Bodom
Tytuł oryginalny: Bodom
Reżyseria: Taneli Mustonen
Obsada: Nelly Hirst-Gee, Santeri Helinheimo Mäntylä, Mimosa Willamo, Mikael Gabriel
Scenariusz: Taneli Mustonen, Aleksi Hyvärinen
Kraj pochodzenia: Finlandia, Estonia
Rok powstania: 2016

Bodom to nieduże fińskie jezioro, które jest popularnym miejscem wypoczynku. W czerwcu 1960 roku doszło tam do wielokrotnego morderstwa, w którym życie straciło troje z czterech nocujących na jego brzegu nastolatków. Sprawcy nigdy nie ujęto. Właśnie to wydarzenie jest inspiracją, która legła u podstaw fabuły filmu “Bodom”, jak i nazwy pewnej metalowej kapeli, którą zapewne znają miłośnicy mocniejszego grania. Ale zapomnijecie o muzyce. W tej recenzji skupimy się na kinematografii.
Dwóch nastolatków umawia się ze swoimi dwiema koleżankami, na wypad nad tytułowe jezioro. Niby pod domek, ale na miejscu okazuje się, że żadnego domku nie ma. Jest za to namiot, a jeden z kolesi wprowadził dziewczyny w błąd, mając nadzieję, że na miejscu zgodzą się wziąć udział w rekonstrukcji wydarzeń sprzed ponad pięćdziesięciu lat. Pamiętne morderstwo jest jego obsesją, a on ma swoją teorię na temat tamtych wydarzeń. Oczywiście o wcieleniu się w role ofiar nie ma szans, ale morderca jak najbardziej się znajdzie…
Tak to jest slasher. I od razu powiem, że dawno nie widziałem tak dobrego filmu z tego gatunku. To co od razu uderza między oczy to doskonałe zdjęcia. Ujęcia lasu, bohaterów, najazdy kamery, kąty widzenia i multum innych elementów to świetna robota. Z jednej strony doskonale ukazuje wydarzenia, z drugiej pomaga wciągnąć się w opowiadaną historię. A ta, to kolejny plus. Zapomnijcie o grupce głupich nastolatków, która sama wchodzi pod nóż oprawcy. Tutaj fabuła jest inteligentna i bogata w zwroty akcji. Nic nie jest do końca tym czym się wydaje, a kolejne wydarzenia tylko coraz bardziej przykuwają do ekranu. Bohaterowie nie są tacy sztampowi jak to na początku wygląda i mają swoje mroczne strony. Każda z postaci kieruje się własnymi motywami. Cnotliwa i zastraszona panienka okazuje się być kimś zupełnie innym, a wytatuowany koleś, który z pozoru chciałby tylko zaliczyć, kryje w sobie głębsze uczucia. Dorzućcie do tego niezłe sceny morderstw i fantastyczne sceny akcji. Jest naprawdę dobrze.
W porządku jest też tempo akcji. Leniwy początek przemienia się w konkretną jatkę. Potem jest już tylko lepiej. Fabuła nie leci na łeb na szyje i pozwala widzowi na chwile wytchnienia, ale nie na tyle długą, by zdążył się znudzić. Aktorzy dobrze odgrywają swoje role i tylko od czasu do czasu zdarza im się małe potknięcie, co wynika bardziej ze scenariusza, w którym znalazło się kilka takich sobie dialogów, niż z braku w ich umiejętnościach. Wspomniane dialogi to nawet nie jest minus tej produkcji. Raczej przyczepienie się na siłę, bo szczerze pisząc ani nie drażnią, ani nie wpływają na przyjemność z oglądania. Po prostu są, ale na dobrą sprawę ciężko byłoby ich uniknąć.
Jak ktoś będzie uparty, znajdzie jakieś wady. A to, że materiał wyjściowy potraktowany jest po macoszemu. A to, że scenariusz pomiędzy niektórymi scenami jest klejony zdawałoby się na siłę. Albo, że całe to Bodom jest doklejone dla efektu, bo opowiedziana historia mogłaby w sumie rozegrać się gdziekolwiek... I może nawet poniekąd będzie miał rację, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało.
“Bodom” to bardzo dobry film, który udowadnia, że można zrobić jeszcze ciekawy i inteligentny slasher, który nie tylko bawi, ale potrafi nawet skłonić do refleksji. Doskonale nakręcony, zachwycający kadrami i wciągający w przedstawione wydarzenia. Charakteryzujący się dopieszczoną oprawą techniczną, ciekawymi postaciami i tym czymś, co sprawia, że film zostaje w pamięci widza na dłużej. Polecam.
Dwóch nastolatków umawia się ze swoimi dwiema koleżankami, na wypad nad tytułowe jezioro. Niby pod domek, ale na miejscu okazuje się, że żadnego domku nie ma. Jest za to namiot, a jeden z kolesi wprowadził dziewczyny w błąd, mając nadzieję, że na miejscu zgodzą się wziąć udział w rekonstrukcji wydarzeń sprzed ponad pięćdziesięciu lat. Pamiętne morderstwo jest jego obsesją, a on ma swoją teorię na temat tamtych wydarzeń. Oczywiście o wcieleniu się w role ofiar nie ma szans, ale morderca jak najbardziej się znajdzie…
Tak to jest slasher. I od razu powiem, że dawno nie widziałem tak dobrego filmu z tego gatunku. To co od razu uderza między oczy to doskonałe zdjęcia. Ujęcia lasu, bohaterów, najazdy kamery, kąty widzenia i multum innych elementów to świetna robota. Z jednej strony doskonale ukazuje wydarzenia, z drugiej pomaga wciągnąć się w opowiadaną historię. A ta, to kolejny plus. Zapomnijcie o grupce głupich nastolatków, która sama wchodzi pod nóż oprawcy. Tutaj fabuła jest inteligentna i bogata w zwroty akcji. Nic nie jest do końca tym czym się wydaje, a kolejne wydarzenia tylko coraz bardziej przykuwają do ekranu. Bohaterowie nie są tacy sztampowi jak to na początku wygląda i mają swoje mroczne strony. Każda z postaci kieruje się własnymi motywami. Cnotliwa i zastraszona panienka okazuje się być kimś zupełnie innym, a wytatuowany koleś, który z pozoru chciałby tylko zaliczyć, kryje w sobie głębsze uczucia. Dorzućcie do tego niezłe sceny morderstw i fantastyczne sceny akcji. Jest naprawdę dobrze.
W porządku jest też tempo akcji. Leniwy początek przemienia się w konkretną jatkę. Potem jest już tylko lepiej. Fabuła nie leci na łeb na szyje i pozwala widzowi na chwile wytchnienia, ale nie na tyle długą, by zdążył się znudzić. Aktorzy dobrze odgrywają swoje role i tylko od czasu do czasu zdarza im się małe potknięcie, co wynika bardziej ze scenariusza, w którym znalazło się kilka takich sobie dialogów, niż z braku w ich umiejętnościach. Wspomniane dialogi to nawet nie jest minus tej produkcji. Raczej przyczepienie się na siłę, bo szczerze pisząc ani nie drażnią, ani nie wpływają na przyjemność z oglądania. Po prostu są, ale na dobrą sprawę ciężko byłoby ich uniknąć.
Jak ktoś będzie uparty, znajdzie jakieś wady. A to, że materiał wyjściowy potraktowany jest po macoszemu. A to, że scenariusz pomiędzy niektórymi scenami jest klejony zdawałoby się na siłę. Albo, że całe to Bodom jest doklejone dla efektu, bo opowiedziana historia mogłaby w sumie rozegrać się gdziekolwiek... I może nawet poniekąd będzie miał rację, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało.
“Bodom” to bardzo dobry film, który udowadnia, że można zrobić jeszcze ciekawy i inteligentny slasher, który nie tylko bawi, ale potrafi nawet skłonić do refleksji. Doskonale nakręcony, zachwycający kadrami i wciągający w przedstawione wydarzenia. Charakteryzujący się dopieszczoną oprawą techniczną, ciekawymi postaciami i tym czymś, co sprawia, że film zostaje w pamięci widza na dłużej. Polecam.