Rachel Rising: Cień śmierci
Tytuł oryginalny: Rachel Rising
Rysunki: Terry Moore
Scenariusz: Terry Moore
Wydawca: Abstract Studios
Wydawca w Polsce: Fantasmagorie
Rok wydania: 2011
Rok wydania w Polsce: 2017

Śmierć. Ostateczna granica zza której nie ma powrotu. No, chyba że jesteś Rachel. Wtedy poranek w płytkim grobie może być dopiero początkiem i to nie życia pozagrobowego, a czegoś innego. Równie tajemniczego. Zaintrygowani?
Z życia bohaterki uciekła ponad doba. Czas, który jest dla niej czarną plamą. Po powrocie do domu zauważa ślad sznura na szyi i przekrwione oczy. Nie wygląda najlepiej, ale kto po takim poranku wyglądałby dobrze? I najważniejsze. Kto jej to zrobił? I czemu niektórzy twierdzą, że ona to nie ona?
A to dopiero początek bo w miasteczku dochodzi do kilku niepokojących zbrodni, z którymi powiązana jest pewna kobieta. Kim ona jest? Jaki ma cel?
Jak widzicie sporo tutaj pytań, a w pierwszym tomie niewiele odpowiedzi. Terry Moore kreśli niezłą historię, która intryguje od pierwszego kadru i bardzo łatwo wciąga w snutą opowieść. Pomaga mu w tym galeria fajnych postaci, z którymi łatwo jest się zżyć, a co za tym idzie, przejmować ich losem. Przynajmniej tych głównych i pozytywnych. Czarny charakter zresztą też jest interesujący i skryty za fasadą tajemnicy. Całość rozpisana niespiesznie, osadzona w okolicach małego miasteczka, co buduje niezły klimat. A jak powszechnie wiadomo, niewielkie mieściny ze swoimi skrzętnie ukrytymi tajemnicami, świetnie nadają się na opowieści grozy. I wydaje się, że i tym razem nie będzie inaczej.
Jest to dopiero pierwszym tom, który zaledwie odsłania kulisy przyszłych wydarzeń, ale już tutaj czuć, że szykuje się coś grubszego, co będzie miało związek z wiedźmami. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie i z chęcią przekonam się co będzie dalej. Krótko pisząc, mój apetyt został pobudzony.
Terry More odpowiada nie tylko za scenariusz, ale także rysunki, a jego kreska choć nie jest mocno szczegółowa to pasuje do snutej opowieści. Mi się podoba. Całość jest czarno-biała. W poszczególnych kadrach na próżno szukać skrupulatnie kreślonych detali, ale dzięki temu ich odbiór jest jasny i przejrzysty. Nieźle oddane emocje na twarzach bohaterów wystarczają by przekazać ich nastrój. Kadrowanie jest schludne i pozbawione jakichś szaleństw. Pasuje do dojrzałej historii.
Również do samego wydanie nie ma co się przyczepić. Twarda gruba okładka, dodatkowo zabezpieczona obwolutą i porządny papier, na którym wydrukowane są plansze, zapewniają odpowiednią ochronę i sprawiają wrażenie solidności wydania.
Nie pozostaje mi nic innego jak polecić “Rachel Rising” fanom komiksów grozy. To ciekawy początek, mam nadzieję równie ciekawej opowieści, który zdołał wykupić sobie u mnie kredyt zaufania. Czekam na więcej.