The Darkness
Tytuł oryginalny: The Darkness
Producent: Starbreeze Studios
Wydawca: 2K Games
Premiera na świecie: 25 czerwca 2007
Premiera w Polsce: 03 sierpnia 2007

Jackie Estacado wychował się w mafijnej rodzinie i dziś właśnie obchodzi dwudzieste pierwsze urodziny. Poznajemy go, gdy z dwoma innymi członkami mafii ucieka przed policyjnym pościgiem. Jak na urodziny przystało jest hucznie. Strzały, odgłosy gniecionej blachy i wypadek samochodowy na końcu. Z incydentu z życiem wychodzi tylko nasz bohater, ale bynajmniej nie jest osamotniony. W jego życiu pojawia się tytułowa Ciemność, która odmieni jego los nie do poznania.
„The Darknes” jest strzelaniną z pierwszoosobowym widokiem, bazującą na znanej komiksowej serii wydawanej przez Top Cow. Pierwowzór może być znany polskiemu obywatelowi, ponieważ w latach 2003 – 2007 kilka numerów wydała u nas Mandragora. Ale wróćmy do gry. Jak na FPSa przystało, będziemy biegać po raczej niewielkiej części Nowego Jorku i eliminując wrogów, docierać do poszczególnych węzłów fabuły. A ta akurat jest tutaj mocną stroną i skutecznie potrafi trzymać przy konsoli nawet, kiedy rozgrywka nas trochę znuży. To się niestety czasem zdarza, bo miejscówki są małe, a cała akcja osadzona jest w nocy, więc na nadmiar kolorów nikt narzekać nie będzie. Całości nie pomaga także ogólne wrażenie pustki, jakie odnosi się wędrując po lokacjach. Można odnieść wrażenie, że życie w tym mieście odbywa się tylko na dwóch stacjach metra, które przyjdzie nam dość regularnie odwiedzać, bo tutaj przynajmniej można spotkać jakichś ludzi.
Jackie nie dość, że musi zmagać się z dzielącą jego ciało Ciemnością to i życie stało się dla niego trudniejsze. Szef mafii wydał na niego wyrok, a dziewczyna wydaje się być niezadowolona z miejsca, w jakie zawędrował ich związek. Nie chcę za dużo zdradzać, ale dodam jeszcze, że fabuła jest solidna a podążając jej ścieżką zdarzy nam się nawet zapędzić do piekła. I to dosłownie.
Do eliminacji wrogów otrzymamy spory arsenał broni począwszy od pistoletów, przez strzelby na karabinach szturmowych kończąc. Jednak „The Darknes” ma właśnie tę tytułową Ciemność, która wyróżnia tę grę z grona innych FPSów. No, bo w jakiej innej pozycji z gatunku możemy wcielić się w macki? Ciemność daje nam cztery moce, które żywią się mrokiem. Tutaj jest haczyk, ponieważ warto niszczyć wszelkie źródła światła, ponieważ te osłabiają nasze zdolności, a to może spowodować, że w środku walki zostaniemy tylko ze zwykłymi pukawkami, co może szybko skończyć się śmiercią bohatera.
Ale wróćmy do naszych mocy. Pierwsza to macka, która może służyć do powalania wrogów, otwierania przejść bądź niszczenia źródeł światła. Druga, której chyba używałem najczęściej, to inny rodzaj macki, tym razem zakończony paszczą. Możemy pełzać nią po wszelkich powierzchniach i wykorzystywać do atakowania przeciwników, zbierania trudno dostępnych przedmiotów, czy wciskania przełączników. Trzecią zdolnością, jaką zyskujemy jest wytworzenie małej czarnej dziury, która pochłania wszystko, co znajdzie się w jej zasięgu. Ostatnim prezentem są dwa pistolety, które jakoś nie pasują do całości i w ogóle ich nie używałem.
Poza opisanymi wyżej mocami, Ciemność pozwala na przywoływanie czterech rodzajów pomocników, zwanych darklingami. Pierwszy rzuca się z pazurami na wrogów, drugi pruje do nich z działka, trzeci to kamikaze z detonatorem, a czwarty niszy okoliczne źródła światła. Przydają się sporadycznie, ale w niektórych miejscach gra zmusza do skorzystania z ich usług.
Te wszystkie zdolności jak i istoty, wraz z panującym dookoła mrokiem i fabułą budują gęsty klimat gry. Dla niego warto zagrać w tę pozycję. Świetnie podsycają go także scenki z udziałem Jackiego, które odpalają się za każdym razem, gdy doładowuje się level. Bohater wykorzystuje ten czas na opowiedzenie nam różnych anegdot ze swojego życia, czy wyrażenie zdania na różne tematy. Świetnie wygląda także dokarmianie Ciemności sercami. Macki wyrywają je z piersi pokonanych wrogów i przed naszymi oczyma połykają w całości, albo rozrywają dzieląc się ze sobą. Doskonale wypadły też poziomy osadzone w piekle, gdzie w kilku momentach można się przestraszyć. Nie bez znaczenia na budowanie klimatu mają też wtrącenia się Ciemności, której głosu użyczył Mike Patton.
Gra, w chwili pisania tej recenzji, ma już dobre trzy lata na karku i ten okres pozostawił na niej dość wyraźne ślady. Dziś już takich gier się nie robi. Kilka elementów będzie współczesnego gracza denerwowało, kilka wyda się archaicznych, ale wystarczy poświęcić temu tytułowi pół godzinki by wsiąknąć w fabułę i zaakceptować braki. Z czasem przestanie się je zauważać i pozostanie czerpanie przyjemności z grania. A zagrać warto.
Plusy:
+ fabuła
+ zdolności Ciemności
+ klimat
Minusy:
- trochę się zestarzała
- nieco pustawe lokacje
„The Darknes” jest strzelaniną z pierwszoosobowym widokiem, bazującą na znanej komiksowej serii wydawanej przez Top Cow. Pierwowzór może być znany polskiemu obywatelowi, ponieważ w latach 2003 – 2007 kilka numerów wydała u nas Mandragora. Ale wróćmy do gry. Jak na FPSa przystało, będziemy biegać po raczej niewielkiej części Nowego Jorku i eliminując wrogów, docierać do poszczególnych węzłów fabuły. A ta akurat jest tutaj mocną stroną i skutecznie potrafi trzymać przy konsoli nawet, kiedy rozgrywka nas trochę znuży. To się niestety czasem zdarza, bo miejscówki są małe, a cała akcja osadzona jest w nocy, więc na nadmiar kolorów nikt narzekać nie będzie. Całości nie pomaga także ogólne wrażenie pustki, jakie odnosi się wędrując po lokacjach. Można odnieść wrażenie, że życie w tym mieście odbywa się tylko na dwóch stacjach metra, które przyjdzie nam dość regularnie odwiedzać, bo tutaj przynajmniej można spotkać jakichś ludzi.
Jackie nie dość, że musi zmagać się z dzielącą jego ciało Ciemnością to i życie stało się dla niego trudniejsze. Szef mafii wydał na niego wyrok, a dziewczyna wydaje się być niezadowolona z miejsca, w jakie zawędrował ich związek. Nie chcę za dużo zdradzać, ale dodam jeszcze, że fabuła jest solidna a podążając jej ścieżką zdarzy nam się nawet zapędzić do piekła. I to dosłownie.
Do eliminacji wrogów otrzymamy spory arsenał broni począwszy od pistoletów, przez strzelby na karabinach szturmowych kończąc. Jednak „The Darknes” ma właśnie tę tytułową Ciemność, która wyróżnia tę grę z grona innych FPSów. No, bo w jakiej innej pozycji z gatunku możemy wcielić się w macki? Ciemność daje nam cztery moce, które żywią się mrokiem. Tutaj jest haczyk, ponieważ warto niszczyć wszelkie źródła światła, ponieważ te osłabiają nasze zdolności, a to może spowodować, że w środku walki zostaniemy tylko ze zwykłymi pukawkami, co może szybko skończyć się śmiercią bohatera.
Ale wróćmy do naszych mocy. Pierwsza to macka, która może służyć do powalania wrogów, otwierania przejść bądź niszczenia źródeł światła. Druga, której chyba używałem najczęściej, to inny rodzaj macki, tym razem zakończony paszczą. Możemy pełzać nią po wszelkich powierzchniach i wykorzystywać do atakowania przeciwników, zbierania trudno dostępnych przedmiotów, czy wciskania przełączników. Trzecią zdolnością, jaką zyskujemy jest wytworzenie małej czarnej dziury, która pochłania wszystko, co znajdzie się w jej zasięgu. Ostatnim prezentem są dwa pistolety, które jakoś nie pasują do całości i w ogóle ich nie używałem.
Poza opisanymi wyżej mocami, Ciemność pozwala na przywoływanie czterech rodzajów pomocników, zwanych darklingami. Pierwszy rzuca się z pazurami na wrogów, drugi pruje do nich z działka, trzeci to kamikaze z detonatorem, a czwarty niszy okoliczne źródła światła. Przydają się sporadycznie, ale w niektórych miejscach gra zmusza do skorzystania z ich usług.
Te wszystkie zdolności jak i istoty, wraz z panującym dookoła mrokiem i fabułą budują gęsty klimat gry. Dla niego warto zagrać w tę pozycję. Świetnie podsycają go także scenki z udziałem Jackiego, które odpalają się za każdym razem, gdy doładowuje się level. Bohater wykorzystuje ten czas na opowiedzenie nam różnych anegdot ze swojego życia, czy wyrażenie zdania na różne tematy. Świetnie wygląda także dokarmianie Ciemności sercami. Macki wyrywają je z piersi pokonanych wrogów i przed naszymi oczyma połykają w całości, albo rozrywają dzieląc się ze sobą. Doskonale wypadły też poziomy osadzone w piekle, gdzie w kilku momentach można się przestraszyć. Nie bez znaczenia na budowanie klimatu mają też wtrącenia się Ciemności, której głosu użyczył Mike Patton.
Gra, w chwili pisania tej recenzji, ma już dobre trzy lata na karku i ten okres pozostawił na niej dość wyraźne ślady. Dziś już takich gier się nie robi. Kilka elementów będzie współczesnego gracza denerwowało, kilka wyda się archaicznych, ale wystarczy poświęcić temu tytułowi pół godzinki by wsiąknąć w fabułę i zaakceptować braki. Z czasem przestanie się je zauważać i pozostanie czerpanie przyjemności z grania. A zagrać warto.
Plusy:
+ fabuła
+ zdolności Ciemności
+ klimat
Minusy:
- trochę się zestarzała
- nieco pustawe lokacje