Pełzająca śmierć
Tytuł oryginalny: Pełzająca śmierć
Autor: Tomasz Mordum X Siwiec
Wydawca: Phantom Books Horrror 2017
Rok powstania: 2017

Animal attack jest takim podgatunkiem horroru, który wywołuje zawsze lekkie zmrużenie oka. Niby każdy zna parę pozycji, ale jak dyskutować w towarzystwie to zawsze lepiej o stanie azjatyckiego kina grozy, czy analizować “Obecność” pod kątem biografii Warrenów. Gdzie tam jakieś monstrualne kraby, krwiożercze ślimaki czy inne kleszcze. A w domu w samotności, w mroku rozświetlonym tylko nocną lampką, przeżywać perypetie mieszkańców Suchej Beskidzkiej atakowanych plagą przerośniętych czerwi.
Tak, nowa nowelka Tomasza MordumX Siwca rozgrywa się w jego rodzinnej miejscowości, gdzie przez wylanie toksycznych nieczystości do kilku grobowców na miejscowym cmentarzu, dochodzi do mutacji żerującego na szczątkach zmarłych robactwa. Dlaczego w tym miejscu ktoś pozbywa się niebezpiecznych odpadów? To już sobie doczytacie. Ważne, że garść mieszkańców, która nie wyjechała w poszukiwaniu lepszego życia gdzieś indziej, wkrótce zmniejsza swoją liczebność jeszcze bardziej.
“Pełzająca śmierć” to animal attack w nieco skondensowanej formie. Autor daruje sobie zbędne gadki oraz opisy przyrody i po treściwym wstępie przechodzi do mięska. Czerwie wyruszają na żer, kładąc trupem każdego kto stanie im na drodze bądź znajdzie się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Jeśli czytaliście inne historie, które wyszły spod ręki MordumXa, poczujecie się jak w domu. Nie będzie może jakoś super krwawo, ale ksiądz pedofil się znajdzie. Generalnie bohaterowie tej książki z dwoma może wyjątkami, są tutaj tylko po to by umrzeć. Nie mają znaczenia, a całość to zlepek odrębnych scen, które spina klamra łaknących ludzkiego mięsa larw. Samo miasteczko, w którym rozgrywa się akcja, wydaje się posępne i mocno wymarłe.
Książkę czyta się szybko. Nie ma tu miejsca na przestoje, więc i lektura mknie błyskawicznie. Niestety kończy się w momencie, w którym w zwyczajowym przedstawicielu gatunku nabrałaby rumieńców. Kiedy bohater powinien stracić nadzieję, ale zebrać się w sobie i ocalić świat, tutaj otrzymujemy zakończenie. Może i oryginalnie. Może i nie jest to złe rozwiązanie, ale po przewróceniu ostatniej kartki, poczułem lekki zawód.
Sama tytułowa “Pełzająca śmierć” to rozbudowana nowelka, ale żeby książeczka zyskała nieco na grubości, dorzucono kilka opowiadań. Fajnie. Szczególnie, że są to teksty, które warto poznać. Szkoda, że niektóre z nich mogliście już wcześniej przeczytać w “11 grzechach głównych” lub “Liturgii plugastwa”. Z jednej strony miło, że dostajemy coś ekstra, z drugiej dorzucanie tekstów, które wcześniej były już opublikowane powodują u mnie zawsze lekki niesmak.
W każdym razie “Pełzająca śmierć” to przyzwoity animal attack, który na pewno nie spodoba się każdemu. Jeśli jednak nie stronisz od twórczości Tomasza MordumX Siwca, powinno Ci przypaść do gustu. Ja bawiłem się dobrze.