Moja przyjaciółka opętana
Tytuł oryginalny: My Best Friend's Exorcism
Reżyseria: Damon Thomas
Obsada: Elsie Fisher, Amiah Miller, Cathy Ang, Rachel Ogechi Kanu
Scenariusz: Jenna Lamia
Kraj pochodzenia: USA
Rok powstania: 2022

“Moja przyjaciółka opętana” to ekranizacja książki Grady’ego Hendrixa o tym samym tytule, której recenzja jak mi się wydawało, znajduje się na stronie. A tu niespodzianka, nie ma jej. Nie wiem jak do tego doszło, ale trudno. Zresztą to i tak będzie recenzja filmu, więc zaczynajmy.
Dwie wydawałoby się nierozłączne przyjaciółki, podczas kameralnej imprezy w domku letniskowym wybierają się do owianego złą sławą, opuszczonego budynku. Tam są świadkami czegoś niewyjaśnionego. Albo to efekt LSD, które wcześniej zażyły. W każdym razie sytuacja sprawia, że bohaterki się rozłączają. Jedna ucieka do okolicznego lasu, druga zostaje w środku i spotyka ją tam coś nieprzyjemnego. Wkrótce siła przyjaźni zostanie nadszarpnięta, jednej z bohaterek znacząco zmieni się charakter, a w kręgu najbliższy zaczną dziać się dziwne rzeczy.
Od razu napiszę, że adaptacja jest bardzo bliska książki. Jasne, język filmu wymaga trochę innego podejścia, ale wydarzenia z grubsza się pokrywają, więc jeśli ktoś zna papierowy oryginał, to wie co go czeka.
A kto nie zna, może przygotować się na opowieść o przyjaźni, wystawionej jak już się rzekło, na próbę. I to nie tylko między naszymi dwiema głównymi bohaterkami, ale także ich bliższymi koleżankami. Bo ta nawiedzona, kierowana podszeptami demona knuje swoje plany. Oczywiście nic dobrego z tego nie wyniknie. A wszystko skąpane w nastoletnim sosie.
Groza w “Mojej przyjaciółce opętanej” jest całkiem przyjemna. Nie brakuje widocznych gołym okiem zmian, które z czasem robią się wyraźniejsze. Jest wymiotowanie fontanną płynu, samookaleczanie się, knucie niecnych planów, trochę zjawisk nadnaturalnych oraz obowiązkowy egzorcyzm.
I ten ostatni psuje obraz całości. Otóż zostaje do niego zaangażowany jeden z członków grupy Lemon Brothers, krzewicieli kulturystyki spod znaku boskiej siły. I póki są tylko epizodem jest jeszcze znośnie. Niestety egzorcyzm w wykonaniu jednego z nich jest mocno komiczny i karykaturalny, co całkowicie psuje efekt. Nie to, żeby film był w stu procentach poważny, ale do tego momentu balansuje na granicy zwyczajnego filmu o nastolatkach. Gdy jednak dochodzimy do sedna, to owszem, można parsknąć śmiechem, ale moim zdaniem wypada to zdecydowanie na minus produkcji i psuje finał. Chociaż ten w samej końcówce jeszcze się ratuje i wraca na odpowiednie tory. Pewien niesmak jednak pozostaje.
Technicznie jest w porządku. Aktorstwo daje radę, efekty są znośne i nie ma ich przesadnie dużo, a fabuła rozwija się w sensownym tempie przez co nie nudzi i skutecznie trzyma przed ekranem. Potrafi też zaciekawić i stara się jakoś mieszać domysły widza, choć robi to zgodnie z książkowym pierwowzorem, więc fani oryginału nie będą zaskoczeni. Szczególnie, że w literackiej wersji pewne aspekty ukazane są lepiej.
W każdym razie “Moja przyjaciółka opętana” jest po prostu ok. Nie jest to szczególnie straszny horror, ale całkiem sprawnie zrealizowany. Niestety z zupełnie popsutym egzorcyzmem. A szkoda. Ogląda się miło, ale produkcja raczej nie wychodzi poza ramy średniaka na znośny wieczór.