Ikai

Tytuł oryginalny: Ikai

Producent: Endflame

Wydawca: PM Studios, inc.

Premiera na świecie: 29 marca 2022

Premiera w Polsce:

Horror i japońskie klimaty to dość popularne połączenie w światach wirtualnych. Wiele gier opiera swój fundament w wierzeniach z kraju kwitnącej wiśni i często robi to z nadzwyczaj dobrym skutkiem. Nieźle wypada to też w “Ikai”, choć sama gra nie wyrwała mnie z butów.


Fabuła nie jest szczególnie składna. Ot wcielamy się w japonkę i idziemy nad rzekę zrobić pranie. Po drodze natykamy się na pewne miejsce, a interakcja z nim powoduje, że w okolicy zaczynają pojawiać się duchy. Cóż, musimy wrócić do świątyni, która została pod nasza opieką i się z nimi rozprawić. Znaczy fabuła jest tam jakoś zajwiona, ale tak to wygląda w nomen omen, praniu.


Wiem, mało szczegółów, ale i scenariusz nie jest szczególnie rozwinięty.


Całą akcję obserwujemy z pierwszoosobowego widoku, co dla jednych podbije immersję, a dla innych ją zabije. Kto co lubi. Sam teren, który przyjdzie nam zwiedzić jest zaskakująco mały i ogranicza się do terenu świątyni i kilku niewielkich obszarów wokół niej lub pod nią, bo i pod ziemię przyjdzie nam zajrzeć. W trakcie rozgrywki będziemy musieli rozwiązać kilka nie szczególnie skomplikowanych, choć różnorodnych zagadek. Raz będzie to odnalezienie klucza, innym razem otworzenie bramy zamkniętej układanką. Zdarzy się też kluczenie w poszukiwaniu odpowiedniej drogi, ale pomogą nam w tym oczy zerkające ze ściany. Całkiem fajna sekwencja.


Jak już wspomniałem zagadki są różnorodne, ale nie rzucają wielkiego wyzwania. Trudniej czasem jest znaleźć miejsce do którego mamy się akurat udać, bo to nie zawsze jest jasno wyłożone.


Osadzenie fabuły w japońskiej świątyni buduje zacny klimat. Budynki, bramy Torii i specyficzna roślinność cieszą oko, choć grafika jest raczej przeciętna. Pomaga jej często odpowiednie oświetlenie. W okolicy znajdziemy charakterystyczne przedmioty oraz kilka notatek, które przybliżą nam japońskie duchy. Za to plus. Fajnym pomysłem jest też rysowanie odpowiednich znaków, by przegonić zjawy.


Ikai” nastawione jest raczej na horror psychologiczny, co oznacza, że więcej tu łażenia i główkowania niż walki. Tej ostatniej właściwie nie ma. Raczej musimy się ukrywać przed zjawami. Strach wywoływany jest albo przez takie sobie jumpscares, albo przez narastające napięcie, co wypada nieco lepiej. Nieco, bo scen w których będzie się można przestraszyć jest jak na lekarstwo. Do konfrontacji z przeciwnikiem raczej nie dochodzi, a wrogów musimy unikać w czym pomaga skradanie się. Samo to buduje jako takie napięcie, ale bez szału.


Zdecydowanie bez szału jest też długość gry. Całość da się przejść w jakieś trzy, cztery godzinki i to za pierwszym razem. Podziwiając widoki, niespiesznie przeszukując okolice i ginąc parę razy np w. płomieniach.


Ikai” to taki niskobudżetowy średniak. Ma swoje zalety. Zagadki są w miarę różnorodne i logiczne, osadzenie akcji w japońskiej kulturze buduje fajny klimat, a groza czasami bywa całkiem sugestywna. Niestety całość jest nieco wtórna, fabuła klejona na siłę, obszar do zwiedzania stosunkowo mały. No i długość gry zawodzi. W sumie można zagrać i nawet dobrze się bawić. Choć krótko. I bez poczucia powiewu świeżości. Jednak jeśli lubisz przygodówki grozy, można sprawdzić.

underluk

GORE

1

STRACH

3

OCENA

5

Jeśli podobają Ci się zamieszone materiały albo chcesz po prostu wesprzeć jakoś działalność strony, będzie mi bardzo miło, jeśli dorzucisz się do kawy.

Postaw mi kawę na buycoffee.to