Mroczne echo

Tytuł oryginalny: Dark Echo

Autor: F.G. Gottam

Wydawca: Amber 2008

Rok powstania: 2008

Czasem kupując jakiś przedmiot, może się okazać, że zdobycz ma za sobą całkiem burzliwą historię. Szczególnie jeśli jest to rzecz mająca na karku kilkadziesiąt lat. A gdy należała wcześniej do jakiejś osoby, która zapisała się na kartach historii i to niekoniecznie w chlubny sposób, możemy być praktycznie pewni, że może się okazać niebezpieczna. Szczególnie w horrorach.


Mroczne echo” to nazwa jachtu, który należał niegdyś do pewnego, powiedzmy buntowniczego osobnika. Mężczyzna wygrał nim regaty, ale był znany bardziej jako hazardzista oraz bawidamek, a także członek specjalnej wojskowej jednostki, która podczas wojny działała w ciszy i pod osłoną nocy. Ale to było dawno. Obecnie jacht trafia na aukcję, którą wygrywa pewien miliarder. Mężczyzna chce wypłynąć nim w rejs wraz ze swoim synem. Statek wymaga jednak renowacji, a nasz bohater (wspomniany syn miliardera) szybko przekonuje się, że łajba ma swoją mroczną naturę. Czyżby była nawiedzona?


Fabuła recenzowanej książki ma kilka wątków, które prowadzą do wspólnego zakończenia. Jednym z nich jest sam jacht i problemy z jego odświeżeniem. Po prostu szybko zaczyna brakować chętnych, bo podczas prac dochodzi do wielu niebezpiecznych wypadków. Inna historia to jej pierwotny właściciel, którego życiorys określiłbym jako burzliwy. Postać znana, ale niekoniecznie lubiana. Łączy się ona z jednostką Jerycho, która podczas wojny podejmowała się dość osobliwych misji, a ich baza wypadowa gdzieś we Francji, do dziś nie zestarzała się ani trochę. Dodajmy, że wszyscy członkowie grupy skończyli raczej marnie. W końcu mamy wydarzenia dziejące się współcześnie skupiające się na tym, co obecnie dzieje się z jachtem i jakie są względem niego plany oraz druga strona medalu, czyli wydarzenia osadzone na początku dwudziestego wieku i seria tajemniczych zaginięć.


Sporo wątków jak na taką w sumie nie szczególnie obszerną książkę. Aż dziwne, że tyle tam nudy.


Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Cała ta historia ma swoje momenty. Ma swoje wątki, które wydają się naprawdę interesujące i ma także pewne sceny, które autor ładnie kreśli w wyobraźni czytelnika. Jest tu trochę czarnej magii, wspomniane są dziwne rytuały i nie brakuje nawiedzonych miejsc, że wymienię chociażby tytułowy jacht, pewien opuszczony dom, czy stodołę na francuskiej prowincji. Nie brakuje także interesujących bohaterów. Całość opisana jest jednak dosyć leniwie. I choć początek jest ciekawy, a opowieść pod koniec nabiera rumieńców, to zostaje jednak środek, który choć momentami błyśnie jakimś pomysłem, to jednak często odchodziłem od lektury z poczuciem znużenia. I nie ciągnęło mnie szczególnie do powrotu.


Mroczne echo” jest całkiem stylową historią, która ma kilka niezłych momentów i generalnie nie wypada źle. Niestety przez całą lekturę nie potrafiłem się w nią wciągnąć. Nie umiem nawet powiedzieć dlaczego. Po lekturze nie czuję jakiegoś zawodu, ale nie mogę też powiedzieć, że jest to coś, co trzeba poznać. Ot taki średniak.

underluk

GORE

3

STRACH

4

OCENA

5

Jeśli podobają Ci się zamieszone materiały albo chcesz po prostu wesprzeć jakoś działalność strony, będzie mi bardzo miło, jeśli dorzucisz się do kawy.

Postaw mi kawę na buycoffee.to