Dzienna zmiana
Tytuł oryginalny: Day Shift
Reżyseria: J.J. Perry
Obsada: Jamie Foxx, Dave Franco, Scott Adkins, Snoop Dogg, Peter Stormare
Scenariusz: Shay Hatten, Tyler Tice
Kraj pochodzenia: USA
Rok powstania: 2022

Filmów o wampirach w historii kinematografii mamy zatrzęsienie i ciężko wymyślić coś nowego w tej kwestii. “Dzienna zmiana” to udowadnia. Nie ma tu niczego, czego byśmy wcześniej nie doświadczyli. Ale nie oznacza to, że obraz jest kompletną stratą czasu. Chociaż owszem, może taką być jeśli zasiądziemy do niego jak do horroru, z oczekiwaniami rosnącego napięcia i scen mrożących krew w żyłach. Od razu zdradzę, to nie ten adres.
Bud o swojsko brzmiącym nazwisku Jablonski, jest czyścicielem basenów. Oficjalnie. Nieoficjalnie jego praca jest tylko przykrywką dla prawdziwego zajęcia, którym jest polowanie na wampiry. Pech chce, że jego była żona wraz z jego córką planuje przeprowadzić się do innego miasta, a nasz bohater żeby temu zapobiec, musi uzbierać pewną kwotę żeby opłacić małej szkołę i aparat ortodontyczny. Wampirze zęby to dobry interes, ale lepiej płaci związek łowców, z którego Bud został wydalony. Jednak uda mu się tam wrócić. Niestety dostanie swojego nadzorcę.
Nie oszukujmy się, fabuła tego filmu to najmniej istotny element. Jest banalna, prosta i prawie niczym nie zaskakuje.
Wampiry dają radę. Walka z nimi jest dynamiczna, szybka i pełna adrenaliny. Sami krwiopijcy wyglądają standardowo. Trudno się do ich charakteryzacji przyczepić, ale zachwycać też nie ma się szczególnie czym. Niekiedy występują pojedynczo, a innym razem w całkiem sporej grupie. Dzielą się też na pięć gatunków czego dowiadujemy się ze scenariusza, a nawet dostaniemy wskazówki czym się różnią. Nie ma to niestety żadnego znaczenia.
Jak już o walce wspomniałem to jest ona jednym z głównych elementów “Dziennej zmiany”. Nie brakuje tu strzelanin, ale jest też sporo walki bronią białą czy nawet walki wręcz. Choreografia potrafi zrobić wrażenie, dynamika nie zawodzi a i dekapitacji na ekranie jest całkiem sporo. Brutalność jest raczej przerysowana, więc nie oddziałuje na widza z pełną mocą.
Ciekawie wypada galeria bohaterów. Bud to typowy twardziel. Zresztą nie jedyny, który przewinie się na ekranie. W końcu walka z wampirami wymaga pewnych predyspozycji. Zarówno pewien kowboj jak i dwaj bracia to postaci wyryte z kamienia, choć charakterystyczne. Za to nadzorca naszego bohatera, to już inna postać rzeczy. Gryzipiórek, który wolałby spędzić dzień za biurkiem niż na powietrzu. Jest przeciwwagą dla Buda, ale nie da się ukryć, że między bohaterami jest chemia. Taka jak w detektywistycznych komediach, tylko że tutaj nie ma ani zagadki, ani zawiłego scenariusza. Gagi też nie wszystkie wychodzą, ale jest kilka zabawnych momentów. W każdym razie ekipa przewijająca się przez ekran jest interesująca, choć fabuła nie daje aktorom zbytniej okazji do popisania się.
Skoro są wampiry, to jak prezentuje się groza zapewne zapytasz. Otóż nie ma jej. Jeśli nie przeraża cię widok wystających kłów to horroru tu nie doświadczymy. To jest film akcji. Nawet powiedziałbym, że komedia akcji. Z “Dziennej zmiany” horror jest żaden. Jest trochę krwi, parę wystających zębów i kilka scen z charakteryzacją, ale bać się nie ma kompletnie czego. Ani nikt tu nie próbuje budować mrocznej atmosfery, ani nawet przez moment nie próbuje nikogo przestraszyć.
Cóż, “Dzienna zmiana” jako horror zawodzi na całej linii, ale jako czysta rozrywka nawet się sprawdza. Trochę się uśmiałem, adrenalina czasem podskoczyła, ale żaden włosek na mojej skórze się nie zjeżył. Jeśli szukasz grozy, tu jej nie znajdziesz. Jeśli szukasz półtorej godzinki niezbyt skomplikowanej zabawy, można dać szansę.