Dracul
Tytuł oryginalny: Dracul
Autor: Dacre Stoker, J. D. Barker
Wydawca: Czarna Owca 2020
Rok powstania: 2018

Dacre Stoker, potomek Brama Stokera, stara się rozwijać uniwersum Draculi, stworzone przez jego przodka. Do tej pory z takim sobie skutkiem w postaci “Dracula Nieumarły”, który pomógł mu napisać Ian Hold. Tym razem łączy siły z J.D. Barkerem, a efektem ich pracy jest “Dracul”. Wyszło zdecydowanie lepiej.
Bohaterami tej opowieści jest rodzina Stokerów, a właściwie dzieci z ich domu oraz opiekująca się nimi niania. Kobieta, która pojawiła się znikąd, ale szybko stała się częścią familii. Przy okazji odgrywając niebagatelną rolę w życiu Brama, którego można by rzec, wyciągnęła znad grobu. Ale Ellen, bo tak ma na imię, kryje wiele mrocznych tajemnic. Właściwie nie da jej się sportretować, jej wygląd ulega zmianom, a to co Bram wraz z Matyldą znajdą w jej sypialni, sprowokuje więcej pytań niż da odpowiedzi. Pewnego dnia zniknie z ich życia, by pojawić się wiele lat później. A wraz z nią niebezpieczeństwo, które zawiśnie nad bohaterami.
“Dracul” opowiadany jest w pamiętnikarskim tonie. Przedstawioną historię poznajemy czytając wspomnienia samego Brama, jego siostry Matyldy oraz brata Thornleya. Od czasu do czasu trafi się jeszcze jakiś artykuł z prasy, list czy w jednym przypadku telegram. Podobnie jak w oryginalnym “Draculi”, ale tam ta forma prezentuje się o kilka półek lepiej. Bo niby czytamy fragmenty pamiętników, ale z pełnymi dialogami. Sam takiego nigdy nie pisałem, jednak nie wydaje mi się by było to normą.
Na szczęście sama opowieść jest interesująca. Wszystko rozgrywa się przed wydarzeniami z powieści Brama Stokera i w oczywisty sposób dodaje sporo nowych elementów, do historii Draculi. Fabuła wciąga, nie pędzi na złamanie karku, ale ma ten klasyczny posmak, który wielbicielom wampirów w ich tradycyjnym ujęciu, powinien przypaść do gustu. Kolejne wydarzenia następują niespiesznie, ale wręcz ociekają przyjemnym klimatem grozy. Są tu trumny, rozkopywanie grobów, nieumarli zmieniający się w zwierzęta oraz łopoczący płaszczem w bezwietrzną pogodę. Nie brakuje tajemnic, kurzu bez śladu stóp, ziemi z ojczystego kraju oraz ruin zamku. Jest wszystko, co klasyczna wampiryczna powieść mieć powinna.
Za to momentami brakuje lepszej korekty, ale tych kilka powtórzeń można przełknąć.
W efekcie “Dracul” to kawał ciekawej powieści, która może się spodobać przede wszystkim tym czytelnikom, którzy ponad wartką akcję, stawiają klimat i interesującą, choć snutą bez pośpiechu opowieść. I oczywiście wielbicielom wampirów w ich klasycznym ujęciu. Czytało mi się przyjemnie, choć wolno. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że jest kilka świetnych, nasączonych fajną grozą momentów, a całość przypadła mi do gustu. Warto sprawdzić.