Terror
Tytuł oryginalny: The Terror
Autor: Dan Simmons
Wydawca: Vesper 2018
Rok powstania: 2007

Piątego kwietnia na kanale AMC startuje emisja serialu “Terror“. Ekranizacja była okazją dla Vespera by wypuścić pierwowzór, czyli książkę Dana Simmonsa pod tym samym tytułem, w nowym wydaniu. Dodajmy, że nowym doskonałym wydaniu. Blisko siedemset stron, twarda oprawa, trochę materiałów dodatkowych (w tym sporo zdjęć związanych z tą nieszczęsną wyprawą) i świetny papier. Wydawca przyzwyczaił nas już do swojej jakości, ale “Terror” zachwyca. Nawet jeśli ktoś marudzi, że nie podoba mu się serialowa okładka (no bo jak to, bez uwięzionego w lodzie statku na froncie?), to gdy ma się ją w dłoni, łatwo jest się do niej przekonać. Szczególnie, że mamy na niej elementy imitujące śnieg. Świetnie to się komponuje. Perfekcja.
Ale to tylko (albo aż) technikalia. Wspaniała oprawa. Czy jednak jej zawartość jest równie doskonała?
Historia opowiedziana w książce osnuta jest wokół autentycznych wydarzeń, które miały miejsce w połowie XIX wieku. Dwa okręty HMS Erebus i HMS Terror wyruszają w poszukiwaniu Przejścia Północno-Zachodniego,czyli drogi morskiej pozwalającej opłynąć Amerykę Północną z wykorzystaniem przesmyków między wyspami Archipelagu Arktycznego. Skróciłoby to drogę z Atlantyku na Pacyfik i odwrotnie, a co za tym idzie pozwoliło zaoszczędzić czas i pieniądze wielu armatorów. Gra wydawała się warta świeczki, choć była również niebezpieczna. W końcu Arktyka to lód, zimno i mało sprzyjające warunki pogodowe. Lodowa pustynia, która pochłonęła niejedno ludzkie istnienie.
Wspomniane dwa okręty mają pecha i zostają uwięzione w lodzie, a ich załoga zmuszona jest do zimowania w miejscu z nadzieją, że gdy przyjdzie lato, roztopi białe piekło i pozwoli popłynąć dalej lub zawrócić. Tak się jednak nie dzieje. Lód nie pęka, a jedzenia i opału nie przybywa. Pojawia się zagrożenie szkorbutem, ale nie tylko choroba stanowi śmiertelny problem dla marynarzy. Jest jeszcze potwór, który czai się gdzieś w mroku i od czasu do czasu uszczupla załogę obu okrętów. Trzeba podjąć ciężką decyzję, a żadan jej wariant nie wróży niczego dobrego.
Dan Simmons sięgając po prawdziwą historię, wplótł w nią sporo z inuickiej mitologii, co dało mu też przestrzeń do odrobiny horroru. Sama sytuacja obsady dwóch uwięzionych w lodzie statków jest już sama w sobie wystarczająco tragiczna, a dorzucenie do tego polującej na marynarzy bestii podkręca jeszcze bardziej poziom beznadziejności ich położenia. Jakby mróz, śnieg i widmo kanibalizmu to było jeszcze za mało. Sam potwór, choć odgrywa momentami pewną rolę, stanowi raczej element tła. Przynajmniej, ja odniosłem takie wrażenie. Cała uwaga skupiona jest na poszczególnych postaciach tego dramatu i ich fatalnym, pogarszającym się z każdym dniem położeniu. A zżyć się z nimi jest bardzo łatwo, bo autor doskonale kreśli ich obraz, dzięki czemu doskonale możemy się wczuć w ich położenie. Jednych od razu obdarzyłem sympatią, na innych zerkałem z pogardą, ale nikt nie był mi obojętny. Galeria charakterów jest tutaj jednym z jaśniejszych punktów.
Tak samo jak opisy przyrody, którym należy się osobny akapit. Niby mroźny krajobraz, wręcz lodowa pustynia, na której ciężko znaleźć coś żywego poza sporadycznym niedźwiedziem polarnym, ale opisy jakie serwuje Dan Simmons sprawiają, że podczas lektury wygrzebiecie z szuflady grubsze skarpetki, a mróz będzie was szczypał przez kartę w palce. Śnieg, lód i beznadzieja.
“Terror” do fantastyczny dramat, ukazujący tragiczne położenie załogi dwóch okrętów uwięzionych w niesprzyjających do życia warunkach i ich walkę o przetrwanie. Także ostateczne, rozpaczliwe próby trzymania się życia i momenty, kiedy się poddają. I te mroczne, kiedy niektórzy przekraczają pewne granice. To także wciągająca i wspaniała opowieść, w którą łatwo się wchodzi, ale ciężko się od niej oderwać. Do tego groza jest tu na wyciągnięcie ręki. Zimna i lodowata jak otaczająca bohaterów kraina.
A czy ma jakieś wady? Cóż, to wspaniale wydana, ale co za tym idzie ciężka książka. Łapki podczas czytania bolą, a jak upuścisz ją sobie na stopę, to poziom bólu będzie pewnie porównywalny z nadepnięciem na klocek Lego lub wyrżnięciem małym palcem o róg szafki. Ale kto by nie chciał takiej książki na półce? Lektura obowiązkowa.