Mroczne dni
Tytuł oryginalny: Dark Days
Rysunki: Ben Templesmith
Scenariusz: Steve Niles
Wydawca: IDEA+ Design Works
Wydawca w Polsce: Mandragora
Rok wydania: 2003
Rok wydania w Polsce: 2004

Po sukcesie, jaki odniosło “30 dni nocy”, nikt chyba nie wątpił, że powstanie kontynuacja. I ta powstała bardzo szybko w postaci mini serii, wydanej u nas w dwóch albumach przez wydawnictwo Mandragora, pt. „Mroczne dni”.
Stella przeżyła wydarzenia w Barrow, ale nie zamierza o nich zapomnieć. Wręcz przeciwnie. Napisała książka opisującą, co przeżyła i ruszyła w promującą ją trasę. Jednocześnie staje się łatwym celem dla wampirów, które chętnie przybywają na spotkania autorskie. Tymczasem na Alasce ktoś zbezcześcił grób jej męża, a pewne legenda głosi, że jeśli ocalał nawet najdrobniejszy fragment wampira, ten może się odrodzić.
Za tą historią stoją te same osoby spod rąk, których wyszło „30 dni nocy”. Scenariusz to dzieło Steve’a Nilesa, a za rysunki odpowiedzialny jest Ben Templesmith. Jeśli znacie oryginał, to wiecie, czego spodziewać się w „Mrocznych dniach”.
Historia całkiem nieźle ciągnie wcześniej rozpoczęte wątki, (choć nie było ich dużo) i rozwija opowieść w nowym kierunku. Pewne sytuacje zyskują nowy wymiar, a aktualne wydarzenia nabierają tempa z każdą kolejną stroną. Im bliżej końca, tym akcja mknie coraz szybciej.
Rysunki to dość proste, choć mroczne kadry, pełne mocno karykaturalnych postaci. Kto widział wcześniejsze dokonania Bena Templesmitha, doskonale wie, czego się spodziewać. Trzeba jednak przyznać, że taki sposób rysowania doskonale pasuje do tej fabuły i dobrze buduje jej klimat.
„Mroczne dni” to godna kontynuacja. Nieźle rozwija fabułę z oryginału i ukazuje dalszy losy jednej ze znanych czytelnikowi bohaterek. Czyta się wyśmienicie, a strona artystyczna na swój pokrętny sposób nieźle nakręca atmosferę. Komiks ma tylko jedną wadę. Jest z krótki. Całość przeczytacie na jednym wdechu, ale to będzie całkiem intensywny wdech.
Stella przeżyła wydarzenia w Barrow, ale nie zamierza o nich zapomnieć. Wręcz przeciwnie. Napisała książka opisującą, co przeżyła i ruszyła w promującą ją trasę. Jednocześnie staje się łatwym celem dla wampirów, które chętnie przybywają na spotkania autorskie. Tymczasem na Alasce ktoś zbezcześcił grób jej męża, a pewne legenda głosi, że jeśli ocalał nawet najdrobniejszy fragment wampira, ten może się odrodzić.
Za tą historią stoją te same osoby spod rąk, których wyszło „30 dni nocy”. Scenariusz to dzieło Steve’a Nilesa, a za rysunki odpowiedzialny jest Ben Templesmith. Jeśli znacie oryginał, to wiecie, czego spodziewać się w „Mrocznych dniach”.
Historia całkiem nieźle ciągnie wcześniej rozpoczęte wątki, (choć nie było ich dużo) i rozwija opowieść w nowym kierunku. Pewne sytuacje zyskują nowy wymiar, a aktualne wydarzenia nabierają tempa z każdą kolejną stroną. Im bliżej końca, tym akcja mknie coraz szybciej.
Rysunki to dość proste, choć mroczne kadry, pełne mocno karykaturalnych postaci. Kto widział wcześniejsze dokonania Bena Templesmitha, doskonale wie, czego się spodziewać. Trzeba jednak przyznać, że taki sposób rysowania doskonale pasuje do tej fabuły i dobrze buduje jej klimat.
„Mroczne dni” to godna kontynuacja. Nieźle rozwija fabułę z oryginału i ukazuje dalszy losy jednej ze znanych czytelnikowi bohaterek. Czyta się wyśmienicie, a strona artystyczna na swój pokrętny sposób nieźle nakręca atmosferę. Komiks ma tylko jedną wadę. Jest z krótki. Całość przeczytacie na jednym wdechu, ale to będzie całkiem intensywny wdech.