Benny cię kocha
Tytuł oryginalny: Benny loves you
Reżyseria: Karl Holt
Obsada: Karl Holt, Claire Cartwright, Anthony Styles, Darren Benedict, James Parsons
Scenariusz: Karl Holt
Kraj pochodzenia: Wielka Brytania
Rok powstania: 2019

Chyba nikt nie zaprzeczy, że brytyjski humor jest specyficzny. Często w tym dobrym sensie. Oczywiście nas tutaj nie będzie interesował w postaci klasyków ja “Benny Hill”, “Latający cyrk Monty Pythona” czy “Jaś fasola”, a jego przedstawiciele z solidną domieszką horroru. Pamiętacie jeszcze “Wysyp żywych trupów”? Pewnie każdy się już domyślił, że “Benny cię kocha” jest przedstawicielem takiego właśnie kina. Chociaż tutaj zamiast zombie mamy zabawki. I sporo mniej lub bardziej udanych żartów.
Jack, trzydziestopięciolatek mieszkający z rodzicami, zawodowo zajmuje się tworzeniem zabawek w zabawkarskiej firmie. Wydają się być one całym jego światem, co mocno przekłada się na jego życie osobiste. Nie umie zawiesić półki, ale całkiem nieźle rysuje. Niestety zaczyna odstawać od obecnych czasów, a jego pomysły niekoniecznie trafiają do współczesnych dzieci. By ocalić pracę musi stworzyć coś nadzwyczajnego. Pomoc przyjdzie z niespodziewanej strony. Zabawka z jego dzieciństwa ożywa i choć wygląda sympatycznie, cechuje się iście morderczymi skłonnościami. I jest chorobliwie zazdrosna.
Film wita nas kiepską sceną otwierającą. Zwiastuje ona co prawda dalsze wydarzenia, ale sama w sobie jest mało przekonująca i zwyczajnie słaba. Na szczęście warto przetrwać te pięć minut, bo potem jest dużo lepiej.
Choć muszę przyznać, że główny bohater jest taki sobie. I nie chodzi mi o jego ogólną charakterystykę, bo ta jest w porządku, ale o aktora, który się w nią wciela. Wypada w tej roli często mało przekonująco. Lepiej chyba gdyby Karl Holt ograniczył się do roli scenarzysty i reżysera, a główną rolę powierzył komuś innemu. Źle co prawda nie jest, ale momentami brakuje nieco ekspresji. Pod tym względem lepiej wypada pozostała obsada, z dwoma policjantami na czele.
Ale “Benny cię kocha”, ma jeszcze drugiego głównego bohatera, tytułową zabawkę. Ta czerwona kreaturka, kocha swojego właściciela ponad wszystko. A sile tego uczucia dorównuje chyba tylko jej skłonność do mordowania, wszystkiego co pojawi się w jej polu widzenia. Robi to radośnie i trzeba przyznać, z pewną gracją. Słodziak w swym morderczym szale chętnie sięga po noże, ołówki, nożyce, a nawet shurikeny. W jej łapkach, wszystko może być narzędziem zbrodni.
Na ekranie nie ma zbyt dużo klasycznej grozy, ale za to nie brakuje całkiem fajnego gore. Takiego z mocnym przymrużeniem oka. Wyrwane serca, fruwające falki czy fontanny krwi, to częsty widok. Efekty specjalne są radosne, z braku lepszego określenia. W poważnym filmie grozy pewnie by przeszkadzały, ale w konwencji komediowego horroru sprawdzają się wyśmienicie.
Nie da się jednak ukryć, że zdecydowanie jest śmieszniej niż straszniej. Warstwa humoru zdecydowanie przewyższa grozę, ale jest to humor, który działa. Nie raz wybuchałem śmiechem obserwując wydarzenia na ekranie, a pomysły na rozśmieszenie widza są wielorakie. Jedne co prawda wychodzą lepiej, inne gorzej, ale całość trzyma pod tym względem wyjątkowo dobry poziom.
Dlatego “Benny cię kocha” polecam miłośnikom takiego kina, lub osobom, które po prostu chcą się pośmiać. Bo jest z czego. I można by narzekać, że bywa nierówno. Że poziom absurdu, czasem sięga polskiej sceny politycznej, ale co z tego, skoro seans daje kawał porządnej rozrywki, która w moje gusta trafia idealnie. Ubawiłem się po pachy i myślę, że nie tylko ja pod tym względem docenię tę produkcję. Sięgajcie śmiało. Tylko uważajcie, żeby wasza ulubiona zabawka z dzieciństwa przypadkiem nie oglądała filmu razem z wami, bo jeszcze przyjdą jej do głowy jakieś głupie pomysły.