Drood
Tytuł oryginalny: Drood
Autor: Dan Simmons
Wydawca: Mag 2022
Rok powstania: 2009

Nie będę ukrywał, że twórczość Charlesa Dickensa jak i Wilkiego Collinsa nie jest mi dobrze znana. Drugiego z panów nawet nie kojarzyłem. Kojarzy ich za to Dan Simmons, który podobnie jak w “Terrorze” sięga po postaci i wydarzenia historyczne, by na ich bazie snuć swoją powieść. Czy moja ignorancja przeszkadzała mi w lekturze? Ani trochę, choć zdaje sobie sprawę, że pewnie ominęło mnie kilka smaczków i wisienek na tym torcie.
W dniu gdy dochodzi do katastrofy pociągu, którym podróżuje Charles Dickens, w jego życiu pojawia się tajemnicza tytułowa postać. Trochę przerażająca, ale i fascynująca. Wkrótce wpłynie ona także na życie Wilkiego Collinsa, przyjaciela słynnego pisarza i to z jego perspektywy poznamy wszystkie wydarzenia, które wkrótce będą miały miejsce.
Od razu powiem, że “Drood” to taki sobie horror, ale za to ciekawa książka. No bo nie oszukujmy się, groza w czystej postaci występuje tu sporadycznie. Przynajmniej w relacji do objętości powieści. Jasne, samo tytułowe straszydło prezentuje się całkiem intrygująco. Żyjący kilkaset lat jegomość, zgłębił starożytną egipską magię i ma cały legion popleczników, wraz z którymi zamieszkuje rozległe kanały pod Londynem, które nazywane są podmiastem. Niestety nie spotykamy go zbyt często, choć stanowi on główny wątek tej historii. Ale czy faktycznie istnieje? Tutaj tropy będą się przeplatały.
Poza wspomnianym podmiastem i samy Droodem, mamy jeszcze wątek planowania pewnej zbrodni. Niby kwestia kryminalna, ale istotnym miejscem jest tutaj cmentarz, co dodaje całej intrydze pewnego gotyckieg smaczku. Zresztą klimat to potężna zaleta tej powieści.
Groza tutaj nie zamyka się w tych dwóch motywach, ale są one najwyraźniejsze i pozostają w pamięci. Co w takim razie wypełnia pozostałe karty?
No cóż, ogólnie pisząc, obyczajówka. Jest trochę intryg. Jest parę romansów. Kilka długich spacerów. Zazdrość, miłość i przyjaźń.
Bohaterowie sprawdzają się w swoich rolach, szczególnie, że autor doskonale kreśli ich portrety. Dickens nawet przez moment wydaje się nie tracić pewności siebie i wiary we własne umiejętności. Nasz narrator trochę mu zazdrości, ale potrafi sam siebie podnieść na duchu. Jak nie romansikiem, to potężną dawką laudanum. Nie mogę powiedzieć by przypadł i do gustu.
A właśnie, jak już jesteśmy przy narkotyku, to ma on tu dla siebie równie dużo miejsca, co sama groza. Przynajmniej takie odniosłem wrażenie. Wplecenie go do fabuły, a także dorzucenie do niej wątków mesmerystycznych, doskonale pozwala mieszać tropy. Simmons nieźle to sobie wymyślił.
“Drood” jest książką, którą doskonale się czyta. Która potrafi wciągnąć. Która ma charakterystycznych bohaterów, interesujące straszydło, doskonały klimat i całkiem sprawną fabułę. Niestety nie do końca sprawdza się jako horror. Owszem ma swoje momenty, ale pod tym względem lektura mnie zawiodła. Oczekiwałem czegoś więcej. Mimo wszystko nie uważam poświęconego jej czasu za stracony, a nawet uważam, że warto po nią sięgnąć. To jest po prostu dobra opowieść, przesiąknięta fantastyczną atmosferą.