Obergeist: Droga do Ragnarok
Tytuł oryginalny: Obergeist: Ragnarok Highway
Rysunki: Tony Harris
Scenariusz: Dan Jolley
Wydawca: Top Cow
Wydawca w Polsce: Mandragora
Rok wydania: 2001
Rok wydania w Polsce: 2002

Znasz jakiegoś nazistowskiego naukowca-oprawcę, który się nawrócił? Jeśli nie, to sięgając po „Obergeist” możesz takiego poznać.
Steinholtz to nazwisko, które budzi grozę. Niemiecki naukowiec podczas wojny, przeprowadza liczne eksperymenty na więźniach obozów koncentracyjnych. Większość z obiektów poddanych badaniom, nie przeżywa tego procesu. Jednak pod wpływem pewnego wypadku, naukowiec dostrzega ogrom zła, jakie wyrządził i nawraca się. Niestety nie zdąży nic naprawić i zostanie pogrzebany przez jemu podobnych. Jednak nie umiera. Przez dziesiątki lat spoczywa w ziemi by wreszcie otrzymawszy misję od samego Jezusa powrócić do żywych i naprawić wyrządzone zło. Obdarzony nadludzkimi mocami zmierzy się z rzeczywistością roku 2147. Jednak czy za powierzoną mu misją na pewno stała dobra strona?
Świat się zmienił. Naziści po przegranej wojnie znowu dochodzą do władzy, a nad ludzkością zawisła groźba Ragnarok, nordyckiego końca świata. Tylko Steinholtz może powtrzymać toczące się wydarzenia. Obdarzony takimi mocami jak nieśmiertelność czy telekineza staje do walki w obronie ludzkości i swojej duszy. Jednak futurystyczna rzeczywistość przysparza mu nie lada wyzwań. A na końcu czeka go kilka niespodzianek.
„Obergeist” to na tyle ciekawa historia, że warto po nią sięgnąć. Brakuje tu może jakiś nadzwyczajnych zwrotów akcji, czy licznych niespodziewanych wydarzeń, ale kilka twistów się znajdzie, a całość jest na tyle sprawnie napisana, że czyta się szybko i za jednym zamachem.
Lekko karykaturalna kreska i nasycone barwami kadry rzadko zachwycają, ale kilka miłych dla oka obrazków się znajdzie. Reszta to taki standard. Nie przeszkadza w czytaniu, a ukazane na nich wydarzenia obrazują akcję. Nic więcej nie trzeba, choć artycha nie jest mocną stroną tego albumu.
„Obergeist” zasługuje na uwagę głównie ze względu na swój scenariusz, choć i on czasami ma luki i mógłby mieć większy rozmach. Naziści jak zwykle są źli, a dobro na końcu wygrywa. Futurystyczny świat ukazany jest tak sobie, a postaci poza jakimiś wyjątkami są dość sztampowe. I grozy z prawdziwego zdarzenia nieco tu brakuje.
Mimo wszystko, jak wpadnie komuś w łapki można sięgnąć. Ani chłodzi, ani grzeje. Dobra, ale rzemieślnicza robota.
Steinholtz to nazwisko, które budzi grozę. Niemiecki naukowiec podczas wojny, przeprowadza liczne eksperymenty na więźniach obozów koncentracyjnych. Większość z obiektów poddanych badaniom, nie przeżywa tego procesu. Jednak pod wpływem pewnego wypadku, naukowiec dostrzega ogrom zła, jakie wyrządził i nawraca się. Niestety nie zdąży nic naprawić i zostanie pogrzebany przez jemu podobnych. Jednak nie umiera. Przez dziesiątki lat spoczywa w ziemi by wreszcie otrzymawszy misję od samego Jezusa powrócić do żywych i naprawić wyrządzone zło. Obdarzony nadludzkimi mocami zmierzy się z rzeczywistością roku 2147. Jednak czy za powierzoną mu misją na pewno stała dobra strona?
Świat się zmienił. Naziści po przegranej wojnie znowu dochodzą do władzy, a nad ludzkością zawisła groźba Ragnarok, nordyckiego końca świata. Tylko Steinholtz może powtrzymać toczące się wydarzenia. Obdarzony takimi mocami jak nieśmiertelność czy telekineza staje do walki w obronie ludzkości i swojej duszy. Jednak futurystyczna rzeczywistość przysparza mu nie lada wyzwań. A na końcu czeka go kilka niespodzianek.
„Obergeist” to na tyle ciekawa historia, że warto po nią sięgnąć. Brakuje tu może jakiś nadzwyczajnych zwrotów akcji, czy licznych niespodziewanych wydarzeń, ale kilka twistów się znajdzie, a całość jest na tyle sprawnie napisana, że czyta się szybko i za jednym zamachem.
Lekko karykaturalna kreska i nasycone barwami kadry rzadko zachwycają, ale kilka miłych dla oka obrazków się znajdzie. Reszta to taki standard. Nie przeszkadza w czytaniu, a ukazane na nich wydarzenia obrazują akcję. Nic więcej nie trzeba, choć artycha nie jest mocną stroną tego albumu.
„Obergeist” zasługuje na uwagę głównie ze względu na swój scenariusz, choć i on czasami ma luki i mógłby mieć większy rozmach. Naziści jak zwykle są źli, a dobro na końcu wygrywa. Futurystyczny świat ukazany jest tak sobie, a postaci poza jakimiś wyjątkami są dość sztampowe. I grozy z prawdziwego zdarzenia nieco tu brakuje.
Mimo wszystko, jak wpadnie komuś w łapki można sięgnąć. Ani chłodzi, ani grzeje. Dobra, ale rzemieślnicza robota.