Ładunek
Tytuł oryginalny: Cargo
Reżyseria: Ben Howling, Yolanda Ramke
Obsada: Martin Freeman, Anthony Hayes, Caren Pistorius, Natasha Wanganeen
Scenariusz: Yolanda Ramke
Kraj pochodzenia: Australia
Rok powstania: 2017

Australia to taki kontynent, na którym wszystko stara się cię zabić. Wiadomo. Szczególnie jeżeli jest zombie, w temacie których naprawdę ciężko jest dziś wymyślić coś świeżego, czy choćby interesującego. I “Ładunek” nie jest tu niczym oryginalnym, szczególnie że jest rozwinięciem do pełnego metrażu krótkometrażówki pod tym samym tytułem. Mimo wszystko potrafi się obronić w zalewie innych, walących trupim mięsem produkcji.
Pomysł na fabułę jest prosty, ale i intrygujący. Antypody opanowane są przez epidemię zombie. Klasyka. Główny bohater podróżuje wraz z żoną i kilkumiesięczną córką. Pech chce, że jego małżonka zostaje ugryziona, a gdy jej czas mija gryzie także głównego bohatera. Ten ma około dwóch dób do przemiany w żywego trupa. Zanim to nastąpi, musi znaleźć bezpieczne schronienie dla dziecka.
I poziom emocji automatycznie wskakuje lewel wyżej.
Niby prosty zabieg, ale jakże skuteczny. Szczególnie, że znalezienie nowej rodziny dla córki nie jest prostą sprawą. Raz, epidemia zombie. Dwa, ludzie nie zawsze są tacy, na jakich na pierwszy rzut oka wyglądają, o czym przyjdzie się nam przekonać dosyć szybko i na kilku przykładach. No i jeszcze uciekający czas, który bynajmniej nie pomaga.
Całość jest dosyć kameralna. Zapomnijcie o hordach biegających zombie. Tych kilka się pojawi, ale próżno szukać tu jakiejś większej, stanowiącej szczególne zagrożenie grupy. Zazwyczaj da się ich łatwo ominąć, chyba, że jest się w potrzasku. Wtedy zagrożenie wzrasta, ale to rozumie się samo przez się. Bohaterów też nie ma zbyt wielu, a na ekranie często przewijają się te same widoki, bo teren na którym rozgrywa się akcja nie jest zbyt duży. Wprowadza to nieco monotonii, ale nie mogę napisać, by bardzo doskwierała. Obraz przez cały czas oglądałem z zainteresowaniem i ciekawiło mnie co będzie dalej.
Aktorsko jest w porządku. Technicznie też nie bardzo jest się czego czepiać. Do plus można dorzucić jeszcze elementy wierzeń Aborygenów, którzy przewijają się w tej fabule i dodają całości specyficznego kolorytu. Zawsze to jakiś dodatkowy punkt charakterystyczny.
“Ładunek” w ogólny rozrachunku wypada pozytywnie. Nie ma tu szczególnie wartkiej akcji i jakichś brutalnych widoków, ale nie brakuje napięcia i kilku smaczków. Dobrze się ogląda i dzięki umiejscowieniu akcji w Australii oraz sięgnięciu po wierzenia rdzennej ludności nabiera charakteru. To po prostu dobry film.