Dom na wyrębach
Tytuł oryginalny: Dom na wyrębach
Autor: Stefan Darda
Wydawca: Videograf II 2008
Rok powstania: 2008

Ostatniego okres był dla Marka ciężki. Rozwód z żoną, teraz już byłą żoną, wybił go z rytmu, a i przyczyna tego wydarzenia przypięła mu łątkę być może na całe życie. Cóż, sam jest sobie winien. Doświadczalnie przekonał się, że romans z własną studentką nie wychodzi na dobre. Na szczęście to już za nim, a przyszłość jawi się znacznie lepiej. Przeprowadził się na wieś, gdzie kupił stary dom, a zmiana miejsca pracy przywodzi na myśl wspomnienia ze studiów. Tym bardziej, że pracował będzie ze swoim przyjacielem. Nowe miejsce zamieszkanie wydaje się idealne, osadzona na odludziu chata, wokół cisza, spokój i tylko jeden sąsiad. Za to sąsiad, o którym w okolicy można usłyszeć różne plotki i to bynajmniej niezachęcające do jego bliższego poznania.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewna strzyga nawiedzająca to miejsce. Idylliczne życie zostaje zburzone, a mroczne siły nie raz zamanifestują swoją obecność. Nasz bohater jednak nie odpuszcza tak łatwo i stanie do walki ze złem, któremu w sumie sam wszedł w drogę.
Przyznam się, że czytając po raz pierwszy „Dom na wyrębach”, książka nie przypadła mi do gustu. Wydała mi się przegadana, pełna niepotrzebnych wydarzeń, a wiele elementów sprawiało wrażenie dodanych na siłę. Po jakimś czasie, postanowiłem sięgnąć po tę pozycję jeszcze raz i moja opinia uległa modyfikacji. Po drugim przeczytaniu nadal uważam, że jest przegadana, ale fabuła, mimo że już ją znałem, wciągnęła mnie bardziej. Główny bohater nadal nie przypadł mi do gustu, ale denerwował już jakby mniej.
To, co wypada najlepiej w recenzowanej książce, to strasząca tutaj strzyga. Przeszyta jest złem do szpiku swych widmowych kości i nic nie jest w stanie odwieść jej od gnębienia swoich celów. Nasz bohater ma niestety pecha być jednym z nich. Opowiadana historia jest sensowna i potrafi wciągnąć, ale występujące w niej dłużyzny z czasem mogą trochę zniechęcić. Na szczęście im dalej, tym lepiej. Akcja nabiera tępa, a pojawiające się nowe fakty nie raz odmieniają jej przebieg.
„Dom na wyrębach” jest debiutem Stefana Dardy i jak na debiut prezentuje się bardzo dobrze. Zdecydowanie nie jest to książka idealna, ale potrafi zaciekawić i jak już się wciągniemy, to nawet przyjemnie się ją czyta. Myślę, że warto po nią sięgnąć, choć przekonałem się do niej dopiero po drugim przeczytaniu. Może to tak, jak z piosenkami. Najbardziej lubimy te, które już znamy.
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pewna strzyga nawiedzająca to miejsce. Idylliczne życie zostaje zburzone, a mroczne siły nie raz zamanifestują swoją obecność. Nasz bohater jednak nie odpuszcza tak łatwo i stanie do walki ze złem, któremu w sumie sam wszedł w drogę.
Przyznam się, że czytając po raz pierwszy „Dom na wyrębach”, książka nie przypadła mi do gustu. Wydała mi się przegadana, pełna niepotrzebnych wydarzeń, a wiele elementów sprawiało wrażenie dodanych na siłę. Po jakimś czasie, postanowiłem sięgnąć po tę pozycję jeszcze raz i moja opinia uległa modyfikacji. Po drugim przeczytaniu nadal uważam, że jest przegadana, ale fabuła, mimo że już ją znałem, wciągnęła mnie bardziej. Główny bohater nadal nie przypadł mi do gustu, ale denerwował już jakby mniej.
To, co wypada najlepiej w recenzowanej książce, to strasząca tutaj strzyga. Przeszyta jest złem do szpiku swych widmowych kości i nic nie jest w stanie odwieść jej od gnębienia swoich celów. Nasz bohater ma niestety pecha być jednym z nich. Opowiadana historia jest sensowna i potrafi wciągnąć, ale występujące w niej dłużyzny z czasem mogą trochę zniechęcić. Na szczęście im dalej, tym lepiej. Akcja nabiera tępa, a pojawiające się nowe fakty nie raz odmieniają jej przebieg.
„Dom na wyrębach” jest debiutem Stefana Dardy i jak na debiut prezentuje się bardzo dobrze. Zdecydowanie nie jest to książka idealna, ale potrafi zaciekawić i jak już się wciągniemy, to nawet przyjemnie się ją czyta. Myślę, że warto po nią sięgnąć, choć przekonałem się do niej dopiero po drugim przeczytaniu. Może to tak, jak z piosenkami. Najbardziej lubimy te, które już znamy.