Odraza
Tytuł oryginalny: Abomination
Autor: Guy N. Smith
Wydawca: Phantom Press 1992
Rok powstania: 1986

Bycie eko jest dziś w modzie. Smith najwyraźniej był eko już czterdzieści lat temu, a dowodem na to jest “Odraza”, horror z silnym ekologicznym zabarwieniem. Ale takim sensownym, powodowanym troską o dobro ludzi i planety, a nie dyktowanym kampaniami prowadzonymi przez dzisiejsze koncerny, przenoszącymi odpowiedzialność za swoje swobodne podejście do ekologii, na klientów.
Chemikalia od dawna budzą niepokój. Ich stosowanie w uprawach żywności jest kontrolowane, ale budzi wiele kontrowersji i nie wszyscy im ufają. Niektórzy rolnicy stawiają na stare sprawdzone metody, ale nie przeszkadza to firmom wymyślać nowych środków. Na przykład takich, które wpłyną na wzrost szkodników. Te szybko urosną, a sam proces wzrostu je zabije. Z roślinami się udało, więc czemu nie miałoby udać się ze zwierzętami. Wkrótce mieszkańcy okolicznego laboratorium chemicznego będą musieli zmierzyć się z przerośniętymi żabami, skorkami, pomrowami, mrówkami, mszycami i innym robactwem, które normalnie nie stanowi dla człowieka zagrożenia, ale w dużej ilości i przesadzonej formie, to już inna sprawa.
Przyznam, że sam pomysł na tak działający środek jest absurdalny, ale sięgając po powieści Smitha, raczej trzeba być na takie smaczki gotowym. Jeśli kogoś to odrzuca, nie ma czego tu szukać.
Sama opowieść jest bardzo prosta w swojej konstrukcji. Chemia wpływa na zwierzęta, te rosną do nienaturalnych rozmiarów i zaczynają atakować ludzi. Początkowo nikt nie chce w to wierzyć, a incydenty są jednostkowe, ale z czasem zagrożenie narasta i ilość ofiar gwałtownie rośnie. Autor prowadzi czytelnika od jednej akcji do drugiej, przedstawiając co rusz nowych bohaterów, ale od czasu do czasu wraca do grupki już mu znanych, żeby opowieść mieściła się w pewnych zarysowanych ramach. Same sceny ataku agresywnej fauny są przerysowane. Bywa, że mało wiarygodne, ale same opisy mają swój urok, a czasem nawet na tyle sprawną konstrukcję, że wywołują pewien niepokój. W końcu widok masy wijących się skorków, pomrowów czy przerośniętych kleszczy może na czytelnika zadziałać tylko w jeden sposób. Zdecydowanie nie jest to komfortowy widok.
Oczywiście nie ma co tu szukać drugiego dna, czy jakichś głębszych przekazów. Plus za proekologiczne podejście, ale jest ono podane wprost i dosłownie. I tak przecież chodzi o rzucenie na bohaterów masy robactwa.
Jeśli lubicie Smitha albo horrory klasy B, które mają na celu dać czytelnikowi czystą rozrywkę, to “Odraza” jest świetna. Czysta radość bez zbędnego kombinowania. Prosta fabuła, standardowa galeria bohaterów i kilka scen, które można zapamiętać na dłużej (wymagających jednak czasem pewnej dawki naiwności). Nic ponadto, ale czy potrzeba czegoś więcej?