Limbo
Tytuł oryginalny: Limbo
Producent: PlayDead
Wydawca: PlayDead
Premiera na świecie: 19 lipca 2011 (PS3)
Premiera w Polsce:

“Limbo” to gra małego niezależnego studia PlayDead. Choć nie stoją za nią duże pieniądze, to efekt końcowy jest naprawdę świetny. Zresztą, produkcja w 2011 roku zgarnęła niejedną nagrodę i odbiła się w świecie sporym echem.
Bohaterem gry jest chłopiec, który w poszukiwaniu swojej zaginionej siostry, trafia na granicę piekła. Jest na tyle zdeterminowany, że nie cofa się przed wejściem do tej mrocznej krainy, a to, co go tam czeka do przyjemności nie należy.
Pierwszym elementem, który rzuca się w oczy jest minimalistyczna grafika, utrzymana w czerni, bieli i wszystkich odcieniach szarości. Zaraz potem dociera do nas cisza, jaka bije z ekranu. Dźwięków wielu tutaj nie uświadczymy, a muzyki właściwie wcale.
Za to niebezpieczeństw przed naszym bohaterem, czyha bez liku. Na każdym kroku trzeba uważać, żeby się nie nadziać na kolce, nie spaść w przepaść, nie wpaść w sidła, nie utopić się, nie zostać porażonym... Okazji do śmierci jest mnóstwo, a poza tymi codziennymi czekają na nas także nieco bardziej wymyślne, jak np. olbrzymi pająk, który z przyjemnością zawinie nas w kokon, czy postaci ludzkie, które przyjaznych zamiarów względem nas nie mają.
Nie brakuje także elementów zręcznościowych oraz momentów kiedy trzeba trochę pogłówkować. Początkowo są to proste wyzwania, ale z czasem pojawią się liczne mechanizmy oraz zabawy z grawitacją. Na nudę nikt nie powinien narzekać, za to szybkie palce momentami okaże się przydatne.
To wszystko buduje posępny i bardzo sugestywny klimat, który jest największą zaletą tej produkcji. Aż dziwne, że tak minimalnymi środkami twórcom udało się zbudować atmosferę, która na długo pozostanie w pamięci.
W “Limbo” trzeba zagrać. Gra nie jest długa, ale z każdą chwilą pochłania coraz bardziej. Zaskakuje nowymi pomysłami, lokacjami i sposobami na uśmiercenie bohatera. Czy zdołacie wydostać się z piekła?
Bohaterem gry jest chłopiec, który w poszukiwaniu swojej zaginionej siostry, trafia na granicę piekła. Jest na tyle zdeterminowany, że nie cofa się przed wejściem do tej mrocznej krainy, a to, co go tam czeka do przyjemności nie należy.
Pierwszym elementem, który rzuca się w oczy jest minimalistyczna grafika, utrzymana w czerni, bieli i wszystkich odcieniach szarości. Zaraz potem dociera do nas cisza, jaka bije z ekranu. Dźwięków wielu tutaj nie uświadczymy, a muzyki właściwie wcale.
Za to niebezpieczeństw przed naszym bohaterem, czyha bez liku. Na każdym kroku trzeba uważać, żeby się nie nadziać na kolce, nie spaść w przepaść, nie wpaść w sidła, nie utopić się, nie zostać porażonym... Okazji do śmierci jest mnóstwo, a poza tymi codziennymi czekają na nas także nieco bardziej wymyślne, jak np. olbrzymi pająk, który z przyjemnością zawinie nas w kokon, czy postaci ludzkie, które przyjaznych zamiarów względem nas nie mają.
Nie brakuje także elementów zręcznościowych oraz momentów kiedy trzeba trochę pogłówkować. Początkowo są to proste wyzwania, ale z czasem pojawią się liczne mechanizmy oraz zabawy z grawitacją. Na nudę nikt nie powinien narzekać, za to szybkie palce momentami okaże się przydatne.
To wszystko buduje posępny i bardzo sugestywny klimat, który jest największą zaletą tej produkcji. Aż dziwne, że tak minimalnymi środkami twórcom udało się zbudować atmosferę, która na długo pozostanie w pamięci.
W “Limbo” trzeba zagrać. Gra nie jest długa, ale z każdą chwilą pochłania coraz bardziej. Zaskakuje nowymi pomysłami, lokacjami i sposobami na uśmiercenie bohatera. Czy zdołacie wydostać się z piekła?