Wściekłość
Tytuł oryginalny: Rabid
Reżyseria: Jen Soska, Sylvia Soska
Obsada: Laura Vandervoort, Tara Yelland, Benjamin Hollingsworth, Mackenzie Gray
Scenariusz: Jen Soska, Sylvia Soska, John Serge
Kraj pochodzenia: Kanada
Rok powstania: 2019

Eksperymentalne leczenie czasem jest ostatnią deską ratunku dla chorych, ale niekiedy trzeba się przygotować na skutki uboczne, które mogą o sobie dać znać, nawet kilka lat po operacji. A skoro coś jest eksperymentalne, to i efekt nie zawsze jest do przewidzenia.
Rose w dzieciństwie przeżyła wypadek samochodowy, który zostawił po sobie widoczne blizny. Dziewczyna jednak je zaakceptowała i jakoś sobie radzi. Pewnego dnia jednak sytuacja się powtarza. Tym razem jedzie skuterem, ale rany jakie odnosi są dotkliwsze. Tam gdzie konwencjonalna medycyna nie może pomóc, otwiera się szansa dla tej nowoczesnej. Zabieg wykonany w pewnej klinice, przynosi doskonałe efekty. Ale Rose wkrótce się przekona, że efekty uboczne, to nie tylko standardowy tekst lekarza.
“Wściekłość” jest filmem bardzo poprawnym. Fabuła, szczególnie od początku jest przewidywalna i jedyną tajemnicą, która interesuje widza, jest co się za tym wszystkim kryje. Na wyjaśnienie trzeba poczekać do samego końca, ale nie jest to męczące czekanie, bo scenariusz napisany jest na tyle sprawnie, że seans nie nudzi. Szczególnie, że historia sfilmowana jest przyzwoicie, a główna aktorka jest w stanie spokojnie ją udźwignąć. Generalnie do aktorstwa jak i warstwy technicznej nie ma o co się przyczepić.
Nastrój filmu balansuje między horrorem psychologicznym, a psychodelicznym. Trauma bohaterki jest do zrozumienia i wszelkie uszczerbki na zdrowiu psychicznym są do zaakceptowania. Efekty uboczne leczenia wyjaśnione są snami, ale szybko okazuje się, że to co Rose brała za doświadczenia oniryczne, wcale takie być nie musiały. Szczególnie, że w mieście zaczyna szerzyć się pandemia wścieklizny, do której zresztą sama się przyczyniła. Rozpowszechniająca się zaraza jest jednocześnie tytułową wściekłością, bo zakażeni odznaczają się wyjątkową agresją, ale jest też środkiem do pokazania kilku krwawych scen. Te wykonane są zazwyczaj solidnie, ale czasami jak ta, gdy pacjent w fartuchu atakuje pielęgniarkę, pozostawiają trochę do życzenia. Tak jakby panie na krześle reżysera (siostry Soska) na chwilę przysnęły. Mimo wszystko warstwa gore wykonana jest przyzwoicie, ale nie oczekujcie tutaj jakiejś masakry. Taka średnia dawka krwi jak na horror.
No właśnie, jak już wspomniałem “Wściekłość” jest filmem bardzo poprawnym. Aktorsko, techniczne, nawet fabularnie prezentuje się przyzwoicie. Tak przyzwoicie, że może nawet momentami nudno. Pewnym urozmaiceniem jest świat mody, w którym opowiadana historia jest do pewnego stopnia osadzona, ale nie zmienia to faktu, że poszczególne wydarzenia są przewidywalne. I ta przewidywalność jest chyba największą wadą filmu.
Jeśli komuś to nie przeszkadza, to recenzowany obraz jest wart obejrzenia. Miły dla oka, zarówno pod względem technicznym, obsady jak i bardziej krwawych momentów. Nie przynudza, choć jest przewidywalny. Stara się mieszać psychologię z psychodelą, ale efekt jest przeciętny. Sam film również balansuje na krawędzi średniaka, ale jednak dam mu punkcik więcej, bo w sumie po seansie nie jestem zawiedziony, a nawet usatysfakcjonowany. Mi się ogólnie rzecz biorąc, podobało.