Mapa wnętrza
Tytuł oryginalny: Mapping the Interior
Autor: Stephen Graham Jones
Wydawca: Mag 2022
Rok powstania: 2017

Na pewno znacie tę historię. Ktoś umiera. Ktoś inny go potem widuje, ale zjawa okazuje się czymś innym niż bohater pierwotnie zakładał. Czymś złym. Słyszeliśmy to już nie raz.
To co wyróżnia “Mapę wnętrza” od innych tego typu opowieści, jest osadzenie fabuły w indiańskim rezerwacie. Zjawą jest tragicznie zmarły ojciec dwójki dzieci. Bohaterem dwunastolatek, który mieszka z matką i młodszym bratem.
Całość jest lekko przesycona indiańskim kolorytem, ale nie jest on tu jakoś mocno eksponowany. Duch pojawia się w tradycyjnym indiańskim stroju, bo za życia jeździł na pokazy powwow. Akcja rozgrywa się w rezerwacie. I to w sumie tyle. Czyć, że takie życie nie jest kolorowe.
Groza narasta stopniowo, ale dosyć jednostajnie. Wynika z obcowania z istotą nadprzyrodzoną, a im dalej w lekturę, tym więcej niewygodnych faktów wychodzi na jaw. Choć bohater początkowo odbiera wizyty ojca za coś pozytywnego, szybko nabiera podejrzeń, że kryje się za nimi coś mrocznego. Coś, co wyrządza zło, a zakończenie ujawnia pewne wydarzenia w zupełnie innym świetle. Atmosfera opowieści wypada całkiem przyjemnie. Jest tu trochę mroku, ale jest też sporo braterskiej miłości, tęsknoty za utraconymi i motywacji do walki o swoje.
Całkiem sporo jak na raptem siedemdziesięcio stronicową nowelkę.
Niestety, choć lektura nie jest długa to w pewnym momencie poczułem się nią nieco znużony. Niby nie ma tu wielu przestojów, bo w końcu nie ma tu też wiele miejsca, w których mogłyby się rozgościć, ale jednak nie czułem szczególnie chęci parcia w tę opowieść. Ot, czytałem bo czytałem, ale do samego końca nie mogłem się wciągnąć w lekturę.
Może przez jej wtórność. I zmiana realiów, niewiele tu pomaga.
W efekcie uważam, że “Mapa wnętrza” to przeciętna książeczka. Czyta się miarę, ale ma się wrażenie, że gdzieś już się to słyszało. A zanim człowiek rozpędzi się z lekturą, to przewraca już ostatnią kartkę. Niby wszystko jest zgodnie ze sztuką, ale jakiś taki niedosyt mi pozostał. Średniak. I to krótki.