Karzeł 6: Powrót do dzielnicy
Tytuł oryginalny: Leprechaun: Back 2 tha Hood
Reżyseria: Steven Ayromlooi
Obsada: Warwick Davis, Sherrie Jackson, Tangi Miller, Laz Alonso
Scenariusz: Steven Ayromlooi
Kraj pochodzenia: USA
Rok powstania: 2003

Szósta odsłona serii “Karzeł” podobnie jak piąta, korzysta z mody na hip-hop (choć nie tak nachalnie) i wszystko co z nią powiązane. No i pozostaje w czarnej dzielnicy, a efekt końcowy jest nieco lepszy niż w poprzedniej odsłonie.
Ale zacznijmy od początku. Luźny styl, dużo humoru i grill gdzieś w odludnej części miasta. No i wpadnięcie do dziury w ziemi, a tam odnalezienie skrzyni pełnej złota. Pokusa nie do odrzucenia. Jednak skarb należy do znanego nam wszystkim potworka, a ten nie pozwoli by jego własność pozostała długo w obcych rękach.
Dobra, jakoś trzeba było zacząć ten film. Początek jest powolny, ale pozwala widzowi poznać bohaterów. I nawet ich polubić.
Twórcy pokusili się także na dorzucenie kolejnej cegiełki do tego uniwersum i tym razem szybciutko poznajemy genezę karła. Skąd się wziął, czym zajmował i dlaczego nadal tak kocha złoto. No i okazuje się, że jego skrzynia sama się napełnia. Ponownie wykorzystano słabość tytułowego antybohatera na koniczynę. I co ciekawe, tym razem powraca motyw z tęczą. Nie ma za to zombi lafirynd. Szkoda.
Cóż w poszczególnych filmach, pewnymi elementami składającymi się na legendę karła, twórcy żonglują dość swobodnie. Co poradzić?
Muszę przyznać, że “Karzeł 6: Powrót do dzielnicy” nakręcony jest zdecydowanie lepiej niż poprzednia część. I kilka wcześniejszych. Kamera ładnie pokazuje lokacje, aktorzy dają radę, a główny antagonista jak zwykle trzyma poziom. Niestety, tym razem nie rymuje. Za to morduje całkiem skutecznie, jak już dobierze się do ofiary, bo z tym miewa trudności jak chyba w żadnej innej odsłonie. Co chwilę ktoś go odpycha, spowalnia, przewraca czy gdzieś zamyka. Aż dziwne, że kogoś dorwał.
Więcej jest też chyba humoru. I przyznam, że nie do końca mi to pasowało. Często jest on zwyczajnie kiepski. Niektóre żarty się udają, szczególnie te o ciemniejszym odcieniu, ale średnia jest poniżej przeciętnej. Dosyć długą scenę w kuchni ledwo zdzierżyłem. Jasne, humor był w tej serii obecny, ale zazwyczaj nie w aż takim natężeniu. I tak chyba powinno zostać.
Ostatecznie “Karzeł 6: Powrót do dzielnicy” okazuje się powrotem całkiem udanym. Jak na standardy serii. Ogląda się w miarę dobrze, karzeł robi swoje, a fabuła choć nieszczególnie odkrywcza jakoś tam się rozwija. Jest ok. Tylko tyle, albo aż tyle.