#scary100challenge - podsumowanie tygodnia #3

18.09.2020 | | underluk

#scary100challenge - podsumowanie tygodnia #3

Trzeci tydzień wyzwania #scary100challenge za nami. W rozwinięciu znajdziecie teksty z tego okresu. 


Co to za akcja? Szczegóły znajdziecie tutaj -> #scary100challenge.


A oto teksty, które powstały w ciągu minionego tygodnia (od piątku do czwartku) w kolejności w jakiej były publikowane przez autorów na ich fanpage’ach (no dobra, w kolejności w jakiej ja je zauważyłem ;)). Świetnie, że podjęliście wyzwanie i dziękujemy za udział.


--


"Śnieg" - Piotr T. Dudek


– Mamo, patrz, śnieg pada! – Krzyś paluszkiem wskazał trupioblade niebo, a jego zaspaną twarzyczkę rozpromienił uśmiech szczerego, dziecięcego zachwytu.
Gosia oderwała wzrok od umieszczonego na desce rozdzielczej radia, które wciąż od nowa przeszukiwało cały zakres fal FM, i dostrzegła białe drobiny osiadające na przedniej szybie wlokącego się opustoszałą autostradą samochodu. Odruchowo uruchomiła wycieraczki, ale te, zamiast zetrzeć śnieg, tylko rozmazały go w szare, tłustawe smugi.
Kobieta przyglądała się temu przez chwilę w ciszy, a potem wychrypiała nieswoim głosem:
– Śpij, skarbie. Przed nami długa droga.
Nachyliła się, by pocałować chłopca w czoło i dyskretnie odpięła pasy bezpieczeństwa – swój i jego.
Samochód przyśpieszył.


--


"Miłość uskrzydla" - Red Luk


Klara od dwunastu lat widziała jego czarne, wygłodniałe oczy. W podstawówce, by jej zaimponować, Maciek łapał do ust muchy i wypuszczał je żywe.
Poszedł za nią do liceum, na studia. Teraz mieszkał w pokoju obok, a Klara nie mogła wytrzymać upiornego bzyczenia, które co noc dobiegało zza ściany.
Ostatnio Maciek przychodził również we śnie. Materializował się w jej łóżku i patrzył.
Poprosiła o pomoc Tomka, kolegę ze studiów, który bez wahania wyważył drzwi do pokoju prześladowcy. Krzyknął, gdy obsiadła go bzycząca chmara. W pokoju były tylko muchy.
Mężczyzna uciekł, rozgniatając owady.
A Maciek wkrótce wrócił. Bez ręki.
I nadal patrzył.


--


"Szare Bóstwo" - Tomasz Czarny


- Mamusia była bardzo niegrzeczna, mamusi należy się kara… - powiedział facet wpatrujący się w odciętą głowę żony i matki, która spoczywała na stoliku do kawy w salonie.
- Ale tatusiu, mama nie ma rączek i nóżek, została jej tylko główka… - dziewczynka spojrzała smutno na to, co pozostało z jej rodzicielki. Ojciec popatrzył na swe dziecko ze zrozumieniem.
- Tak, kochanie, ale musimy napełnić się mamą do końca, inaczej Szare Bóstwo nie będzie zadowolone – Obłęd w jego oczach wzrastał z każdą sekundą. Atmosfera stała się gęsta i nerwowa.
- Ale ja wcale tego nie chcę! Tęsknię za mamusią, tato. Oddaj mi moją mamusię.


 


"Szare Bóstwo II" - Tomasz Czarny


- Ale co to jest Szare Bóstwo, tato? – zapytała przestraszona dziewczynka. Jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
- Szare Bóstwo jest przerażające i tak wszechpotężne, że nawet nie powinienem wymawiać jego imienia na głos! Co ja kurwa, zrobiłem! Biada nam! Musimy się posilić, by to w nas rosło…
- Tato, boję się! – mały aniołek był bliski płaczu. Mężczyzna chwycił dziecko za rękę i ścisnął ją mocno. Otarł swe własne łzy i poszedł do lodówki, skąd wyciągnął rękę brunatnego koloru i duży słoik z jakąś brunatną mazią w środku.
- Posil się nią, zanim to nadejdzie, zanim nadejdzie królestwo Szarego Bóstwa…


--


Bez tytułu - Strangely Twisted


Tak jak powiedział Wiewiór – nanosimy na siebie święte olejki Pana. Rozsmarowujemy po twarzy, ciele – wszędzie tam, gdzie chcemy i nie chcemy, bo jak mówi Wiewiór – kontakt z Panem musi być bliski i dogłębny.
Śpiewamy o barce, którą Pan pozostawił na brzegu, bo chciał zapalić gibona albo dwa. Następnie Wiewiór wznosi ręce ku górze mówiąc słowa modlitwy. Coś o swoim czerniaku i romansie ze słońcem. Wsmarowuje olejek w uszy i na ustach po czym grzebiąc w gaciach wyciąga palec i mówi, że musimy być czyści, bo Pan sprawdza grzech poprzez penetrację duszy.
Necrotizing fasciitis – wyje. Wujek Google mówi, że to jedząca mięso bakteria.


--


"dobRze mnIe zaPamiętacie" - Aga Pilecka


Challenge? Że niby wyzwanie? Wyzywasz mnie?! I co, myślisz, że nie dam rady? Ja nie dam rady?! Serio?! No to teraz patrz! Jej oczy płonęły ze złości. Była wściekła, że ktoś w nią nie wierzy. Była smutna, że po raz kolejny jej możliwości są niedoceniane. Te uczucia sprawiły, że nie tylko postanowiła podjąć wyzwanie, ale też chciała zrobić to w taki sposób, by zostać zapamiętaną. Chcieli by było strasznie, będą mieli strasznie! - powiedziała sama do siebie, jednocześnie skanując strony swojego pamiętnika. Publikowała je, połykała tabletki, zapijała alkoholem. Będzie najstraszniej, bowiem od zawsze rzeczywistość była tym, co przeraża ludzi najbardziej!


--


Bez tytułu - Agnieszka Kwiatkowska


Mieliśmy z Markiem ciche dni, więc nie zdziwiło mnie, gdy wrócił z pracy, przeszedł korytarzem i bez słowa zamknął się w pokoju. Z westchnieniem zanurzyłam się w wannie pełnej wody. Nie zamierzałam go za nic przepraszać, ale siedział naburmuszony już trzecią godzinę. Zapukałam – zero odzewu, jedynie światło padające spod drzwi i odgłosy krzątaniny. W końcu zirytowana napisałam mu smsa:
DALEJ JESTEŚ OBRAŻONY? ROZUMIEM, ŻE KOLACJĘ MOGĘ ZJEŚĆ SOBIE SAMA?
Odpisał niemal natychmiast:
NIE JESTEM OBRAŻONY. KOLACJA NA PEWNO BĘDZIE BARDZO DOBRA. POCZEKASZ NA MNIE I ZJEMY RAZEM? JA ZA GÓRA PÓŁ GODZINY BĘDĘ W DOMU. PRZEPRASZAM, ZASIEDZIAŁEM SIĘ W ROBOCIE.


--


"METAL OF DEATH" - Michał J. Walczak


Był piękny dzień, więc by lepiej wczuć się w mroczne klimaty, zaciągnąłem kotary i zatopiłem kawalerkę w półmroku.
Po chwili Burzum ryknął z winyla, aż głowa sama zaczęła mi latać. Nagłe pacnięcie w czoło wyrwało mnie z transu. Uniosłem wzrok w stronę sufitu. Zdobiła go szybko rosnąca ciemna plama. Pac.
Uchyliłem zasłonę. Snop światła padł na dywan, który coraz bardziej czerwieniał. Przetarłem twarz i wrzasnąłem na widok krwi na dłoni.
Gwałtowne łomotanie do drzwi prawie rozluźniło mi zwieracze.
Otworzyłem roztrzęsiony. Ledwo poznałem sąsiada - wyglądał jak rzeźnik pracujący na akord.
- Co do kur...?!
- Ostrzegałem, że któregoś pięknego dnia przez tą twoją muzykę krew mnie zaleje!


--


"Słuchaj się mamy!" - Sylwia Błach


Oczka, zakryła dłońmi. Usłyszała mamusię:
- Nie podglądaj, licz do stu!
- Trzy, cztery…
Ekscytacja szybko utonęła w znużeniu.
Doszła do czterdziestu, rączki ścierpły. Przy
sześćdziesiątce palce zdrętwiały.
Przy siedemdziesięciu pięciu usłyszała wrzask. Nie ustępował ani na chwilę, to wpadając w wyższe tony, to gasnąc wśród śpiewu ptaków.
- Siedemdziesiąt sześć?
- Błagam, zawołaj tatę!
Zadrżała. Rozpoznała mamusię. Chciała pomóc, ale rozkaz był ważniejszy: “licz do stu, nie podglądaj”.
Przyspieszyła.
- Siedemdziesiąt siedem!
Raz nie posłuchała mamy.
Pamiętała krwawe pręgi, olbrzymie siniaki na brzuchu, godziny w ciemnej piwnicy.
Łza popłynęła po policzku.
- Siedemdziesiąt osiem, co jest po siedemdziesiąt osiem?
Dni mijały, a ona wciąż liczyła.


--


"Listonosz" - Anna Szumacher


– …wtedy wpada matematyczka z liceum. Zaczyna mnie ciąć piłą mechaniczną. Na połowę, na ćwiartki i ósemki, wrzeszcząc: „Nigdy nie nauczysz się ułamków!” – przerwał, biorąc łyk piwa. – A jaki jest twój najstraszniejszy sen?
Pisarz poruszył się niespokojnie.
– Więc… – zaczął. – Słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram. Listonosz, uginający się od kopert. Zaczynam je otwierać, a tam odmowy. Same odmowy dotyczące książek, które wysłałem. Których jeszcze nie wysłałem. A nawet tych, których jeszcze nie wymyśliłem…
Chciał jeszcze coś dodać, ale przerwał mu dzwonek. Mężczyźni zamarli w salonie, obserwując, jak żona Pisarza zmierza ku drzwiom i otwiera je, zupełnie nieświadoma.
– Kochanie! – usłyszeli. – Listonosz do ciebie!



--


"Gombrowicz" - Adam Froń


Szereg martwych, pozbawionych wyrazu gąb był naprawdę przerażający. Puste spojrzenia utkwione były w nicości, usta rozwarte lekko w poszukiwaniu choćby odrobiny powietrza, rysy zastygłe w błogiej bezcelowości.
Wszystkie czekały tylko na szansę, która mogła nigdy nie nadejść. Wszystkie równie nieświadome, że nie czeka ich żadna przyszłość.
Przechadzałem się z obrzydzeniem między setkami utraconych twarzy. Ja, jedyny prawdziwy, jedyny świadomy człowiek w lesie pustych skorup.
Starannie odwiesiłem na wieszak kawałek obwisłej, zmęczonej życiem skóry. Na kilka kolejnych dni wybrałem sobie inną. Słusznie pisał Gombrowicz, że nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę.
Z mojego magazynu wyszedłem z twarzą.


--


"EPIDEMIA" - Kacper Kotulak


To trwało już jakiś czas. Tyle że na początku nie wyglądało wcale tak strasznie. Ot, gdzieś mignęła jakaś wiadomość o kolejnych osobach, o kolejnych… zainfekowanych. Ale oni wszyscy byli przecież tak daleko…
Do czasu.
W końcu musiało dotrzeć też do ludzi, których znałem, których lubiłem. Widziałem, jak dopada ich jednego po drugim. Przechodziło z jednej osoby na kolejną i rozprzestrzeniało się coraz szerzej.
A ja obserwowałem. Obserwowałem z narastającym lękiem. Obserwowałem z nadzieją, że może na mnie nie padnie. Może akurat ja będę odporny. Może akurat nade mną czuwa Opatrzność.
Nic z tego. I mnie w końcu nominowali do #scary100challenge.


--


Bez tytułu - Kazimierz Kyrcz Jr


Poszłam do babci, żeby dać jej zaproszenie na moją pierwszą komunię świętą. Babcia otworzyła drzwi z nożem kuchennym w ręce. Nie wyglądała na zadowoloną.
- Wnusiu kochana, chcesz się może pobawić w chowanego?! – spytała groźnie.
Nie chciałam, ale widząc minę babci, w te pędy pobiegłam na podwórko w poszukiwaniu miejsca, w którym mogłabym się ukryć.
Schowałam się za porośniętą winogronami altanką. Słyszałam jak babcia odlicza:
- Raz! Kropka. Dwa! Kropka! Trzy… Kropka. Cztery. Kropka. Pięć! Kropka. Sześć. Kropka. Siedem. Kropka. Osiem. Kropka. Dziewięć, kropka. Dziesięć. Szukam!
Babcia prawie od razu odnalazła moją kryjówkę. Złapała mnie za włosy i zaczęła ciąąąąąąąąąąąąąąąąąć mi gardło nożem, warcząc z złością:
- IDŹ JUŻ SPAĆ, WNUSIU!


Postaw mi kawę na buycoffee.to

Jeśli podobają Ci się zamieszone materiały albo chcesz po prostu wesprzeć jakoś działalność strony, będzie mi bardzo miło, jeśli dorzucisz się do kawy.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Najnowsze wieści