Obcy: wyjście z cienia
Tytuł oryginalny: Alien: Out of the Shadows
Autor: Tim Lebbon
Wydawca: Vesper 2022
Rok powstania: 1979

Po wydaniu fabularyzowanych powieści opartych na czterech pierwszych częściach filmowego “Obcego”, wydawnictwo Vesper ruszyło z publikowaniem opowieści nie opartych już na żadnym filmowym scenariuszu. Zaczynamy od “Obcy: wyjście z cienia” Tima Lebbona.
Tym razem lądujemy na górniczej orbitalnej stacji kosmicznej “Marion”. Jednak górnicy poza złożami wydobywanego na pobliskiej planecie rzadkiego minerału, dokopują się do czegoś jeszcze. Wtedy wydarzenia zaczynają nabierać błyskawicznego tempa, a wszystko prowadzi do katastrofy. Nieznana obca forma życia dokonuje masakry, a próbującą się uratować obsada kopalni uszkadza orbitującą stację, która zaczyna spadać. Jej sygnał SOS dociera do promu “Narcissus”, w którym po katastrofie jaka miała miejsca na Nostromo, hibernuje Ellen Ripley. Jej autopilot wkrótce dokuje do “Marion”, a nasza bohaterka po raz kolejny będzie musiała się ratować z łap morderczej obcej formy życia.
Tym razem nie mamy tu żadnych marines, zakapiorów z więzienia, czy zaprawionych w boju najemników, którzy zagryzając cygaro prują z karabinów do wszystkiego co się rusza. Wracamy do koncepcji z pierwszego filmu i przeciwko obcym staje grupka ludzi, którzy nie mają pojęcia o walce. Garstkę górników uzbrojonych w górnicze narzędzia, które nomen omen nieźle sprawdzą się jako broń. No i jest Ellen Ripley, mające tym razem pojęcie z czym będzie trzeba się zmierzyć. Acha, dodatkowym zagrożeniem jest jeszcz mająca swoje cele sztuczna inteligencja.
“Obcy: wyjście z cienia” nie rozwija jakoś mocno znanego już nam uniwersum. Owszem mamy tu trochę więcej obcych niż w pierwszym filmie, a akcja dzieje się między pierwszą, a drugą częścią kinowego widowiska. Obserwujemy kolejne formy rozwoju kosmicznych morderców oraz poznamy nieco technologii jeszcze trzeciej, obcej rasy. Ale to w sumie tyle.
Głównie fabuła opiera się na zbliżającej się ku katastrofie, opadającej stacji kosmicznej oraz uratowaniu jak największej ilości jej załogi, która i tak jest już zdziesiątkowana. By to zrobić, trzeba zejść na pobliską planetę po dodatkowe ogniwa zasilające, a tam czai się śmiertelne niebezpieczeństwo. Choć nasi górnicy nie są żołnierzami, to radzą sobie całkiem nieźle w walce z zagrożeniem i momentów gęstej akcji jest całkiem sporo. Nie brakuje tu walki, spektakularnych wybuchów i łażenia po ciasnych kopalnianych korytarzach. Z jednej strony gdy się dzieje, to dzieje się sporo, ale z drugiej, między tymi momentami jest całkiem sporo monotonii. No i zachowanie bohaterów czasem pozostawia sporo do życzenia.
Co gorsza, cała akcja prowadzi do takiego sobie zakończenia, które mnie osobiście zawiodło. Szczegółów oczywiście nie zdradzę, ale pod koniec miałem wrażenie, że wszystko co przeczytałem wcześniej nie miało żadnego znaczenia. A szkoda.
“Obcy: wyjście z cienia” to przeciętna powieść, która pewnie zainteresuje fanów uniwersum Obcego, ale sama w sobie dużo do niego od siebie nie wnosi. Jasne czyta się całkiem nieźle, ale po odwróceniu ostatniej strony miałem trochę wrażenie obcowania z wydmuszką. Nie wszystkie rozwiązania fabularne mi się podobały. Niektóre wydarzenia zupełnie do siebie nie przekonywały. Jest trochę akcji, niezłe knucie intrygi przez sztuczną inteligencję i nieco monotonne górnicze widoki. Można przeczytać, jednak jeśli nie jest się fanem tytułowego uniwersum albo ogólnie grozy w ujęciu SF, to spokojnie można sobie odpuścić. Nic się nie stanie.