Crittersi atakują
Tytuł oryginalny: Critters Attack!
Reżyseria: Bobby Miller
Obsada: Tashiana Washington, Jaeden Noel, Ava Preston, Jack Fulton
Scenariusz: Scott Lobdell
Kraj pochodzenia: USA
Rok powstania: 2019

Pamiętam, że gdy wystartował Polsat w latach dziewięćdziesiątych, w ramówce stacji często można było trafić na dwa horrory - “Karzeł” i “Critters”. Szczególnie ta druga seria mocno zapadła mi w pamięć i pewnie nie tylko ja wspominam ją z sentymentem. Jasne, nie było to najlepsze filmy, ale miały swój urok i przetworzone przez wyobraźnie dzieciaka, prezentowały wystarczający poziom by dobrze się na nich bawić. W 2019 roku kosmiczne stworki powróciły w “Crittersi atakują”. Niestety.
Opiekunka ze swoim bratem i dwójką dzieci, które ma pod opieką, na spacerze w lesie znajdują dziwne stworzenie. To jest ranne, więc postanawiają się nim zaopiekować. Ich śladem podążają jednak inne stwory, które atakują każde żywe stworzenie na swej drodze. Wkrótce bohaterowie będą musieli stawić czoła bandzie krwiożerczych futrzastych kosmitów.
Kicz wpisany jest w tę serię i nie przeszkadza mi emerytka z bronią laserową. Ani banda młodocianych bohaterów walcząca z zagrożeniem przy pomocy szpadla, grabi i kopniaków. Nawet samo zachowanie Crittersów na pograniczu pastiszu i głupoty jestem w stanie zaakceptować. Taki urok tego typu produkcji, który przyjmuję z otwartymi ramionami. Niestety kiepski i nie mający nic do zaoferowania scenariusz to już inna kwestia. I nawet nie chodzi o miotających się bez sensu bohaterów, ale o wiele drobnych potknięć, które przez cały film irytują. Przegryziony kabel uwalił całą sieć komórkową w mieście? Serio? Jakby głupotek było mało, to przez pół filmu ziewałem i nie była to kwestia późnej pory czy zmęczenia, a nudy wylewającej się z ekranu. Tu naprawdę momentami nic się nie dzieje. I jak aktorzy by się nie starali, chociaż ich występ był przeciętny, to nie stworzą czegoś z fabularnej pustki.
Ponarzekałem, to dla równowagi coś pochwalę. Podobały mi się tytułowe stworki i ich przedstawienie. Większość efektów jest analogowych, a sami Crittersi prezentują się zacnie. Ich chaotyczne ataki, czerwone ślepia, mimika i sposób pojawiania się na ekranie, przypadły mi do gustu. Wyglądają też niczego sobie, a w przewadze liczebnej potrafią siać niezłe spustoszenie. Potrafią też wzbucić uśmiech na twarzy widza.
Szkoda, że reszta filmu nie trzyma odpowiedniego poziomu. “Crittersi atakują” to kiepski powrót, który można było sobie darować. Film jest zwyczajnie nudny i choć pewne elementy jak tytułowi kosmici mogą się podobać, to całokształt pozostawia spory niedosyt. A szkoda, bo była okazja tchnąć nowe życie w serię, która przez wielu została już zapomniana. Być może niesłusznie. Ale w ten sposób to się nie uda.