Oczy ciemności

Tytuł oryginalny: The Eyes of Darkness

Autor: Dean Koontz

Wydawca: Albatros 2020

Rok powstania: 1981

Pierwotnie “Oczy ciemności” ukazały się pod pseudonimem Leigh Nichols, którego Dean Koontz użył sześciokrotnie. Była to też jedna z pierwszych książek autora, w której podjął się napisania powieści wielogatunkowej, łączącej w sobie akcję, sensację i romans, okraszonej pewną dawką grozy. W końcu z tego powodu trafiłą ona na tę stronę. Grozy wynikającej z umiejętności paranormalnych. Jednak książka dziś, ponad czterdzieści lat po jej premierze, robi wrażenie z innego powodu. Ale do tego jeszcze dojdziemy.


Minął rok od śmierci Danny’ego, syna Tiny Evans. Kobieta pogodziła się ze stratą, a żeby odgonić złe myśli, rzuciła się w wir pracy. O tragedii nie zapomniała, ale czas leczy rany. Przynajmniej do momentu, gdy na tablicy w pokoju jej syna nie pojawił się napis “NIE UMARŁ”. A to dopiero początek dziwnych zjawisk, które sugerują, że albo odwiedza ją jakiś zły duch, albo… lepiej nie robić sobie nadziei.


Nie będę ukrywał, że “Oczy ciemności” to średni akcyjniak, który wzbogacony o wątek zjawisk paranormalnych, może trafić w łapki miłośnikom grozy. Owszem, opowieść osnuta jest wokół czegoś na wzór ducha. Tajemnicze napisy na tablicy, spadająca temperatura, zacinające się płyty w szafie grającej i inne tego typu wydarzenia, jednoznacznie sugerują, że mamy tu do czynienia z poltergeistem lub czymś więcej. W każdym razie czymś na pewno paranormalnym. I są to sceny wyjęte wprost z horroru, ale raczej standardowe. Nic oryginalnego. Nawet w 1981 roku.

Przy okazji nasza bohaterka nawiązuje romans z pewnym adwokatem, który w przeszłości pracował dla agencji wywiadowczej. Gdy oboje rozpoczynają procedurę o ekshumację zwłok Danny’ego okazuje się, że nagle ktoś chce ich zabić. Fabuła mocno skręca w kierunku kina akcji, choć pewne elementy grozy cały czas pozostają w tle. W każdym razie zaczyna się snucie intrygi, która poprzez kilka zwrotów akcji, doprowadzi nas do tajnej rządowej organizacji i jej niecnych uczynków.


Choć całość nie jest szczególnie wybitna, to książkę czyta się miło i szybko. Może przez to, że fabuła pozbawiona jest zbędnych przestojów. Ma kilka ciekawych zwrotów akcji, a bohaterowie choć raczej tylko naszkicowani, są na tyle sympatyczni, że łatwo im kibicować. Zapomnijcie o jakichś rozbudowanych rysach psychologicznych, czy zaangażowaniu w łączącą ich relację. Jest romansik, akcja, i trochę grozy. Szybko, łatwo i w sumie nawet przyjemnie.


No i pada tu określenie wuhan-400 w kontekście wirusa, który może zdziesiątkować ludzkość. Prawie czterdzieści lat przed COVID-19. Przypadek?


Ale nie dopisujemy książce teorii spiskowych. Od tego są inni. Ja skupiam się tu na sprawdzeniu, czy warto te kilkaset stron przeczytać. I uważam, że warto. Nie jest to horror w ścisłym znaczeniu, ale wątek paranormalny jest tu na tyle rozbudowany i ma na tyle duże znaczenie, że miłośnicy grozy powinni być usatysfakcjonowani. A i poszczególne manifestacje są na tyle fajnie nakreślone, że budują sobie całkiem przyjemny klimat. Dorzućmy do tego szybką akcję, trochę tajnych organizacji i lekką nutkę szpiegowskiej afery, a otrzymamy idealne czytadło na wakację lub luźny weekend. Do szybkiego przeczytania, dobrej zabawy i momentalnego zapomnienia jak znalazł.

underluk

GORE

3

STRACH

4

OCENA

5

Jeśli podobają Ci się zamieszone materiały albo chcesz po prostu wesprzeć jakoś działalność strony, będzie mi bardzo miło, jeśli dorzucisz się do kawy.

Postaw mi kawę na buycoffee.to