Gorefikacje
Tytuł oryginalny: Gorefikacje
Autor: Krzysztof T. Dąbrowski, Dawid Kain, Łukasz Radecki, Grzegorz Gajek, Paweł Mateja, Marek Grzywacz, Sy
Wydawca: e-book
Rok powstania: 2013

Gore. Krew i flaki. Dużo krwi i flaków. Posoka, tortury, świeże (choć nie zawsze) mięso. Flaki i krew. Gore.
Gore nie cieszy się w naszym kraju dużym powodzeniem, choć paru wielbicieli na pewno się znajdzie. Jako podgatunek horroru, narzuca pewne ramy, których nie da się uniknąć. Elementy składowe, krew i flaki, można ująć w różny sposób, ale na końcu i tak pozostaje makabra. Krwawa masakra, urozmaicona parującymi wnętrznościami. Czy takie widoki mogą posłużyć przekazaniu jakichś wartościowych treści? Zapewne tak, choć powiedzmy sobie szczerze, komu to potrzebne? Chyba nikt nie sięga po gore, dla jakichś głębszych treści. Bo tu przecież chodzi o jedno. O krew i flaki. O gore.
A tego wszystkiego nie brakuje w antologii „Gorefikacje”. Poziom literacki jak i fabularny poszczególnych historii jest różnorodny. Posoka leje się gęsto, a torturom na tle fizyczny, jaki często seksualnym, momentami nie ma końca. Jednocześnie z czasem robi się monotonnie. Niby różne tematy, ale często koniec jest taki sam. Ba, często nawet motywy, jaki narzędzia prowadzące do rozwiązania, są bliźniaczo podobne. A wniosek z większości tych historii jest jeden. Kobiety mają gorzej. A, no i odkurzacz niektórym autorom wydaje się służyć do zupełnie innych celów niż został stworzony, przy czym, te inne cele są takie same. Hmm… wolę nie zastanawiać się nad tym dłużej.
Mimo wszystko, jest w tym zbiorze kilka opowiadań, z którymi warto się zapoznać. Na pewno godnym uwagi jest pierwszy tekst, „Talidomid” Dawida Kaina. Choćby ze względu na warsztat autora i łatwość snucia opowieści, szkoda tylko, że z gore to on dużo wspólnego nie ma, a zakończenie jest raczej przewidywalne. Lepiej pod względem gatunkowym prezentuje się Łukasz Radecki i jego tekst „Wyrzygać duszę”. Generalnie to jest chyba najsilniejszy punkt tej antologii. Opowiadanie jest mocne, mroczne i brutalne, przy czym porządnie napisane. Godne zapamiętania jest także „Jajko niespodzianka” Tomasza Siwca. Historia wręcz klasyczna z przewrotnym zakończeniem, która niestety o gore tylko się ociera.
To nie jest tak, że pozostałe teksty nie zasługują na uwagę. Problem z nimi jest taki, że ich nie pamiętam. Zbyt podobne do siebie, często oparte na identycznym schemacie, sprawiają, że jakiś czas po lekturze, a przyznam się szczerze, że od skończenia czytania do zabrania się za pisanie recenzji, minęło już trochę czasu, granice poszczególnych tekstów się zacierają. Dziś nie jestem już w stanie stwierdzić, który bohater jak skończył, bo powtarzanie schematów, sprawiło, że poszczególne teksty zlały się w mojej pamięci w jedno. W takim razie, pojawia się pytanie, czy w ogóle powinienem zabierać się za recenzowanie tej antologii?
Generalnie „Groefikacje” wypadają dość przeciętnie. Tam gdzie jest prawdziwe gore, nie ma wiele więcej. Natomiast tam, gdzie jest coś więcej, gore bywa jak na lekarstwo. Jednak mimo wszystko, fani krwi, flaków i brutalnej makabry powinny być po lekturze usatysfakcjonowani. Reszta czytelników może sprawdzić zbiór z ciekawości. Szczególnie, że jest dostępny za darmo.
Gore nie cieszy się w naszym kraju dużym powodzeniem, choć paru wielbicieli na pewno się znajdzie. Jako podgatunek horroru, narzuca pewne ramy, których nie da się uniknąć. Elementy składowe, krew i flaki, można ująć w różny sposób, ale na końcu i tak pozostaje makabra. Krwawa masakra, urozmaicona parującymi wnętrznościami. Czy takie widoki mogą posłużyć przekazaniu jakichś wartościowych treści? Zapewne tak, choć powiedzmy sobie szczerze, komu to potrzebne? Chyba nikt nie sięga po gore, dla jakichś głębszych treści. Bo tu przecież chodzi o jedno. O krew i flaki. O gore.
A tego wszystkiego nie brakuje w antologii „Gorefikacje”. Poziom literacki jak i fabularny poszczególnych historii jest różnorodny. Posoka leje się gęsto, a torturom na tle fizyczny, jaki często seksualnym, momentami nie ma końca. Jednocześnie z czasem robi się monotonnie. Niby różne tematy, ale często koniec jest taki sam. Ba, często nawet motywy, jaki narzędzia prowadzące do rozwiązania, są bliźniaczo podobne. A wniosek z większości tych historii jest jeden. Kobiety mają gorzej. A, no i odkurzacz niektórym autorom wydaje się służyć do zupełnie innych celów niż został stworzony, przy czym, te inne cele są takie same. Hmm… wolę nie zastanawiać się nad tym dłużej.
Mimo wszystko, jest w tym zbiorze kilka opowiadań, z którymi warto się zapoznać. Na pewno godnym uwagi jest pierwszy tekst, „Talidomid” Dawida Kaina. Choćby ze względu na warsztat autora i łatwość snucia opowieści, szkoda tylko, że z gore to on dużo wspólnego nie ma, a zakończenie jest raczej przewidywalne. Lepiej pod względem gatunkowym prezentuje się Łukasz Radecki i jego tekst „Wyrzygać duszę”. Generalnie to jest chyba najsilniejszy punkt tej antologii. Opowiadanie jest mocne, mroczne i brutalne, przy czym porządnie napisane. Godne zapamiętania jest także „Jajko niespodzianka” Tomasza Siwca. Historia wręcz klasyczna z przewrotnym zakończeniem, która niestety o gore tylko się ociera.
To nie jest tak, że pozostałe teksty nie zasługują na uwagę. Problem z nimi jest taki, że ich nie pamiętam. Zbyt podobne do siebie, często oparte na identycznym schemacie, sprawiają, że jakiś czas po lekturze, a przyznam się szczerze, że od skończenia czytania do zabrania się za pisanie recenzji, minęło już trochę czasu, granice poszczególnych tekstów się zacierają. Dziś nie jestem już w stanie stwierdzić, który bohater jak skończył, bo powtarzanie schematów, sprawiło, że poszczególne teksty zlały się w mojej pamięci w jedno. W takim razie, pojawia się pytanie, czy w ogóle powinienem zabierać się za recenzowanie tej antologii?
Generalnie „Groefikacje” wypadają dość przeciętnie. Tam gdzie jest prawdziwe gore, nie ma wiele więcej. Natomiast tam, gdzie jest coś więcej, gore bywa jak na lekarstwo. Jednak mimo wszystko, fani krwi, flaków i brutalnej makabry powinny być po lekturze usatysfakcjonowani. Reszta czytelników może sprawdzić zbiór z ciekawości. Szczególnie, że jest dostępny za darmo.