Saga o potworze z bagien. Tom 3
Tytuł oryginalny: Saga of the Swamp Thing 51-64
Rysunki: Stephen Bissette, John Totleben
Scenariusz: Alan Moore
Wydawca: DC Vertigo
Wydawca w Polsce: Egmont
Rok wydania: 0
Rok wydania w Polsce: 2018

Wszystko się kiedyś kończy. Trzeci tom “Sagi o potworze z bagien” zamyka historię tytułowej istoty. Przynajmniej tej w ujęciu Alana Moora. Z jakim efektem?
Podobnie jak w poprzednich dwóch tomach, także tutaj dostajemy kilka historii, ale tym razem są one mocniej ze sobą powiązane. Jasne, w drugim tomie też tak było, ale tutaj jest to wyraźniejsze. Wszystko co się dzieje ma swoje konsekwencje i ciąg dalszy. Wraz z kulminacyjnym punktem, kiedy bohater zmuszony jest opuścić Ziemię, swoją ukochaną i bagna.
I to jest moim zdaniem największa wada tej części.
Początek nic złego jeszcze nie zapowiada. W sensie, nic złego dla wielbicieli horroru i klimatu tej rysunkowej opowieści. Potwór wraca na bagna, ale wkrótce okazuje się, że jego ukochanej nigdzie nie ma. Kobieta ma kłopoty, z których bohater musi ją wyciągnąć. Ta część historii jest jeszcze klasyczna. Protagonista jest o wiele silniejszy niż w momencie gdy go poznaliśmy. Przeżycia wyraźnie odcisnęły na nim swoje piętno, ale pozwoliły mu także rozwinąć swoje zdolności. O czym najlepiej przekonają się mieszkańcy Gotham z Batmanem na czele. Gdy wydaje się, że wszystko zostaje rozegrane pokojowo, dochodzi do mocnego zwrotu nie tylko w życiu Potwora z Bagien i jego ukochanej, ale także w całej serii.
Nie chcę zdradzać za dużo, ale powiem, że całość z horroru mocno skręca w kierunku science fiction i w moim odczuciu, mocno na tym traci. Autor może czuł się już zmęczony estetyką grozy, może potrzebował odskoczni, ale szkoda, że wybrał takie akurat rozwiązanie. Jasne, to nadal ciekawa historia. Nadal pełna niezłych momentów, ale brakuje w niej tego dreszczyku, dla której tak ją polubiłem.
Oczywiście nie oznacza to, że nie warto po trzeci tom “Sagi o potworze z bagien” sięgać. To nadal, przynajmniej przez większą liczbę stron, świetna opowieść. Sporo jest tu grozy, a momentami prawdziwego horroru. Nawet jak potwór jest tylko w tle, a są tu takie opowieści, to i tak czyta się doskonale.
No, ale potem jest kosmos. Dosłownie i w przenośni.
Trochę marudzę, ale nie ukrywam, że ten kosmiczny wątek nie przypadł mi do gustu. Nie tego oczekiwałem. Nie tego się spodziewałem. I może to w jakiś sposób wpłynęło na odbiór przeze mnie tego fragmentu, ale nie mogę powiedzieć bym mógł o tym zapomnieć. I gdyby nie to, trzeci tom byłby udanym zwieńczeniem całości. A tak jest tylko dobrym, z bardzo dobrymi momentami.