Postrach nocy
Tytuł oryginalny: Fright Night
Reżyseria: Tom Holland
Obsada: Chris Sarandon, William Ragsdale, Amanda Bearse, Roddy McDowall
Scenariusz: Tom Holland
Kraj pochodzenia: USA
Rok powstania: 1985

Charley jest typowym nastolatkiem. Ma dziewczynę, przyjaciół i swoją pasję. Namiętnie ogląda telewizyjny program “Postrach nocy”, w którym gospodarz widowiska tropi wampiry, duchy i inne straszydła. Pewnej nocy, bohater przypadkiem zauważa, że do pustego dotąd domu sąsiada ktoś się wprowadza. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przeprowadzka odbywa się w nocy, a tragarze do piwnicy wnoszą trumnę. Dość dziwne, ale o niczym jeszcze nie świadczy. Jednak ziarno podejrzeń zostało zasiane i nasz bohater nie pozostawi sprawy samej sobie. Wkrótce okaże się, że pierwsze wrażenie było słuszne i Jerry Dandrige jest wampirem. Początkowo sam, a potem z pomocą przyjaciół i prowadzącego tytułowy program telewizyjny, Charley stawi czoło złu, które zalęgło się w sąsiedztwie.
Pamiętam, jak jako mały smark oglądałem ten film i wtedy wydawał się przerażający. Wiadomo, że filtr dziecięcej wyobraźni zrobił swoje i wszystko było o niebo realniejsze. Po latach sięgnąłem po ten obraz i jakie są teraz moje wrażenia? Nadal mi się podoba, choć nie da się ukryć, że czas odcisnął na nim swój brudny i zmurszały odcisk. Kino z last osiemdziesiątych charakteryzuje się swoim specyficznym klimatem, który widać zarówno po panującej modzie jak i sposobie realizacji. Kto nie lubi tej epoki kinematografii, temu nie będzie to w smak, ale Ci którzy wychowali się na filmach z tego okresu, poczują się jak w domu.
Sama historia jest interesująca i daleka od tego, co możemy dziś oglądać w kinie wampirycznym. Tutaj nie ma miejsca dla lalusiowatych, metroseksualnych wampirów, którzy łamią serca nastolatkom i chodzą w przyciemnionych okularach za dnia. Tutaj są oni wcielonym złem, egzystującym tylko nocą i spędzającym dzień w trumnie. Od pięknych kobiet nie stronią, ale nie rozkochują ich w sobie, tylko bezwzględnie wykorzystują jako przekąskę. I taki jest sąsiad naszego bohatera, który przez dużą część filmu, będzie prowadził samotną walkę przeciwko niemu, bo przyjaciele mu nie wierzą. Charley szybko łączy fakty i powiązanie między Jarrym Dandrigem, a zwłokami kobiet, które odnajdowane są ostatnimi czasy w mieście jest dla niego oczywiste. Szybko zresztą się przekonuje, że ma rację, a i sam główny zły przed nim tego nie ukrywa.
Na plus zaliczyć muszę muzykę i klasyczne efekty specjalne. Na dzisiejszych widzach nie zrobią one wrażenia, ale nie da się zaprzeczyć, że wykonane są pieczołowicie i ekipa musiała trochę się nad nimi namęczyć. Od wszelkich efektów przemian itp. wieje starą szkołą na odległość, ale to dodaje tylko uroku. Również aktorstwo stoi na przyzwoitym poziomie, choć nie wszyscy stanęli na wysokości zadania. Szczególnie aktor, wcielający się w rolę Strzygi, stworzył dość irytującą postać, ale trudno. Wyjątek potwierdzający regułę. Klasyczny jest też scenariusz bogaty w zabawne gagi i różnorodne postaci. Na pierwszy plan wybijają się przede wszystkim nasz bohater, wampir i prowadzący program “Postrach nocy”. Szczególnie ten ostatni jest powodem wielu żartów, bo kozak na ekranie w rzeczywistości okazuje się dość bojaźliwym, co wiąże się z wieloma zabawnymi sytuacjami. Scenariusz trzyma równy poziom, choć nie zabrakło w nim kilku dziur. No bo w końcu bohater, który jest fanem horrorów i na co dzień obcuje z kinem grozy, powinien wiedzieć jak walczyć z wampirem. Tymczasem Charley po odkryciu tajemnicy sąsiada, biegnie do swoje przyjaciela po rady. Ten oczywiście udziela mu pomocy i proponuje krzyż, wodę święconą i czosnek. Standard.
Mimo wszystko film jest interesujący, łatwo wciąga w historię i nie nudzi nawet przez chwilę. Może nie przypaść do gustu widzowi wychowanemu na horrorach z początku tego wieku, ale nie sposób odmówić mu klimatu i sporej dawki rozrywki. Jeśli lubisz kino grozy z lat osiemdziesiątych i nie widziałeś/aś jeszcze “Postrachu nocy”, jak najszybciej musisz nadrobić zaległości.
Pamiętam, jak jako mały smark oglądałem ten film i wtedy wydawał się przerażający. Wiadomo, że filtr dziecięcej wyobraźni zrobił swoje i wszystko było o niebo realniejsze. Po latach sięgnąłem po ten obraz i jakie są teraz moje wrażenia? Nadal mi się podoba, choć nie da się ukryć, że czas odcisnął na nim swój brudny i zmurszały odcisk. Kino z last osiemdziesiątych charakteryzuje się swoim specyficznym klimatem, który widać zarówno po panującej modzie jak i sposobie realizacji. Kto nie lubi tej epoki kinematografii, temu nie będzie to w smak, ale Ci którzy wychowali się na filmach z tego okresu, poczują się jak w domu.
Sama historia jest interesująca i daleka od tego, co możemy dziś oglądać w kinie wampirycznym. Tutaj nie ma miejsca dla lalusiowatych, metroseksualnych wampirów, którzy łamią serca nastolatkom i chodzą w przyciemnionych okularach za dnia. Tutaj są oni wcielonym złem, egzystującym tylko nocą i spędzającym dzień w trumnie. Od pięknych kobiet nie stronią, ale nie rozkochują ich w sobie, tylko bezwzględnie wykorzystują jako przekąskę. I taki jest sąsiad naszego bohatera, który przez dużą część filmu, będzie prowadził samotną walkę przeciwko niemu, bo przyjaciele mu nie wierzą. Charley szybko łączy fakty i powiązanie między Jarrym Dandrigem, a zwłokami kobiet, które odnajdowane są ostatnimi czasy w mieście jest dla niego oczywiste. Szybko zresztą się przekonuje, że ma rację, a i sam główny zły przed nim tego nie ukrywa.
Na plus zaliczyć muszę muzykę i klasyczne efekty specjalne. Na dzisiejszych widzach nie zrobią one wrażenia, ale nie da się zaprzeczyć, że wykonane są pieczołowicie i ekipa musiała trochę się nad nimi namęczyć. Od wszelkich efektów przemian itp. wieje starą szkołą na odległość, ale to dodaje tylko uroku. Również aktorstwo stoi na przyzwoitym poziomie, choć nie wszyscy stanęli na wysokości zadania. Szczególnie aktor, wcielający się w rolę Strzygi, stworzył dość irytującą postać, ale trudno. Wyjątek potwierdzający regułę. Klasyczny jest też scenariusz bogaty w zabawne gagi i różnorodne postaci. Na pierwszy plan wybijają się przede wszystkim nasz bohater, wampir i prowadzący program “Postrach nocy”. Szczególnie ten ostatni jest powodem wielu żartów, bo kozak na ekranie w rzeczywistości okazuje się dość bojaźliwym, co wiąże się z wieloma zabawnymi sytuacjami. Scenariusz trzyma równy poziom, choć nie zabrakło w nim kilku dziur. No bo w końcu bohater, który jest fanem horrorów i na co dzień obcuje z kinem grozy, powinien wiedzieć jak walczyć z wampirem. Tymczasem Charley po odkryciu tajemnicy sąsiada, biegnie do swoje przyjaciela po rady. Ten oczywiście udziela mu pomocy i proponuje krzyż, wodę święconą i czosnek. Standard.
Mimo wszystko film jest interesujący, łatwo wciąga w historię i nie nudzi nawet przez chwilę. Może nie przypaść do gustu widzowi wychowanemu na horrorach z początku tego wieku, ale nie sposób odmówić mu klimatu i sporej dawki rozrywki. Jeśli lubisz kino grozy z lat osiemdziesiątych i nie widziałeś/aś jeszcze “Postrachu nocy”, jak najszybciej musisz nadrobić zaległości.