Mgła
Tytuł oryginalny: The Fog
Autor: James Herbert
Wydawca: amber 1992
Rok powstania: 1975

Mgła. Niby zwykła para wodna zawieszona w powietrzu, ale nie jeden horror już o niej powstał. Tutaj zajmiemy się tym literacki, za który odpowiada James Herbert.
W niewielkim angielskim miasteczku rozstępuje się ziemia pochłaniając wiele domów i innych budynków, które miały pecha stać w pobliżu powstałego pęknięcia. Chwilę później z powstałej szczeliny wydobywa się dziwna, żółtawa mgła. Wkrótce okazuje się, że osoby mające z nią kontakt stają się agresywne i stanowią zagrożenie nie tylko dla innych, ale także dla samych siebie. Gnana wiatrem zawiesina, kieruje się w kierunku Londynu, zbierając po drodze śmiertelne żniwo.
Sam pomysł, dziś może wydawać się nieco oklepany, ale w 1975 roku, kiedy debiutowała powieść, wydawał się za pewne świeższy. Szczególnie, że Herbert zabrał się do niego na swój sposób. Od początku nie wiemy czym jest tytułowa mgła. Owszem obserwujemy skąd się wydostała i jak wpływa na ludzi, ale nie wiemy o niej nic więcej. Obłok z czasem wydaje się powiększać, a nawet przejawiać coś, co bohaterowi kojarzy się z celowym działanie. Naprawdę, czy tylko mu się wydaje?
Same postaci nie są szczególnie wyjątkowe, ale ich sylwetki nakreślone są na tyle wiarygodnie, że spokojnie można zżyć się z nimi i przejmować ich losem. Główny bohater nie ma bohaterskich ambicji, ale los cisnął nim w tę a nie inną stronę i widząc, że nie ma za bardzo alternatywy, poddaje się biegowi wydarzeń. Armia robi co może by pozbyć się oparu, ale ich metody okazują się nieskuteczne. Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty i dosyć szybko dowiadujemy się czym jest mgła, jak powstała i dlaczego pojawiła się tam, gdzie się pojawiła.
Świat nie jest obojętny na to co się dzieje w Wielkiej Brytanii, bo w przypadku gdy zawiesiny wydostanie się poza granice wysp, także inne państwa mogą stać się jej ofiarami. Jest to delikatnie zasygnalizowane, ale cała akcja rozgrywa się jednak w samym Londynie i jego prowincjach. Nie ma tutaj nacisków z zewnątrz ani heroicznego niesienia pomocy. Zagrożenie jest, ale raczej obserwowane z zewnątrz.
Cała ta historia sprawia wrażenie kompletnej opowieści, ale napisana jest w nie szczególnie porywający sposób. Przynajmniej mnie nie porwała. Ciężko jest jej coś zarzucić bo i wydarzenia rozwijają się w całkiem żwawym tempie, a i finał jest dosyć widowiskowy, ale przez cały czas lektury jakoś nie do końca mogłem wniknąć w ten świat. Owszem, interesowało mnie co będzie dalej i czy bohaterowie poradzą sobie z wyzwaniami jakie przed nimi stoją oraz jak to wszystko się skończy, ale nie ciągnęło mnie jakoś szczególnie do lektury.
Mimo wszystko, trudno jest mi komuś “Mgłę” odradzać. Jest to solidna powieść, z całkiem sensowną fabułą, kilkoma niezłymi scenami i efektownym zakończeniem. Dawka grozy jest satysfakcjonująca, a bohaterów da się lubić. Zabrakło tylko jakiejś iskry, która by mnie porwała. W każdym razie, myślę, że warto przeczytać.
W niewielkim angielskim miasteczku rozstępuje się ziemia pochłaniając wiele domów i innych budynków, które miały pecha stać w pobliżu powstałego pęknięcia. Chwilę później z powstałej szczeliny wydobywa się dziwna, żółtawa mgła. Wkrótce okazuje się, że osoby mające z nią kontakt stają się agresywne i stanowią zagrożenie nie tylko dla innych, ale także dla samych siebie. Gnana wiatrem zawiesina, kieruje się w kierunku Londynu, zbierając po drodze śmiertelne żniwo.
Sam pomysł, dziś może wydawać się nieco oklepany, ale w 1975 roku, kiedy debiutowała powieść, wydawał się za pewne świeższy. Szczególnie, że Herbert zabrał się do niego na swój sposób. Od początku nie wiemy czym jest tytułowa mgła. Owszem obserwujemy skąd się wydostała i jak wpływa na ludzi, ale nie wiemy o niej nic więcej. Obłok z czasem wydaje się powiększać, a nawet przejawiać coś, co bohaterowi kojarzy się z celowym działanie. Naprawdę, czy tylko mu się wydaje?
Same postaci nie są szczególnie wyjątkowe, ale ich sylwetki nakreślone są na tyle wiarygodnie, że spokojnie można zżyć się z nimi i przejmować ich losem. Główny bohater nie ma bohaterskich ambicji, ale los cisnął nim w tę a nie inną stronę i widząc, że nie ma za bardzo alternatywy, poddaje się biegowi wydarzeń. Armia robi co może by pozbyć się oparu, ale ich metody okazują się nieskuteczne. Tymczasem na jaw wychodzą nowe fakty i dosyć szybko dowiadujemy się czym jest mgła, jak powstała i dlaczego pojawiła się tam, gdzie się pojawiła.
Świat nie jest obojętny na to co się dzieje w Wielkiej Brytanii, bo w przypadku gdy zawiesiny wydostanie się poza granice wysp, także inne państwa mogą stać się jej ofiarami. Jest to delikatnie zasygnalizowane, ale cała akcja rozgrywa się jednak w samym Londynie i jego prowincjach. Nie ma tutaj nacisków z zewnątrz ani heroicznego niesienia pomocy. Zagrożenie jest, ale raczej obserwowane z zewnątrz.
Cała ta historia sprawia wrażenie kompletnej opowieści, ale napisana jest w nie szczególnie porywający sposób. Przynajmniej mnie nie porwała. Ciężko jest jej coś zarzucić bo i wydarzenia rozwijają się w całkiem żwawym tempie, a i finał jest dosyć widowiskowy, ale przez cały czas lektury jakoś nie do końca mogłem wniknąć w ten świat. Owszem, interesowało mnie co będzie dalej i czy bohaterowie poradzą sobie z wyzwaniami jakie przed nimi stoją oraz jak to wszystko się skończy, ale nie ciągnęło mnie jakoś szczególnie do lektury.
Mimo wszystko, trudno jest mi komuś “Mgłę” odradzać. Jest to solidna powieść, z całkiem sensowną fabułą, kilkoma niezłymi scenami i efektownym zakończeniem. Dawka grozy jest satysfakcjonująca, a bohaterów da się lubić. Zabrakło tylko jakiejś iskry, która by mnie porwała. W każdym razie, myślę, że warto przeczytać.