Opowieści niesamowite #4
Numer: 3 (4) 2012

„Opowieści niesamowite” ukazywały się do tej pory jako wydanie specjalne magazynu „Czwarty wymiar”. Wraz z czwartym numerem usamodzielniły się jednak i od teraz będą funkcjonowały jako samodzielna pozycja na naszym rynku. Czy znajdzie się na nim miejsce dla jeszcze jedno wydawnictwo oferującego opowiadania? Czas pokaże, tymczasem rzućmy okiem na jego zawartość.
W środku na równo stu pięćdziesięciu stronach (licząc wraz z okładką), znajdziemy relację z tegorocznego Polconu, esej przybliżający czytelnikowi postać Adama Wiśniewskiego-Snerga, a także krótki przegląd ciekawych pozycji, na jakie można się natknąć na księgarskich półkach oraz fragment książki „Piąta pora roku” Monsa Kallentofta. Wszystko napisane lekkim, choć bardzo rzeczowym piórem. Tak dobra robota, że aż szkoda, że nie ma tego więcej.
Jednak to nie artykuły są tutaj głównym daniem. Istotą „Opowieści niesamowitych” są właśnie tytułowe historie. O ile w kioskach znajdziecie kilka pozycji na łamach, których prezentowane są opowiadania autorów polskich, jaki i zagranicznych, tak w recenzowanym magazynie nacisk położono na twórców krajowych i może nie zawsze debiutujących, choć i tacy się znajdą, to na pewno mniej znanych szerszej rzeszy czytelników. No może z wyjątkiem Kazimierza Kyrcza JR., którego fani grozy na pewno dobrze kojarzą, a który tym razem tekstem „W potrzasku” zdecydowanie się nie popisał. A jak wypadli pozostali?
Powiedzmy, że różnorodnie. Jak to ze zbiorami opowiadań bywa, niektóre teksty są lepsze inne gorsze. Do tych pierwszych, zdecydowanie zaliczyłbym takie historie jak balansująca na granicy baśni i horroru „Druga szansa”, nieźle napisane mimo lekko oklepanego tematu „Dobranoc”, bardzo dobry, utrzymany w lovecraftwoskim duchu „Głos morza” czy dosyć swojski „Śmieszny Franio i czarny pies”. Niezły jest także „Ślub pod Diablą Górą” choćby ze względu na fakt, że bazuje na autentycznych wydarzeniach. To są opowiadania, które zdołały mnie do siebie przekonać. Raz, że są dobrze napisane, a dwa, że przedstawione w nich historie są interesujące, czasami intrygująca i zawierają w sobie ten pierwiastek, który sprawia, że nie ulatniają się z głowy zaraz po przeczytaniu.
Pozostałe teksty, co by dużo nie mówić, wpadają słabiej na tle swojej konkurencji. Niektóre są do bólu klasyczne jak „Naszyjnik”. Inne sprawiają wrażenie zagubionych, chaotycznych i przeładowanych jak „MotHel1.”, w którym autorka chciała chyba upchnąć za dużo na raz, co nie wyszło całości na dobre. Z kolei w „Porze milczenia” nie podobał mi się trochę sposób pisania autora jak i fakt, że tekst jest mocno przewidywalny. W „Spotkaniu” twórca w ciekawy sposób przedstawia wydarzenia, jednak zabrakło mi tam jakiejś iskry, która sprawiłaby, że tekst trafiłby do akapitu wyżej. Podobnie zresztą jak w przypadku „Jeziora” i „Babci”. Chociaż te dwa ostatni teksty są jeszcze dodatkowo mocno obyczajowe i dosyć średnie.
Ale czy warto po „Opowieści niesamowite” sięgnąć? Myślę, że tak. Celowo nie zdradzam fabuł, żeby nie psuć czytelnikowi lektury, ale zapewniam, że niesamowitości tutaj nie brakuje. Są duchy, są alternatywne rzeczywistości, znajdzie się zemsta zza grobu, a nawet sam Dagon uświetni swą osobą zebrane tutaj towarzystwo. Literacko jest różnie, ale nigdy na tyle źle by porzucić lekturę. Dodatkowo książeczka jest w rozsądnym formacie, dzięki czemu wszędzie się zmieści, nie rozpada się po pierwszym przeczytaniu, ale na niektórych stronach druk mógłby być trochę ciemniejszy. Kosztuje niecałe dziesięć złotych, a to nie jest duża kwota za możliwość poznania młodych (przynajmniej literacko, niekoniecznie wiekiem) polskich twórców, z których kto wie, być może wkrótce wyrośnie nam gwiazda dużego formatu. W każdym razie sięgnąć warto.
W środku na równo stu pięćdziesięciu stronach (licząc wraz z okładką), znajdziemy relację z tegorocznego Polconu, esej przybliżający czytelnikowi postać Adama Wiśniewskiego-Snerga, a także krótki przegląd ciekawych pozycji, na jakie można się natknąć na księgarskich półkach oraz fragment książki „Piąta pora roku” Monsa Kallentofta. Wszystko napisane lekkim, choć bardzo rzeczowym piórem. Tak dobra robota, że aż szkoda, że nie ma tego więcej.
Jednak to nie artykuły są tutaj głównym daniem. Istotą „Opowieści niesamowitych” są właśnie tytułowe historie. O ile w kioskach znajdziecie kilka pozycji na łamach, których prezentowane są opowiadania autorów polskich, jaki i zagranicznych, tak w recenzowanym magazynie nacisk położono na twórców krajowych i może nie zawsze debiutujących, choć i tacy się znajdą, to na pewno mniej znanych szerszej rzeszy czytelników. No może z wyjątkiem Kazimierza Kyrcza JR., którego fani grozy na pewno dobrze kojarzą, a który tym razem tekstem „W potrzasku” zdecydowanie się nie popisał. A jak wypadli pozostali?
Powiedzmy, że różnorodnie. Jak to ze zbiorami opowiadań bywa, niektóre teksty są lepsze inne gorsze. Do tych pierwszych, zdecydowanie zaliczyłbym takie historie jak balansująca na granicy baśni i horroru „Druga szansa”, nieźle napisane mimo lekko oklepanego tematu „Dobranoc”, bardzo dobry, utrzymany w lovecraftwoskim duchu „Głos morza” czy dosyć swojski „Śmieszny Franio i czarny pies”. Niezły jest także „Ślub pod Diablą Górą” choćby ze względu na fakt, że bazuje na autentycznych wydarzeniach. To są opowiadania, które zdołały mnie do siebie przekonać. Raz, że są dobrze napisane, a dwa, że przedstawione w nich historie są interesujące, czasami intrygująca i zawierają w sobie ten pierwiastek, który sprawia, że nie ulatniają się z głowy zaraz po przeczytaniu.
Pozostałe teksty, co by dużo nie mówić, wpadają słabiej na tle swojej konkurencji. Niektóre są do bólu klasyczne jak „Naszyjnik”. Inne sprawiają wrażenie zagubionych, chaotycznych i przeładowanych jak „MotHel1.”, w którym autorka chciała chyba upchnąć za dużo na raz, co nie wyszło całości na dobre. Z kolei w „Porze milczenia” nie podobał mi się trochę sposób pisania autora jak i fakt, że tekst jest mocno przewidywalny. W „Spotkaniu” twórca w ciekawy sposób przedstawia wydarzenia, jednak zabrakło mi tam jakiejś iskry, która sprawiłaby, że tekst trafiłby do akapitu wyżej. Podobnie zresztą jak w przypadku „Jeziora” i „Babci”. Chociaż te dwa ostatni teksty są jeszcze dodatkowo mocno obyczajowe i dosyć średnie.
Ale czy warto po „Opowieści niesamowite” sięgnąć? Myślę, że tak. Celowo nie zdradzam fabuł, żeby nie psuć czytelnikowi lektury, ale zapewniam, że niesamowitości tutaj nie brakuje. Są duchy, są alternatywne rzeczywistości, znajdzie się zemsta zza grobu, a nawet sam Dagon uświetni swą osobą zebrane tutaj towarzystwo. Literacko jest różnie, ale nigdy na tyle źle by porzucić lekturę. Dodatkowo książeczka jest w rozsądnym formacie, dzięki czemu wszędzie się zmieści, nie rozpada się po pierwszym przeczytaniu, ale na niektórych stronach druk mógłby być trochę ciemniejszy. Kosztuje niecałe dziesięć złotych, a to nie jest duża kwota za możliwość poznania młodych (przynajmniej literacko, niekoniecznie wiekiem) polskich twórców, z których kto wie, być może wkrótce wyrośnie nam gwiazda dużego formatu. W każdym razie sięgnąć warto.