Wypuść mnie, proszę i inne opowiadania
Tytuł oryginalny: Wypuść mnie, proszę i inne opowiadania
Autor: Edward Lee
Wydawca: Dom Horroru 2016
Rok powstania:

Dom Horroru. Nowe wydawnictwo, które skupi się na grozie, postanawia rozpocząć swoją działalność z przytupem i debiutuje zbiorem opowiadań Edwarda Lee. “Wpuść mnie, proszę...”, bo o nim mowa, po zapowiedzi automatycznie wskoczyło na moją listę do kupienia w dniu premiery. Szkoda, że opowiadania, a nie powieść, ale po trzech książkach wydanych przez Replikę, fani autora na nadmiar jego publikacji narzekać nie mogą. Dni mijały, wydawca podgrzewał atmosferę i wreszcie nadszedł dzień premiery.
Całość rozpoczyna “Pani kadłubek” czyli historia byłej modelki uzależnionej od narkotyków, która kończy jako pozbawiona rąk aktorka porno do, że tak napiszę, zadań specjalnych. Dużo przekleństw i pornografii. Na rozgrzewkę ok. “Pomyśl życzenie”, to z kolei opowieść o uzależnionej od narkotyków (tak, ponownie) prostytutce, która spotyka na swojej drodze kogoś, kto wydaje się darzyć ją autentycznym uczuciem. I życzeniu, które się spełni. Smutne opowiadanie, ale klimatem mocno zbliżone do pierwszego. W nieco odmiennym tonie utrzymane jest tytułowe “Wypuść mnie, proszę”. Tym razem poznamy historię kobiety sukcesu, która więzi zdradzającego ją kochanka i czyni sobie z niego seksualną zabawkę. Przekonana jest przy tym, że robi dobrze bo ratuje faceta od nic nie wartego przygodnego seksu. Tak, tego ostatniego jest trochę. Za to nie ma narkotyków. “Stół” to kolejna seksualna przygoda. Bohaterka jara się pamiątkami po seryjnych mordercach i marzy jej się stosunek na pewnym stole, na którym niegdyś kogoś zamordowano i poćwiartowano. Niewiele seksu jest za to w “Powiedziała “Śmierć””, wariacji na temat “Opowieści wigilijnej”, gdzie pewna tajemnicza kobieta zabiera próbującego popełnić samobójstwo bohatera (który w ostatniej chwili jednak się w rozmyślił), w dziwną wędrówkę. Pokazuje mu rzeczy dobre, by po chwili… jakby co, zobaczycie sami. Odpoczęliście trochę od pornografi? No to bierzemy się za “Niewłaściwego faceta”. Dwie kobiety mają misję. I hobby. Lubią mordować mężczyzn. Najpierw oczywiście ich uwodzą i się zabawiają. W końcu trafiają jak kosa na kamień. “Postacie” to trochę ciekawsza opowieść. Bohaterami są tutaj wytwory wyobraźni pewnego pisarza. Ona, przez swojego twórcę obsadzana jest w roli cycatej laski do rżnięcia. On, gra potwora, który ma ją gwałcić. I tak w kółko. Ileż można. Nic dziwnego, że życzą swemu autorowi śmierci. “Przejażdżka” to zupełnie nie pasujące tu opowiadanie. Samo w sobie ciekawe ujęcie tematu zombie, ale nie ma tu ani seksu, ani narkotyków, ani nawet bodajże żadnej prostytutki. “Gówniany dom” z kolei zawiera to wszystko i jeszcze więcej. Kartki tej historii, aż się lepią od brudu, niegodziwości, krwi i wszystkiego złego, co możecie sobie wyobrazić. “Skrawek papieru” opowiada o pewnym odrzucającym, niepełnosprawnym żulu, który pewnego dnia odkrywa istotną tajemnice. Na skrawku papieru właśnie. Ale… nie, tego nie zdradzę. No i w końcu “Header - początki”, w którym przeniesiemy się do czasów wojny secesyjnej i jankeskich gwałtów na miejscowej ludności. I zemście oczywiście.
Całość do przeczytania w jeden dzień, o ile nie zmęczy was schemat: pieprzenie, narkotyki, pieprzenie, pieprzenie, jakieś flaki, pieprzenie. Mocno monotematycznie bym powiedział. W jednych tekstach jest tego więcej, w innych mniej, ale trudno jednak z czasem nie odczuć pewnego zmęczenia. Jest tutaj kilka odskoczni jak: “Postacie”, “Przejażdżka”, “Skrawek papieru” czy “Powiedziała “Śmierć””, ale nie zmienia to jakoś mocno obrazu. Całość wulgarną pronografią ocieka i to najczęściej taką brudną, o której dżentelmeni nie rozmawiają. Nie brakuje także morderstw, krwawych tortur i ostrego języka. Mafiozów, prostytutek oraz chorób wenerycznych. Macie coś po czym zbiera się wam na wymioty? Tutaj to znajdziecie. Oceńcie sami czy to wada, czy zaleta.
Nie można odmówić autorowi mocnych opisów, licznych pomysłów tortur i wyuzdanych bohaterów. Krew, flaki i seks to w tym zbiorze motyw przewodni.
Debiut Domu Horroru na pewno z przytupem. Ale czy czegoś takiego oczekiwałem? Nie do końca. Spodziewałem się, że będzie brudno. Że znajdzie się miejsce dla wulgarnej pornografi i krwawych tortur. Tego nie brakuje. Brakuje natomiast czegoś więcej. Jakiejś większej różnorodności. Może to przez to, że tych opowiadań nie ma jakoś dużo, a w ich doborze dominuje seks, przez co te teksty, gdzie go nie ma, albo jest go niewiele, w ogólnym rozrachunku gdzieś się rozmywają. Wydaje mi się, że gdyby ta książka zawierała dwadzieścia albo więcej historii, a ich dobór byłby bardziej zróżnicowany tematycznie, lektura by na tym zyskała. No, chyba że te dodatkowe historie byłyby dobrane według dominującego tutaj klucza. A tego już bym chyba nie zdzierżył.
Wiem, że marudzę, ale nie ukrywam, że po lekturze “Wypuść mnie, proszę…” czuję lekkie rozczarowanie. Jeśli lubisz brutalną pornografię, flaki, krew i jeszcze trochę porno, to lepiej trafić nie można. Tego jest tutaj cała masa. Jak to ci wystarczy, bierz się za lekturę śmiało. Jeśli natomiast poszukujesz napięcia, atmosfery grozy i skrupulatnie budowanej historii… trzymaj się z daleka. Bo tego, co tu przeczytasz, nie da się odprzeczytać.
Całość rozpoczyna “Pani kadłubek” czyli historia byłej modelki uzależnionej od narkotyków, która kończy jako pozbawiona rąk aktorka porno do, że tak napiszę, zadań specjalnych. Dużo przekleństw i pornografii. Na rozgrzewkę ok. “Pomyśl życzenie”, to z kolei opowieść o uzależnionej od narkotyków (tak, ponownie) prostytutce, która spotyka na swojej drodze kogoś, kto wydaje się darzyć ją autentycznym uczuciem. I życzeniu, które się spełni. Smutne opowiadanie, ale klimatem mocno zbliżone do pierwszego. W nieco odmiennym tonie utrzymane jest tytułowe “Wypuść mnie, proszę”. Tym razem poznamy historię kobiety sukcesu, która więzi zdradzającego ją kochanka i czyni sobie z niego seksualną zabawkę. Przekonana jest przy tym, że robi dobrze bo ratuje faceta od nic nie wartego przygodnego seksu. Tak, tego ostatniego jest trochę. Za to nie ma narkotyków. “Stół” to kolejna seksualna przygoda. Bohaterka jara się pamiątkami po seryjnych mordercach i marzy jej się stosunek na pewnym stole, na którym niegdyś kogoś zamordowano i poćwiartowano. Niewiele seksu jest za to w “Powiedziała “Śmierć””, wariacji na temat “Opowieści wigilijnej”, gdzie pewna tajemnicza kobieta zabiera próbującego popełnić samobójstwo bohatera (który w ostatniej chwili jednak się w rozmyślił), w dziwną wędrówkę. Pokazuje mu rzeczy dobre, by po chwili… jakby co, zobaczycie sami. Odpoczęliście trochę od pornografi? No to bierzemy się za “Niewłaściwego faceta”. Dwie kobiety mają misję. I hobby. Lubią mordować mężczyzn. Najpierw oczywiście ich uwodzą i się zabawiają. W końcu trafiają jak kosa na kamień. “Postacie” to trochę ciekawsza opowieść. Bohaterami są tutaj wytwory wyobraźni pewnego pisarza. Ona, przez swojego twórcę obsadzana jest w roli cycatej laski do rżnięcia. On, gra potwora, który ma ją gwałcić. I tak w kółko. Ileż można. Nic dziwnego, że życzą swemu autorowi śmierci. “Przejażdżka” to zupełnie nie pasujące tu opowiadanie. Samo w sobie ciekawe ujęcie tematu zombie, ale nie ma tu ani seksu, ani narkotyków, ani nawet bodajże żadnej prostytutki. “Gówniany dom” z kolei zawiera to wszystko i jeszcze więcej. Kartki tej historii, aż się lepią od brudu, niegodziwości, krwi i wszystkiego złego, co możecie sobie wyobrazić. “Skrawek papieru” opowiada o pewnym odrzucającym, niepełnosprawnym żulu, który pewnego dnia odkrywa istotną tajemnice. Na skrawku papieru właśnie. Ale… nie, tego nie zdradzę. No i w końcu “Header - początki”, w którym przeniesiemy się do czasów wojny secesyjnej i jankeskich gwałtów na miejscowej ludności. I zemście oczywiście.
Całość do przeczytania w jeden dzień, o ile nie zmęczy was schemat: pieprzenie, narkotyki, pieprzenie, pieprzenie, jakieś flaki, pieprzenie. Mocno monotematycznie bym powiedział. W jednych tekstach jest tego więcej, w innych mniej, ale trudno jednak z czasem nie odczuć pewnego zmęczenia. Jest tutaj kilka odskoczni jak: “Postacie”, “Przejażdżka”, “Skrawek papieru” czy “Powiedziała “Śmierć””, ale nie zmienia to jakoś mocno obrazu. Całość wulgarną pronografią ocieka i to najczęściej taką brudną, o której dżentelmeni nie rozmawiają. Nie brakuje także morderstw, krwawych tortur i ostrego języka. Mafiozów, prostytutek oraz chorób wenerycznych. Macie coś po czym zbiera się wam na wymioty? Tutaj to znajdziecie. Oceńcie sami czy to wada, czy zaleta.
Nie można odmówić autorowi mocnych opisów, licznych pomysłów tortur i wyuzdanych bohaterów. Krew, flaki i seks to w tym zbiorze motyw przewodni.
Debiut Domu Horroru na pewno z przytupem. Ale czy czegoś takiego oczekiwałem? Nie do końca. Spodziewałem się, że będzie brudno. Że znajdzie się miejsce dla wulgarnej pornografi i krwawych tortur. Tego nie brakuje. Brakuje natomiast czegoś więcej. Jakiejś większej różnorodności. Może to przez to, że tych opowiadań nie ma jakoś dużo, a w ich doborze dominuje seks, przez co te teksty, gdzie go nie ma, albo jest go niewiele, w ogólnym rozrachunku gdzieś się rozmywają. Wydaje mi się, że gdyby ta książka zawierała dwadzieścia albo więcej historii, a ich dobór byłby bardziej zróżnicowany tematycznie, lektura by na tym zyskała. No, chyba że te dodatkowe historie byłyby dobrane według dominującego tutaj klucza. A tego już bym chyba nie zdzierżył.
Wiem, że marudzę, ale nie ukrywam, że po lekturze “Wypuść mnie, proszę…” czuję lekkie rozczarowanie. Jeśli lubisz brutalną pornografię, flaki, krew i jeszcze trochę porno, to lepiej trafić nie można. Tego jest tutaj cała masa. Jak to ci wystarczy, bierz się za lekturę śmiało. Jeśli natomiast poszukujesz napięcia, atmosfery grozy i skrupulatnie budowanej historii… trzymaj się z daleka. Bo tego, co tu przeczytasz, nie da się odprzeczytać.