna podczas spaceru po lesie, obok pewnych ruin, znajduje porzuconą kamerę. Dookoła nie widać żywego ducha, ale zarejestrowane nagranie zdradza mające tu miejsce wydarzenia. Najwyraźniej, porzucone poniemieckie budynki kryją swoje tajemnice, o których przekonał się na własnej skórze reporter, kręcący o nich dokument.
„Reportaż” to polska krótkometrażówka. Film mieści się w siedmiu minutach, a opowiedziana w nim historia jest dosyć klasyczna, ale zrealizowana całkiem interesująco. Całość rozpoczyna się od komiksowych kadrów, wspominających o wojennych eksperymentach. Utrzymane w szarej kolorystyce rysunki, całkiem dobrze wprowadzają w film i stanowią niezły początek. Potem zaczyna się właściwa akcja, która podzielona zostałą niejako na dwie części. Pierwsza to wydarzenia dziejące się w tej chwili, kiedy to bohater odnajduje kamerę. Druga, to nagrany jakiś czas wcześniej dokument. Różnią się one sposobem realizacji, co w przypadku reportażu skutkuje np. szumem w głośnikach i rwanym montażem, co zaliczam zresztą na plus.
Technicznie jest dobrze. Obraz klarowny, kadrowanie w porządku, montaż nie przeszkadza, a cięcia, o jakich wspomniałem wyżej, dodają tylko klimatu. Klimatyczne są także widoki, zarówno ruin będących sednem tej historii, jak i ośnieżonego lasu będącego miejscem akcji. Całość mocno kojarzyła mi się z „Blair Witch Project”, ale wyczuwałem także tutaj pewną nutkę pastiszu. Czy zamierzoną? Nie wiem.
Aktorsko nie było tu za wiele do odegrania, ale występujący tutaj aktorzy w liczbie dwóch, wypadają nieźle. Z zastrzeżeniem, że odtwórca postaci reportera wypadł dość… hm… zabawnie. Tak to chyba dobre określenie. Widząc go w pierwszej scenie na twarzy wykwitł mi uśmiech. I nie był to grymas politowania, a efekt jakiejś takiej sympatyczności tego bohatera, ale z drugiej strony, to właśnie on wprowadza do całości nutkę wspomnianego już pastiszu.
Generalnie na „Reportaż” warto poświęcić te kilka minut. Nie jest to jakaś zaskakująca historia, powiedziałbym nawet, że dosyć pospolita, ale zrealizowana bardzo poprawnie. Jej największą wadą jest długość i brak jakiegoś mocniejszego tupnięcia. Kończy się za szybko, przez co sprawia wrażenie przydługiego zwiastuna pełnometrażowej produkcji. Może kiedyś twórcy pójdą za ciosem i dostarczą nam rozwinięcie swojego pomysłu. Czego sobie i wam życzę, a jeśli będziecie mieli okazję rzucić okiem na recenzowany tutaj film, nie wahajcie się.