Głowa pełna duchów
Tytuł oryginalny: A Head Full of Ghosts
Autor: Paul Tremblay
Wydawca: Papierowy Księżyc 2016
Rok powstania: 2015

Filmy o opętaniu to dość ciekawa i efektowna tematyka, ale po obejrzeniu, dajmy na to pięciu najważniejszych obrazów z tego podgatunku można odnieść wrażenie, że widziało się już wszystko. Przynajmniej w tej tematyce. A jak to wygląda w literaturze? Podobnie, chociaż Paul Tremblay swoją książką “Głowa pełna duchów” udowodnił, że jest tutaj jeszcze miejsce na kilka świeżych pomysłów.
Choroba psychiczna często jest mylona z opętaniem i odwrotnie. Psychiatrzy i duchowni często stoją po przeciwnych stronach barykady. Osoby mniej religijne skłaniają się raczej ku psychiatrii, a te bardziej wierzące ku złym duchom. Jedni jak i drudzy mają swoje argumenty, a na wszystkim najgorzej wychodzi rodzina chorego. Dlaczego o tym wspominam? Bo w recenzowanym tytule, autor umiejętnie szarpie nerwy jednych i drugich. A na końcu zostaje familia ze starymi jak i nowymi problemami. I to ona cierpi najbardziej.
Sama historia skupia się na małżeństwie z dwójką córek, z których jedna zaczyna się dziwnie zachowywać. Najpierw straszy swoją młodszą siostrę wymyślonymi historiami czy zakradaniem się do jej pokoju. Potem, straszy już wszystkich, sięgając po coraz to mocniejsze chwyty jak samookaleczenie czy krwawa masturbacja. Jeśli przez głowę przemknął Wam teraz tytuł “Egzorcysta” to słusznie i jeszcze do tego wrócę. W każdym razie wyraźnie dzieje się tutaj coś złego, a wizyty u psychologa nie zdają się przynosić poprawy. W końcu ojciec, który ma trochę wolnego czasu bo niedawno stracił pracę, a tym samym jedyne źródło utrzymania, postanawia zasięgnąć porady księdza. Jego żona jest temu zdecydowanie przeciwna, a ich dzieci ogólnie rzecz biorąc nie mają zdania, bo religia jest im jakby obca. Całą sytuacją interesuje się telewizja i powstaje serial dokumentalny o opętaniu, którego bohaterami jest nasza pechowa rodzina.
Historia opowiedziana jest z punku widzenia najmłodszej z córek, co z jednej strony nie pozwala autorowi odkryć wszystkich kart od razu, a z drugiej całkiem nieźle buduje opowieść i wzmaga jej tajemniczość. W końcu ośmiolatki trochę inaczej interpretują rzeczywistość niż ludzie dorośli. Żeby jednak nie było, mamy też punkt widzenia po piętnastu latach od opisanych wydarzeń. Jest on przedstawiony w formie bloga, który pod pseudonimem prowadzi w przyszłości (bądź będzie prowadzić) nasza główna bohaterka. I tutaj wracamy do “Egzorcysty”, a raczej generalnie filmów o opętaniu. Otóż struktura fabuły jest tak pomyślana, że najpierw śledzimy wydarzenia w teraźniejszości (czytaj, kiedy opisywane wydarzenia mają miejsce), a potem ich analizę przeprowadzoną przez dorosłą już Merry, która często porównuje wyczyny swoje siostry do filmowych dzieł. I teraz pojawia się pytanie czy Marjorie faktycznie jest opętana, czy tylko skutecznie udaje? Czy mamy tutaj do czynienia z prawdziwym opętaniem, czy tylko sprytnym sposobem na poprawę materialnego losu Barretów? Tego oczywiście nie zdradzę, ale podczas lektury raz skłaniałem się ku jednej odpowiedzi, raz ku drugiej. Efekt najwyraźniej został osiągnięty, a liczne nawiązania do popkulutry sprawiają przyjemność z wyłapywania różnych smaczków.
Główna bohaterka jest niesamowicie sympatycznym dzieciakiem, więc polubiłem ją od razu i jej losy nie były mi obojętne. Jej siostra także wypada nieźle i choć jest tutaj postacią skupiającą na sobie to co złe, to jednak trudno nie patrzeć na nią przychylnym okiem. Osobami, które odmalowane są w ciemniejszych kolorach są rodzice, którzy najwyraźniej nie radzą sobie za bardzo z całą sytuacją. I trudno tutaj ich o to winić, bo w końcu opętanie to ciężki kawałek do zgryzienia, ale często opiekunowie dziewczynek zamiast współpracować, walczą ze sobą. Najpierw jest to podział na poziomie religii i nauki, a potem telewizji i roli jaką odgrywa ona w ich życiu. Chociaż im później, tym matka wydaje się coraz bardziej bierna.
Nie zmienia to faktu, że historia opowiedziana w “Głowie pełnej duchów” jest napakowana emocjami i to na całym ich spektrum. Jest wesoło, smutno, melancholijnie i strasznie. Stany pośrednie też nie są rzadkością, a całość opowiedziana jest nowocześnie, ciekawie i wciąga już po kilku stronach. Dorzućcie do tego jeszcze przesympatyczną bohaterkę, wartką akcję i worek odniesień, które przyjemnie się tropi. Te ostatnie nie zostają tylko w naszej głowie, ale autor poświęca chwilę na ich wyłożenie, dzięki czemu czytelnik może sprawdzić czy podążył w dobrym kierunku. Mi się podobało. Polecam.
Choroba psychiczna często jest mylona z opętaniem i odwrotnie. Psychiatrzy i duchowni często stoją po przeciwnych stronach barykady. Osoby mniej religijne skłaniają się raczej ku psychiatrii, a te bardziej wierzące ku złym duchom. Jedni jak i drudzy mają swoje argumenty, a na wszystkim najgorzej wychodzi rodzina chorego. Dlaczego o tym wspominam? Bo w recenzowanym tytule, autor umiejętnie szarpie nerwy jednych i drugich. A na końcu zostaje familia ze starymi jak i nowymi problemami. I to ona cierpi najbardziej.
Sama historia skupia się na małżeństwie z dwójką córek, z których jedna zaczyna się dziwnie zachowywać. Najpierw straszy swoją młodszą siostrę wymyślonymi historiami czy zakradaniem się do jej pokoju. Potem, straszy już wszystkich, sięgając po coraz to mocniejsze chwyty jak samookaleczenie czy krwawa masturbacja. Jeśli przez głowę przemknął Wam teraz tytuł “Egzorcysta” to słusznie i jeszcze do tego wrócę. W każdym razie wyraźnie dzieje się tutaj coś złego, a wizyty u psychologa nie zdają się przynosić poprawy. W końcu ojciec, który ma trochę wolnego czasu bo niedawno stracił pracę, a tym samym jedyne źródło utrzymania, postanawia zasięgnąć porady księdza. Jego żona jest temu zdecydowanie przeciwna, a ich dzieci ogólnie rzecz biorąc nie mają zdania, bo religia jest im jakby obca. Całą sytuacją interesuje się telewizja i powstaje serial dokumentalny o opętaniu, którego bohaterami jest nasza pechowa rodzina.
Historia opowiedziana jest z punku widzenia najmłodszej z córek, co z jednej strony nie pozwala autorowi odkryć wszystkich kart od razu, a z drugiej całkiem nieźle buduje opowieść i wzmaga jej tajemniczość. W końcu ośmiolatki trochę inaczej interpretują rzeczywistość niż ludzie dorośli. Żeby jednak nie było, mamy też punkt widzenia po piętnastu latach od opisanych wydarzeń. Jest on przedstawiony w formie bloga, który pod pseudonimem prowadzi w przyszłości (bądź będzie prowadzić) nasza główna bohaterka. I tutaj wracamy do “Egzorcysty”, a raczej generalnie filmów o opętaniu. Otóż struktura fabuły jest tak pomyślana, że najpierw śledzimy wydarzenia w teraźniejszości (czytaj, kiedy opisywane wydarzenia mają miejsce), a potem ich analizę przeprowadzoną przez dorosłą już Merry, która często porównuje wyczyny swoje siostry do filmowych dzieł. I teraz pojawia się pytanie czy Marjorie faktycznie jest opętana, czy tylko skutecznie udaje? Czy mamy tutaj do czynienia z prawdziwym opętaniem, czy tylko sprytnym sposobem na poprawę materialnego losu Barretów? Tego oczywiście nie zdradzę, ale podczas lektury raz skłaniałem się ku jednej odpowiedzi, raz ku drugiej. Efekt najwyraźniej został osiągnięty, a liczne nawiązania do popkulutry sprawiają przyjemność z wyłapywania różnych smaczków.
Główna bohaterka jest niesamowicie sympatycznym dzieciakiem, więc polubiłem ją od razu i jej losy nie były mi obojętne. Jej siostra także wypada nieźle i choć jest tutaj postacią skupiającą na sobie to co złe, to jednak trudno nie patrzeć na nią przychylnym okiem. Osobami, które odmalowane są w ciemniejszych kolorach są rodzice, którzy najwyraźniej nie radzą sobie za bardzo z całą sytuacją. I trudno tutaj ich o to winić, bo w końcu opętanie to ciężki kawałek do zgryzienia, ale często opiekunowie dziewczynek zamiast współpracować, walczą ze sobą. Najpierw jest to podział na poziomie religii i nauki, a potem telewizji i roli jaką odgrywa ona w ich życiu. Chociaż im później, tym matka wydaje się coraz bardziej bierna.
Nie zmienia to faktu, że historia opowiedziana w “Głowie pełnej duchów” jest napakowana emocjami i to na całym ich spektrum. Jest wesoło, smutno, melancholijnie i strasznie. Stany pośrednie też nie są rzadkością, a całość opowiedziana jest nowocześnie, ciekawie i wciąga już po kilku stronach. Dorzućcie do tego jeszcze przesympatyczną bohaterkę, wartką akcję i worek odniesień, które przyjemnie się tropi. Te ostatnie nie zostają tylko w naszej głowie, ale autor poświęca chwilę na ich wyłożenie, dzięki czemu czytelnik może sprawdzić czy podążył w dobrym kierunku. Mi się podobało. Polecam.