Wilkołaki są wśród nas
Tytuł oryginalny: Werewolves Within
Reżyseria: Josh Ruben
Obsada: Sam Richardson, Milana Vayntrub, Wayne Duvall, Michael Chernus
Scenariusz: Mishna Wolff
Kraj pochodzenia: USA
Rok powstania: 2021

Wilkołaki, zombie, wampiry. Znana i klasyczna menażeria z horrorów, która cały czas obecna jest na naszych ekranach. Ich gwiazdy nie gasną, a fani grozy co rusz muszą mierzyć się z obrazami, które próbują nas nimi straszyć. Albo śmieszyć. Różnie to bywa. “Wilkołaki są wśród nas” jak podpowiada tytuł, sięga po przedstawicieli pierwszego z wymienionych straszydeł, po czym stara się widza i straszyć i śmieszyć. Jak wyszło?
Małe zasypane śniegiem miasteczko, gdzieś na amerykańskim odludziu. Kilka domków i plan budowy rurociągu. Jedni się na niego zgadzają bo wiadomo, hajs, inni są przeciwni inwestycji. Wszyscy będą musieli wkrótce walczyć o życie z zagrożeniem, którego się nie spodziewali, a na ich czele stanie pewien leśnik, który dopiero co tu się pojawił.
Widząc głównego bohatera od razu wiemy, że będzie śmieszniej niż straszniej. Poznając dalszą galerię postaci, tylko upewniamy się w tym przekonaniu. I taka jest prawda. Humor jest tu ponad grozą, choć jak to często bywa, nie wszystkie żarty trzymają odpowiedni poziom. Niemniej kilka razy się uśmiechnąłem.
Horror związany jest z atakami tytułowych wilkołaków, choć tych akurat jest sztuk jeden. Najczęściej wszystko odbywa się poza kadrem, ale w finale widzimy niemilca w pełnej krasie. Nie wygląda to źle, ale nie ulega wątpliwości, że ten element w wielu filmach wykonany był lepiej. Twórcom nie udaje się jednak stworzyć odpowiedniej atmosfery. Napięcie nigdy nie wzbija się na odpowiedni poziom, w czym nie pomaga mu zawarty w filmie humor. W efekcie bać się nie ma czego.
Technicznie jest poprawnie. Aktorsko tak sobie. Może nikt tu nie gra z gracją Pinokia, ale ciężko powiedzieć by ktoś mnie porwał odgrywając swoją rolę. Najlepiej wypada Milana Vayntrub, która na ekranie jest zwyczajnie sympatyczna. Zresztą, bohaterowie są raczej jednowymiarowi, więc i popisywać nie za bardzo było się czym.
Opowiedziana historia wystarczyła bym bez znudzenia wytrwał do napisów końcowych, ale nie jest to coś co zapamiętam na dłużej. Jest kilka luk, parę głupotek, a twórcy nawet raz czy dwa starali się pomieszać szyki i zgubić widza w ślepych uliczkach, ale wyszło im to trochę bez wyrazu. Mimo wszystko nie mogę powiedzieć bym się nudził.
“Wilkołaki są wśród nas” to całkiem sympatyczny film. Bardziej komedia niż horror. Bać się nie ma czego, uśmiechnąć się kilka razy można. Ot taki obraz do kotleta lub na nudny wieczór.