Obecność 2
Tytuł oryginalny: The Conjuring 2
Reżyseria: James Wan
Obsada: Patrick Wilson, Vera Farmiga, Madison Wolfe, Lauren Esposito
Scenariusz: Carey Hayes, Chad Hayes, David Johnson, James Wan
Kraj pochodzenia: USA
Rok powstania: 2016

Horrory oparte na faktach, automatycznie zyskują punkcik do swojej siły oddziaływania. Świadomość, że ktoś doświadczył przedstawionych wydarzeń, sprawia, że widz mocniej utożsamia się z bohaterami, a zło jakie ich dotyka wydaje się groźniejsze. Filmowcy muszą jednak nie zaprzepaścić tych darmowych punktów, co nie zawsze im się udaje. Świetnie poradziła sobie z tym ekipa pracująca nad pierwszą “Obecnością”, a sam obraz stał się kinowym hitem i tylko kwestią czasu była druga część. Ta z kolei nie ciągnie wątków pierwowzoru, bo tamta historia jest w końcu zamknięta, ale sięga po inny przypadek z archiwum spraw, nad którymi pracowało małżeństwo Warrenów.
Tym razem wyruszają do Londynu, gdzie na prośbę kościoła będą badali sprawę samotnej matki i czwórki jej pociech, którzy najwyraźniej nękani są przez jakąś mroczną siłę. I chyba tyle wystarczy o fabule. Zanim jednak nasi dzielni badacze polecą do Anglii, podobnie jak w pierwszej części, dostaniemy zajawkę innej sprawy. W drugiej części będzie to słynne Amityville oraz duch pewnej zakonnicy, którego pewnie już gdzieś w sieci widzieliście. No i przez jakiś czas będziemy obserwowali zmagania samotnej matki i jej dzieci bez wsparcia dwójki bohaterów, którzy łączą pierwszą i drugą część. Zresztą w przypadku “Obecności” też tak było, więc schemat został zachowany.
A jak wypada “Obecność 2”? Całkiem nieźle i powiedziałbym, że jest godną kontynuacją serii, a zarazem sequelem wpisującym się w szablon: więcej krwi, więcej flaków i większy morderca. No, tyle że tutaj nie ma krwi, flaków i mordercy, ale jest złośliwy duch, jego manifestacje i cały pokój krzyży. Generalnie twórcy starają się straszyć widza bardziej niż w jedynce. Więcej jest scen, które mają zmrozić nam krew w żyłach, co powoduje, że sam seans jest intensywniejszy, ale niekoniecznie straszniejszy. Raz, że mniej więcej wiemy czego można się spodziewać. Dwa, że w jedynce było więcej scen, które pamiętam do dziś, a w przypadku dwójki mam wrażenie, że większość tego co widziałem na ekranie, dosyć szybko ulegnie zatarciu. Nie zmienia to faktu, że całość ogląda się bardzo dobrze i w kilku momentach włosy mogą stanąć dęba.
Do efektów specjalnych, muzyki, aktorstwa i reszty filmowego rzemiosła nie ma co się czepiać. Wszystko stoi na wysokim poziomie i nic tutaj nie kłuje w oczy. Gorzej z samą miejscówką, w której rozgrywa się cała akcja. Dom bohaterów jest strasznie szary i ponury. Wiem, że jest nawiedzony, a mieszkająca w nim rodzina jest biedna, ale oglądanie tych smutnych pomieszczeń z czasem męczy. Zresztą podobnie sprawa wyglądała w jedynce, ale tam jakoś nie przeszkadzało mi to tak bardzo. Po seansie miałem też wrażenie, że zamiast czwórki dzieci, na ekranie przewijała się ich trójka. Wynika to chyba z faktu, że dziewczynki występują częściej. Chłopcy natomiast, zepchnięci są w kąt i można odnieść wrażenie, że był tylko jeden. Nie jest to wielka wada, ale wydaje mi się, że ich postaci mogłyby być nieco bardziej wyeksponowane. A może po prostu się czepiam.
W każdym razie, “Obecność 2” to udany sequel, który powinien spodobać się wielbicielom jedynki. Sprawdzi się także jako samodzielny byt, więc nawet jeśli ktoś nie oglądał pierwszej części, to może po dwójeczkę spokojnie sięgnąć. Jest tu kilka nawiązań, ale nie są one jakoś bardzo znaczące dla całej fabuły. Tak czy owak, można recenzowanemu tutaj filmowi dać szansę.
Tym razem wyruszają do Londynu, gdzie na prośbę kościoła będą badali sprawę samotnej matki i czwórki jej pociech, którzy najwyraźniej nękani są przez jakąś mroczną siłę. I chyba tyle wystarczy o fabule. Zanim jednak nasi dzielni badacze polecą do Anglii, podobnie jak w pierwszej części, dostaniemy zajawkę innej sprawy. W drugiej części będzie to słynne Amityville oraz duch pewnej zakonnicy, którego pewnie już gdzieś w sieci widzieliście. No i przez jakiś czas będziemy obserwowali zmagania samotnej matki i jej dzieci bez wsparcia dwójki bohaterów, którzy łączą pierwszą i drugą część. Zresztą w przypadku “Obecności” też tak było, więc schemat został zachowany.
A jak wypada “Obecność 2”? Całkiem nieźle i powiedziałbym, że jest godną kontynuacją serii, a zarazem sequelem wpisującym się w szablon: więcej krwi, więcej flaków i większy morderca. No, tyle że tutaj nie ma krwi, flaków i mordercy, ale jest złośliwy duch, jego manifestacje i cały pokój krzyży. Generalnie twórcy starają się straszyć widza bardziej niż w jedynce. Więcej jest scen, które mają zmrozić nam krew w żyłach, co powoduje, że sam seans jest intensywniejszy, ale niekoniecznie straszniejszy. Raz, że mniej więcej wiemy czego można się spodziewać. Dwa, że w jedynce było więcej scen, które pamiętam do dziś, a w przypadku dwójki mam wrażenie, że większość tego co widziałem na ekranie, dosyć szybko ulegnie zatarciu. Nie zmienia to faktu, że całość ogląda się bardzo dobrze i w kilku momentach włosy mogą stanąć dęba.
Do efektów specjalnych, muzyki, aktorstwa i reszty filmowego rzemiosła nie ma co się czepiać. Wszystko stoi na wysokim poziomie i nic tutaj nie kłuje w oczy. Gorzej z samą miejscówką, w której rozgrywa się cała akcja. Dom bohaterów jest strasznie szary i ponury. Wiem, że jest nawiedzony, a mieszkająca w nim rodzina jest biedna, ale oglądanie tych smutnych pomieszczeń z czasem męczy. Zresztą podobnie sprawa wyglądała w jedynce, ale tam jakoś nie przeszkadzało mi to tak bardzo. Po seansie miałem też wrażenie, że zamiast czwórki dzieci, na ekranie przewijała się ich trójka. Wynika to chyba z faktu, że dziewczynki występują częściej. Chłopcy natomiast, zepchnięci są w kąt i można odnieść wrażenie, że był tylko jeden. Nie jest to wielka wada, ale wydaje mi się, że ich postaci mogłyby być nieco bardziej wyeksponowane. A może po prostu się czepiam.
W każdym razie, “Obecność 2” to udany sequel, który powinien spodobać się wielbicielom jedynki. Sprawdzi się także jako samodzielny byt, więc nawet jeśli ktoś nie oglądał pierwszej części, to może po dwójeczkę spokojnie sięgnąć. Jest tu kilka nawiązań, ale nie są one jakoś bardzo znaczące dla całej fabuły. Tak czy owak, można recenzowanemu tutaj filmowi dać szansę.